Reklama

Co się z nami stało?

24/07/2015 05:49

felieton ukazał się 16 lipca w tygodniku Temat

Nie jest to temat wakacyjny. Czy jednak mamy wakacje? Media młotkują nas kampanią wyborczą. Jeśli zamkniemy gadaninę w TV, wyłączymy teatralne pokazy jak rząd lub kandydaci doń jednoczą się z ludem, wyłączymy komputer i sięgniemy po prasę papierową - też możemy być inkryminowani, manipulowani i co tam jeszcze się komu trafi. Jednak bywają perły. Szkoda, że rzucone przed wieprze, jak niegdyś pisał poeta. 

Oto na łamach jednego z niszowych tygodników ogólnopolskich, dogorywającego jak wszystkie niesłuszne, niewspierające słusznego rządu - zamieścił wywiad z profesorem doktorem habilitowanym nauk medycznych Cezarym Szczylikiem. Profesor jest światowej sławy onkologiem, specjalistą w dziedzinie leczenia chorób wewnętrznych. Kieruje Kliniką Onkologii w Instytucie Medycznym Centralnego Szpitala MON w Warszawie. Autor ponad 150 prac naukowych opublikowanych w  prestiżowych i znanych na świecie periodykach medycznych, prezydent Fundacji Onkologii Doświadczalnej i Klinicznej wspomagającej działalność polskich onkologów i biologów molekularnych. Proszę wybaczyć długą prezentację profesora, pragnę jednak uzmysłowić z jakim fachowcem mamy do czynienia.

Obszerną i udokumentowaną wypowiedź prof. Szczylika dla tygodnika niebawem podchwyciła słuszna telewizja TVN. Było to krótko przed wysadzeniem z fotela ministra zdrowia, szczecinianina, człowieka partii rządzącej, niegdyś dobrego pediatry ponoć.

Czynność podmiany na ministerialnym stołku wywołała większe poruszenie niż kwestie życia i śmierci pacjentów - ludzi chorych na raka, o których mówił pan profesor w przywoływanych tu wywiadach. Tamże stwierdził: „W Polsce na raka umiera rocznie 90 tys. ludzi. Gdyby leczyć ich zgodnie ze standardami europejskimi, co trzeci by żył. 30 tys. umiera niepotrzebnie. Można ich wyleczyć? – pyta dziennikarz. – Można zatrzymać postęp choroby. Wydłużyć im życie. O rok, dwa. Może dla urzędnika to znaczy niewiele. Ale proszę zapytać pacjenta, co to dla niego znaczy – odpowiada profesor. - Gdyby wcześniej rozpoznawać chorobę – jednocześnie zapewnić dobre warunki leczenia, moglibyśmy uratować 30 tys. osób. W ciągu jednego roku w wypadkach drogowych ginie 6 tys. ludzi. O tym się mówi w każdych wiadomościach, w każdym tabloidzie na okładkach. Natomiast los 30 tys. ludzi, którzy niepotrzebnie umierają, zostaje przemilczany. Dlaczego? 

- Dlatego, że polityka państwa nie jest na tyle skuteczna, aby tym ludziom zapewnić życie. (-) Brak dostępu do innowacyjnych leków onkologicznych kwalifikuje Polskę na przedostatnim miejscu w Unii Europejskiej. Na takie leki państwo nie ma pieniędzy – rzecze profesor.

Następnie ujawnia fakty, zdawałoby się, niemożliwe w XXI wieku. Mamy w Polsce 600 onkologów, chorych onkologicznie jest około pół miliona i ich przybywa – dżuma stuleci. Co czwarty Polak w trakcie życia będzie miał nowotwór. I te tłumy ma leczyć 600 specjalistów, gdy na jednego z nich przypada około 900 pacjentów! Włos się jeży. Prof. Szczylik ujawnia też fatalne skutki obciążenia szpitali w wyniku kompletnego fiaska ostatniego programu leczenia raka, firmowanego przez byłego już ministra zdrowia. Mówi o narastających kolejnych zadłużeniach lecznic skutkiem tego właśnie projektu. Nieprzemyślanego do końca. Miał być sukces, a wyszło - jak zawsze. 

Wszędzie w Polsce jest mnóstwo rodzin, w których ktoś z ich grona umierał na chorobę nowotworową. Bliscy takich osób noszą w sobie nieprzemijającą traumę. Lepsze niż moje pióra napisały o tym tomy. Niema sensu przypominanie o tragediach; bycie świadkiem powolnego konania drogiej nam osoby, przy własnej całkowitej bezradności, jest koszmarem. 

Zastanawia kilka innych z tym związanych spraw. Ujawnione przez profesora fakty powinny wstrząsnąć opinią społeczną. Ale nie wstrząsnęły. Na kanałach informacyjnych wszelkich telewizji nie pojawiły się gadające, a uczone głowy, które publicznie zastanowiłyby się co robić. Jak wynika z przytoczonych wyżej wypowiedzi wybitnego lekarza - ratunek zależy od pieniędzy, mówiąc po prostu, a od polityki państwa określając tragedię górnolotnie. W ciągu jednego roku wymiera, w przeliczeniu, ludność jednego miasta. Gdzie spory o celowość wydatków państwa? I dlaczego nikt z urzędników wyższych szczebli, także w randze ministrów i ich zastępców, nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za działania nietrafione. O poważnych konsekwencjach wobec konkretnych osób za decyzje szkodliwe, wynikające z bezduszności, tępoty i podobnych przywar – nie wspominając. 

Modne jest natomiast eksponowanie „odpowiedzialności politycznej”. A to znaczy tyle, co nic. I znowu „Rodacy nic się nie stało!”. To najgłupsze hasło jakie manipulatorzy opinią społeczną wymyślili w minionym ćwierćwieczu. Spytałbym inaczej: Co się z nami stało, że nabawiliśmy się koszmarnej znieczulicy, a  jedyną reakcją jest wzruszenie ramion nawet wtedy, gdy ktoś niepotrzebnie umiera. My, którzy kiedyś potrafiliśmy być solidarni. Było i minęło. Na zawsze?

Wojciech Jurczak

foto: sxc.hu

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do