
Czy w czasie pandemii, kiedy wszystkie zajęcia odbywają się w rygorze sanitarnym, organizowanie zajęć na basenie jest dobrym pomysłem. Z takim pytaniem zwróciła się do naszej redakcji jedna z Czytelniczek. Jej zdaniem, zajęcia na miejskiej pływalni niekoniecznie sprzyjają niwelowaniu ryzyka zakażenia.
Czy w obecnym czasie, kiedy przybywa zakażonych Covid-19, grypą oraz przeziębionych, te wyjazdy na basen są potrzebne? Czy nie lepiej by było, żeby zostały lekcje w-f w szkole, tak jak do tej pory? Uważam, że tam gdzie się da, powinniśmy niwelować ryzyko zakażenia i przemieszczania innych chorób, aby dzieci mogły jak najdłużej chodzić do szkoły. Czy to jest odpowiedzialne rozwiązanie? Komu ma to służyć?
- zastanawia się nasza Czytelniczka.
Zdaniem prezes basenu Beaty Brackiej, nie ma powodów do obaw. Zajęcia na miejskiej pływalni odbywają się w pełnym reżimie sanitarnym i jest bezpiecznie.
Na zajęcia na basenie zdecydowały się wszystkie publiczne szkoły podstawowe. Frekwencja jest duża. Skoro dyrektorzy podjęli takie decyzje, oznacza to, że szkoły nie mają obaw
- mówi Tematowi Beata Bracka.
Pod względem sanitarnym jesteśmy dobrze przygotowani. Z naszej strony nie ma żadnego zagrożenia. Oprócz zajęć szkolnych, wróciły też popołudniowe zajęcia nauki pływania. Na nich również frekwencja jest bardzo duża. Mamy prawie tyle samo osób, co w tamtym roku, czyli w czasie, kiedy nie było jeszcze pandemii
- dodaje nasza rozmówczyni.
foto: Aqua Tur
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jedna osoba a panika na skalę niewiadomo czego jak by tak postrzał na świat to największe zagrożenie jest w domu więc najlepiej siedzieć w piwnicy
Nauczycielom oto chodzi,bo potem dzieci z byle katarkiem odeśla do domu.Klasa mniej liczna i nie trzrba się użerać z bachorami.Moj syn wrócił kiedyś do domu w niezmienionych kąpielówkach,bo pan nauczyciel pospieszał .Dziewczynki nigdy nie miały wysuszonych włosów.Zima czy nie zima.Parę niewydolnych suszarek i pośpiech i wychodziły z mokrymi głowami.Nikt nie pilnował.Na szczęście mnie to już nie dotyczy.Dziecko w szkole śtedniej nie ma takich wątpliwych atrakcji na wf
Przy tak wielu zachorowaniach, wf w szkole powinien w zupełności wystarczyć. Wyjazdy na szkolny basen to tylko zabieranie czasu lekcyjnego i niedosuszone głowy dzieci.
Basen powinien być przy każdej większej Szkole., a jak nie ma to zapewnijcie transport. Wychowanie fizyczne w wodzie znacznie poprawia wady postawy, wydolność itp. Ale do tego potrzeba prawdziwych wuefistow.
Ten basen na wfie nic dzieciom nie daje. Ledwo się zajęcia rozpoczną a już muszą wychodzić by zdążyć do szkoły na następne lekcje. Same zajęcia też pozostawiają wiele do życzenia. Syn mi opowiadał co tam robili - pomoczyli trochę nogi, skoczyli dwa razy i tyle. Uważam, że wf w szkole ma o wiele więcej korzyści dla dzieci.
A po wyjściu z basenu szybko szybko!! Dwudziestoosobowa klasa się przepycha między suszarkami bo zaraz się zaczyna matematyka! Trzeba szybko biec do szkoły!
Ten basen w takim czasie to absurd dzieci mają 2 godziny lekcyjne zanim dojadą przebiorą się i wrócą to na basenie są z 15 min no 20 min włosy oczewiscie nie dosuszone bo te suszarki to porażka.