Andrzej Usik. Kurier, dziadek, przewodniczący

Andrzej Usik  jest po raz drugi przewodniczącym Rady Gminy Szczecinek, ale tym razem wygrał to stanowisko zaledwie jednym głosem. Były wojskowy z długoletnim stażem nie ukrywa: druga kadencja jest trudniejsza, bo w radzie zasiadają głównie nowi ludzie. Ale dogadywać się można.

Druga kadencja Andrzeja Usika jako przewodniczącego zaczęła się trudniej. W pierwszej wygrał jednomyślnie, teraz zaledwie jednym głosem.

"W zasadzie większość nowych radnych, bo z tej starej rady zostało tylko nas czwórka. Każdy gdzieś tam kogoś znał, gdzieś o kimś jakieś opinie miał"

- tłumaczy sytuację.

Radnym, którzy go nie popierali, przekazuje jasny komunikat: "Nie współczuję. Ale robię wszystko, żeby po prostu mi zaufali. Żeby nie żałowali tego, że akurat ja zostałem wtedy tym przewodniczącym."

Andrzej Usik przyznaje, że pierwsza kadencja była wyzwaniem.

"Wszystkiego się uczyłem. Uczyłem się ustaw, regulaminów. Gładkich sformułowań też trzeba się uczyć"

- wspomina.

Czy młodzi radni są bardziej ambitni? Przewodniczący ma pragmatyczne podejście:

"Tutaj trudno tak powiedzieć, czy młodzi, czy starzy. Zależy to od wielu czynników. Zależy od cech charakteru. Od tego jakim czasem kto dysponuje."

“Kto ma więcej czasu i chce dużo zrobić, będzie więcej go poświęcał na pracę z mieszkańcami.”

Andrzej Usik chwali współpracę z wójtem gminy, choć spochodzą z innych stron barykady:

"Mamy wspólny cel z wójtem. Dążymy do tego samego. Wójt jest organem wykonawczym, my jako rada jesteśmy organem uchwałodawczym. I jakoś, jak widać, to działa"

Podkreśla, że działają na zasadzie, jak to ujmuje, “dobrego dialogu i wzajemnego szacunku”. Jeśli rada ma zastrzeżenia, dyskutują na bieżąco z wójtem.

Sześć lat temu Usik popełnił wpadkę, która nauczyła go ostrożności w prowadzeniu obrad. Na sesji absolutoryjnej zabrakło radnych, sprzęt co chwilę nie działał, a on wypuścił małą “wiązkę” wprost do mikrofonu nie wiedząc, że wszystko właśnie zaczęło działać z powrotem. Oczywiście, zostało to skwapliwie wykorzystane przez jeden z miejscowych portali.

"Użyłem takiego słowa, którego może nie powinienem użyć. Przeprosiłem mieszkańców. I od tej pory, przez sześć lat kolejnych, już mi się to nigdy nie zdarzyło"

 - przyznaje.

Z humorem dodaje: "Od tej pory sprzęt działa bez błędów."

Mówi, że mieszkańcy traktują radnego jak łącznik między sobą a urzędem. Więc generalnie się nie odmawia. Czasem pracuje też jako "kurier" - wozi dokumenty do urzędu dla mieszkańców bez samochodów. W pierwszej kadencji takich interwencji było więcej. Zdarzało mu się podwozić do lekarza.

Andrzej Usik przestrzega przyszłych kandydatów:

"To jest duża odpowiedzialność. Jeżeli ktoś chce naprawdę działać, a nie być tylko radnym aby być, to jest naprawdę duża odpowiedzialność."

Jak mówi, choć każdy radny ma swój okręg wyborczy, to musi pamiętać, że pracuje dla całej gminy.

"Jak ktoś nie ma czasu, empatii do drugiego człowieka, nie ma tego, że chce pomagać, no to lepiej niech tym radnym nie będzie."

Kto obserwuje sesje, wie, że czasem bywa naprawdę nużąco. Przewodniczący przyznaje, że czasami bywa zmęczony na sesjach. Szczególnie po wizytach wnuków - a ma ich sześcioro.

"Zasnąć jeszcze mi się nie zdarzyło, ale czasami człowiek jest znużony”

- śmieje się.

Polecam wywiad z moim dzisiejszym gościem.