
Po hasłami obrony życia i w obronie wartości, jakie niesie rodzina, w niedzielę (3.06) w wielu miastach Polski przeszły barwne manifestacje. Mottem przewodnim tegorocznego „Marszu dla życia i rodziny”, bo o tym wydarzeniu mowa, były słowa: „Rodzina receptą na kryzys”. W Szczecinku marsz odbył się już po raz drugi. O tym, że w dobie wielu problemów ekonomicznych warto jest wspierać rodziny, małżeństwa i życie od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci, przekonywał biorący udział w tym przedsięwzięciu biskup Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej, ks. Edward Dajczak.
Szczecinecki „Marsz dla życia i rodziny” tradycyjnie już rozpoczął się od Mszy św. odprawionej w parafii Ducha św. Kolorowa i rozśpiewana manifestacja wyruszyła spod kościoła przed godziną 17.00. Następnie uczestnicy przedsięwzięcia przemaszerowali nieco zmienioną trasą niż początkowo zakładano, a mianowicie ulicami: Piłsudskiego, Mickiewicza, 9 Maja, Bohaterów Warszawy i ks. Elżbiety. Końcowym przystankiem marszu była muszla koncertowa, gdzie w godzinach popołudniowych odbywał się rodzinny piknik.
- Chciałem być z ludźmi, dla których takie wartości, jak rodzina, są ważne i piękne, i dlatego tu przyjechałem – powiedział ks. bp Edward Dajczak, który dodajmy, przybył na szczecinecki marsz prosto z manifestacji koszalińskiej. - W Koszalinie było więcej ludzi, nie liczyłem. Charakter marszu był jednak bardzo zbliżony. Wszystkie te marsze są radosne. Co jest charakterystyczne, nie mają one elementów „przeciw”, ale „za”. Jestem zwolennikiem tego, aby tworzyć jak najwięcej takich argumentów „za”, promujących jakieś wartości. Oczywiście nieraz w życiu jest tak, że trzeba powiedzieć stop. Ale zdecydowanie więcej jest przestrzeni na promowanie dobra. To zawsze jest skuteczniejsze i korzystniejsze.
- W mojej rodzinie miałem to szczęście, że rodzice kochali nas do zwariowania – dodał nasz rozmówca. - Ja doświadczyłem tych pozytywnych wartości, dlatego teraz, jeśli gdziekolwiek ktoś staje po stronie rodziny, to staram się mu pomóc.
Zdaniem ks. bp. Edwarda Dajaczka, dużą zaletą „Marszów dla życia i rodziny” jest to, że pokazują one, iż o naprawdę ważnych sprawach można mówić niekoniecznie w sposób śmiertelnie poważny. - W naszym świętowaniu jest taka tradycja, że albo musimy poszaleć i to w sposób taki, że trzeba się czymś nafaszerować, albo stajemy się zbyt monumentalni, bardzo poważni, niepociągający. Mnie ta forma opowiadania się za wartościami, forma marszu bardzo odpowiada. Jest ona bardzo ludzka. Człowiek potrafi z uśmiechem wykrzyczeć, że jest za tatą, mamą, za rodziną. Do tego potrafi to robić zdecydowanie i ośmiela innych ludzi. Myślę, że na co dzień jesteśmy troszkę przestraszeni. Nałożono nam taki mundurek to się nazywa – politycznej poprawności albo w ogóle - poprawności. Ten mundurek można kształtować, tak jak się chce. Tylko w momencie, kiedy ktoś wypowiedziałby się w inny niż ten ukształtowany sposób, to wtedy nie bardzo jest „cool”. A tu okazuje się, że można. I można to zrobić pięknie – dodał biskup. (sz)
Więcej o tym niecodziennym wydarzeniu przeczytacie Państwo w najnowszym, 620 numerze „Tematu Szczecineckiego”.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
niech panstwo da kase aby mozna bylo utrzymać TE RODZINY!!!!!
Bardzo dobra inicjatywa godna kontynuacji
dyskutować,szkoda czasu,
Skoro tak lubisz podkreślać swoją odmienność, to mogłeś z ludźmi palikota pospacerować parę dni temu po warszawie wymachując flagą w kolorach tęczy ;) Niech wszyscy wiedzą jaki z ciebie wolny człowiek
ludzie po narkotykach tez sa szcześliwi. religia to opium dla narodu
przypatrz się dokładnie czy widzisz tu biednych ludzi , oni są szczęśliwi bo wiedzą co jest w życiu najważniejsze i jeżeli uważasz że katolicy powinni tylko bronic wartości rodzinnych to współczuję ci tak pustego życia
biedni ludzie otumanieni religią katolicką