Reklama

Wpuszczeni w muł

13/06/2008 18:20

Wszystko wskazuje na to, że inwestycja już na etapie jej planowania została niewłaściwie przygotowana. Już po kilkunastu dniach od chwili rozpoczęcia budowy wyciągu narciarskiego okazało się, że badania geologiczne, na podstawie których wykonano projekty posadowienia pali i fundamentów, można wyrzucić do kosza. Okazuje się, że warstwa gruntu nośnego zalegającego pod dnem znajduje się na znacznie niższym poziomie, niż to zakładano w projekcie. Efekty tego już są widoczne. Ze 166 pali, które miały bić wbite za pomocą kafara przy plaży miejskiej do końca maja, teraz, na początku czerwca wykonanych jest kilkanaście. Warunki gruntowe okazały się na tyle niesprzyjające i zupełnie inne niż w projekcie, że zamontowany kafar okazał się mało przydatnym urządzeniem.
-  Przykładowo, jeśli w projekcie mamy pal o łącznej długości 12 metrów, to po jego wstawieniu okazuje się, że warstwa gruntu nośnego zalega znacznie niżej i ostatecznie aby ją osiągnąć, pal należy wydłużyć do 19 metrów.  Wychodzi na to, że w tej technologii możemy dziennie wbić tylko jeden pal - mówi Bogusław Sobów prezes Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, odpowiedzialnej za logistykę. Zgodnie z pierwotnym harmonogramem zakładano, że dziennie będzie wbijanych 14 do 18 pali. A cały cykl miał się zakończyć w pierwszych dniach maja. O pierwotnych założeniach dotyczących terminów jak i kosztów nie ma mowy.
 Właśnie o terminach i kosztach próbowaliśmy się dowiedzieć w ratuszu. Rzecznik prasowy przebywa w tym czasie na urlopie, ale zapewniał nas, że wszelkich informacji udzielają kierownicy referatów.
 - Nie będę udzielała żadnych wywiadów, bo później wszystko przekręcacie – oznajmiła Anna Mista, szefowa Referatu Techniczno-Inwestycyjnego.
 - Ja nie proszę o wywiad, a o informację.
 - Podpisaliśmy aneks na 300 tys. zł. Inwestycja ma kosztować ok. 3 mln zł, a termin zakończenia realizacji inwestycji został przesunięty do 15 lipca – odpowiedziała pani kierownik nie odrywając wzroku od papierów, które przez cały czas wypełniała.
  Ze względu na znaczne pokłady mułu i gytii wykonawca zdecydował się na inną technologię montażu pali. Kafar ma zastąpić pływająca na wojskowych stalowych pontonach czterdziestotonowa koparka z wibromłotem, ważącym 1200 kg. Wytwarzane przez niego drgania spowodują zagłębianie się pala w jeziorne dno. Dzięki tej metodzie będziemy mogli montować pale o większej wysokości – zapewnia Bogusław Sobów.  -  Bardzo ważne przy tym jest geodezyjne wyznaczenie miejsca, w którym należy pal posadowić. Przy użyciu kafara, każdorazowo po wbiciu pala tracimy trzy godziny na jego ustawienie przy następnym palu. Okazuje się wibromłot może z jednej pozycji wbić cztery pale. Nie trzeba go będzie przestawiać i niepotrzebne tracić czas.
  Jak tłumaczy nam prezes SzLOT, ponieważ firma nie ma pontonów z których można zbudować platformę mającą wyporność 50 ton, dlatego z Margonina zostało wypożyczonych 12 pontonów wojskowych. W tych dniach platforma była już montowana na terenie siedziby Akademii Nautica.
   - Metr pala  miał kosztować 220 zł netto. Jak się okazało, każdy pal musi być dłuższy przeciętnie o 7 metrów, a to potężna różnica, jeśli chodzi o koszty.  Wykonawca (białostocka firma Profil) włosy z głowy sobie rwie, bo ma kwotę ryczałtową – mówi szef SzLOT. 
Czy będzie aneks do umowy? - Ja nic o tym nie wiem. Zajmuję się  logistyką tego przedsięwzięcia, aby jak najszybciej doprowadzić go do końca. Myślę, że 15 lipca będzie realnym terminem zakończenia inwestycji.
 Na zakończenie montażu pali i fundamentów pod wyciąg czeka również firma niemiecka, która miała montować urządzenia już w połowie maja. Po wykonaniu wyciągu w Szczecinku tego typu urządzenie mieli montować w USA. Ich harmonogram legł w gruzach.
  - Sytuacja nie jest łatwa, ale co mam załamywać ręce. Rozpoczętą inwestycję trzeba jak najszybciej skończyć – mówi prezes.
  Nieco skomplikował się także montaż fundamentów pod maszty przyszłego wyciągu. Przy jednym z fundamentów, które mają stanąć w najgłębszym miejscu, prace niespodziewanie się przedłużyły. Okazało się, gdy dokopano się do poziomu zgodnego z projektem, że pod szesnastometrową warstwą wody zalega o wiele większa warstwa mułu, niż wynika to z projektu. Po wstawieniu betonowych płyt zamiast 2,5 metra, muł sięgał czterech metrów. Z tego też powodu należało do fundamentu dołożyć dodatkowych dwadzieścia żelbetowych płyt. Tak gruba warstwa mułu stwarza poważne zagrożenie dla pracujących pod  wodą nurków. Aby przeciwdziałać zagrożeniu, muł był wypompowywany eżektorem w taki sposób, aby zamiast pionowych ścian przy fundamencie utworzyły się lekko pod skos.
 - Przecież do przeszło 2,3 metrowej głębokości mułu nie wpuszczę nurka. W każdej chwili taka warstwa może napłynąć na niego. Owszem, nurek może wejść po pas w muł, ale nie aż tyle. Montaż w tym właśnie miejscu napsuł nam najwięcej krwi. Ale za chwilę z nim się uporamy, wtedy przejdziemy na bułkę z masłem - zapewnia Bogusław Sobów. - Z 15 elementów pozostały nam do zrobienia jeszcze cztery. Jeden z masztów wyciągu zamontują Niemcy. Został on posadowiony w miejscu, gdzie jest dobre dno.
(jg)

foto: Ze względu na znaczne pokłady mułu i gytii, wykonawca zdecydował się na inną technologię montażu pali. Kafar został zastąpiony w tych dniach czterdziestotonową koparką umieszczoną na wojskowych pontonach. Koparka ma zainstalowany wibromłot. Teraz prace przy zabijaniu pali mają już pójść bez przeszkód.
 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do