
felieton ukazał się 28 maja w tygodniku Temat
Dawniej każdy Polak płci męskiej od ziemi zaledwie odrośnięty, mówił z dumą i błyskiem w oczach, że chce, gdy dorośnie, zostać strażakiem. Czasy się zmieniły, dzisiejsze pacholęcia wybierają sobie bardziej urozmaicone profesje. Technologicznie, rzekłbym urozmaicone i może dla nich ciekawsze: kosmonauta, informatyk, wynalazca, naukowiec, pilot pasażerskiego odrzutowca, sportowiec bijący rekordy, zwłaszcza piłkarz nożny, rajdowy kierowca.
To jednak nie oznacza, że aspiracje strażackie młodego pokolenia całkowicie zniknęły z marzeń polskich chłopaków. Wyjątkiem może być wnuk mego znajomego, który w wieku lat pięciu postanowił, że zostanie premierem lub „innym jakimś takim wesołym”. Dziecku najwyraźniej co nieco pomieszało w główce oglądanie telewizyjnych programów zwanych informacyjnymi. Kiedy zaproponowałem by został, gdy dorośnie, strażakiem, zastanowił się i po chwili wykrzyknął: - Jak Olaf Lubaszenko z serialu pod tytułem „Strażacy”! Wchodzę w to - rzekł poważnie po chwili namysłu.
Zauważmy, że dziś swe dziecinne marzenie by strażakiem być, spełnić może każdy chętny małolat. Zwłaszcza na wsi. Poznanie tajników strażackiego rzemiosła możliwe jest już w wieku lat kilku. Niemal każda wiejska ochotnicza straż pożarna w Polsce ma drużynę młodzieżową. Tworzenie dziecięco-młodzieżowych drużyn jest ambicją każdej OSP. Najmłodsi członkowie takiego zespołu to siedmio, ośmiolatki. Wielokroć widziałem uczestników zawodów sprawnościowych Ochotniczych Straży Pożarnych w powiecie szczecineckim, głównie w okalającej miasto gminie Szczecinek, gdzie OSP rozwijają się wzorowo i pokoleniowo. I to jak upartych, oddanych sprawie zawodników dane mi było zobaczyć! Walczących do ostatniej kropli potu zaciekle, z przekonaniem by zostać mistrzem. Na przykład rozwijania (na czas, liczą się sekundy!) węży podających wodę. Każdy sukces to radość, przegrana to łzy. I choć wprawdzie chłopaki nie płaczą, ale... Dajmy spokój. Są drużyny dziewczęce, które zarówno się szkolą (pierwsza pomoc sanitarno-medyczna), jak też biorą udział w corocznych zawodach. Dzieciarnia w gaszeniu pożarów nie uczestniczy, to zrozumiałe, podobnie druhowie – seniorzy. Nie w tym rzecz.
Mamy w przypadku ochotniczych straży do czynienia z integracją pokoleń, kształtowaniem postaw prospołecznych. Obywatelskich, chciałoby się powiedzieć, tak bardzo potrzebnych w naszym podzielonym bez głębszego sensu kraju. Zjawiska owe są prezentowane nie na szkolnych lekcjach, nie w formie nudnych pogadanek, ale w praktyce. To musi owocować. I owocuje.
Trudno wyliczyć społeczne inicjatywy strażaków w wioskach: od porządkowania terenów, pomoc ludziom starszym po gaszenie pożarów. Niekiedy bardzo groźnych, gdy dochodzi do narażania życia i zdrowia niosących pomoc ratowników.
W Polsce mamy blisko cztery tysiące jednostek straży ochotniczych zarejestrowanych i działających w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. To bez mała sześćset tysięcy mężczyzn i kobiet gotowych wspomagać straż zawodową w gaszeniu pożarów, jak również przygotowanych do działania samodzielnego. Przeszkolonych, gotowych nieść ratunek ofiarom wypadków drogowych, wypadkom w pracy, poszkodowanym skutkiem klęsk żywiołowych. Poza wspomnianym systemem pozostaje nie mniej spora grupa ludzi w drużynach OSP. W sumie to ponadmilionowa rzesza społeczników-ochotników. Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby nie oni, bo nieszczęścia w rozmaitych okolicznościach są coraz częstsze, a państwowa straż po prostu nie dałaby rady być i ratować wszędzie.
Historia ochotniczych straży ogniowych – tak się początkowo nazywały jeszcze w XIX wieku – pokazuje, że to jedna z niewielu organizacji, której nikt i nic nie zdołało zdegenerować. OSP przetrwały carat rosyjski, pruską niewolę i próby germanizacji, nie dał rady ich zlikwidować okupant hitlerowski. W nienaruszonym stanie, choć wciągnięte w rozmaite partyjno-państwowe rytuały, przetrwały komunizm. Zasługą niewątpliwą demokracji po 1989 r. jest gruntowna przebudowa systemu bezpieczeństwa pożarowego, przede wszystkim istna rewolucja w wyposażeniu nie tylko straży zawodowej, ale ochotniczej. OSP dziedziczyły stare samochody, niemal wraki często z powojennego demobilu, nie dające się uruchomić motopompy. Dziś w OSP mają sprzęt zawsze gotowy do użycia, może nie najnowocześniejszy, ale sprawny, przekazany przez straż państwową, ale też kupowany przez zamożnych sponsorów i za społeczne składki.
Maj od lat jest miesiącem prezentacji strażackich sukcesów. Niegdyś organizowano Dni Ochrony Przeciwpożarowej, obecnie 4 maja Dzień Strażaka rozpoczął wiele imprez - zawodów sprawnościowych, zabaw, pikników. Większość spotkań odbywa się w wioskach, będą jeszcze w czerwcu. Może w niedzielę warto wyjechać z cała rodziną z miasta na strażacki piknik? Rycerze ognia i wody – tak niegdyś nazwał strażaków poeta - są gościnni, serdecznie zapraszają.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie