Reklama

Wojciech Jurczak: Od ognia i wody

03/06/2015 13:32

felieton ukazał się 28 maja w tygodniku Temat

Dawniej każdy Polak płci męskiej od ziemi zaledwie odrośnięty, mówił z dumą i błyskiem w oczach, że chce, gdy dorośnie, zostać strażakiem. Czasy się zmieniły, dzisiejsze pacholęcia wybierają sobie bardziej urozmaicone profesje. Technologicznie, rzekłbym urozmaicone i  może dla nich ciekawsze: kosmonauta, informatyk, wynalazca, naukowiec, pilot pasażerskiego odrzutowca, sportowiec bijący rekordy, zwłaszcza piłkarz nożny, rajdowy kierowca. 

To jednak nie oznacza, że aspiracje strażackie młodego pokolenia całkowicie zniknęły z marzeń polskich chłopaków. Wyjątkiem może być wnuk mego znajomego, który w wieku lat pięciu postanowił, że zostanie premierem lub „innym jakimś takim wesołym”. Dziecku najwyraźniej co nieco pomieszało w główce oglądanie telewizyjnych programów zwanych informacyjnymi. Kiedy zaproponowałem by został, gdy dorośnie, strażakiem, zastanowił się i po chwili wykrzyknął: - Jak Olaf Lubaszenko z serialu pod tytułem „Strażacy”! Wchodzę w to - rzekł poważnie po chwili namysłu.

Zauważmy, że dziś swe dziecinne marzenie by strażakiem być, spełnić może każdy chętny małolat. Zwłaszcza na wsi. Poznanie tajników strażackiego rzemiosła możliwe jest już w wieku lat kilku. Niemal każda wiejska ochotnicza straż pożarna w Polsce ma drużynę młodzieżową. Tworzenie dziecięco-młodzieżowych drużyn jest ambicją każdej OSP. Najmłodsi członkowie takiego zespołu to siedmio, ośmiolatki. Wielokroć widziałem uczestników zawodów sprawnościowych Ochotniczych Straży Pożarnych w powiecie szczecineckim, głównie w okalającej miasto gminie Szczecinek, gdzie OSP rozwijają się wzorowo i pokoleniowo. I to jak upartych, oddanych sprawie zawodników dane mi było zobaczyć! Walczących do ostatniej kropli potu zaciekle, z przekonaniem by zostać mistrzem. Na przykład rozwijania (na czas, liczą się sekundy!) węży podających wodę. Każdy sukces to radość, przegrana to łzy. I choć wprawdzie chłopaki nie płaczą, ale... Dajmy spokój. Są drużyny dziewczęce, które zarówno się szkolą (pierwsza pomoc sanitarno-medyczna), jak też biorą udział w  corocznych zawodach. Dzieciarnia w gaszeniu pożarów nie uczestniczy, to zrozumiałe, podobnie druhowie – seniorzy. Nie w tym rzecz. 

Mamy w przypadku ochotniczych straży do czynienia z integracją pokoleń, kształtowaniem postaw prospołecznych. Obywatelskich, chciałoby się powiedzieć, tak bardzo potrzebnych w naszym podzielonym bez głębszego sensu kraju. Zjawiska owe są prezentowane nie na szkolnych lekcjach, nie w formie nudnych pogadanek, ale w praktyce. To musi owocować. I owocuje. 

Trudno wyliczyć społeczne inicjatywy strażaków w wioskach: od porządkowania terenów, pomoc ludziom starszym po gaszenie pożarów. Niekiedy bardzo groźnych, gdy dochodzi do narażania życia i zdrowia niosących pomoc ratowników.

W Polsce mamy blisko cztery tysiące jednostek straży ochotniczych zarejestrowanych i działających w  Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. To bez mała sześćset tysięcy mężczyzn i kobiet gotowych wspomagać straż zawodową w gaszeniu pożarów, jak również przygotowanych do działania samodzielnego. Przeszkolonych, gotowych nieść ratunek ofiarom wypadków drogowych, wypadkom w pracy, poszkodowanym skutkiem klęsk żywiołowych. Poza wspomnianym systemem pozostaje nie mniej spora grupa ludzi w drużynach OSP. W sumie to ponadmilionowa rzesza społeczników-ochotników. Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby nie oni, bo nieszczęścia w rozmaitych okolicznościach są coraz częstsze, a  państwowa straż po prostu nie dałaby rady być i ratować wszędzie.

Historia ochotniczych straży ogniowych – tak się początkowo nazywały jeszcze w XIX wieku – pokazuje, że to jedna z niewielu organizacji, której nikt i nic nie zdołało zdegenerować. OSP przetrwały carat rosyjski, pruską niewolę i próby germanizacji, nie dał rady ich zlikwidować okupant hitlerowski. W nienaruszonym stanie, choć wciągnięte w rozmaite partyjno-państwowe rytuały, przetrwały komunizm. Zasługą niewątpliwą demokracji po 1989 r. jest gruntowna przebudowa systemu bezpieczeństwa pożarowego, przede wszystkim istna rewolucja w wyposażeniu nie tylko straży zawodowej, ale ochotniczej. OSP dziedziczyły stare samochody, niemal wraki często z powojennego demobilu, nie dające się uruchomić motopompy. Dziś w OSP mają sprzęt zawsze gotowy do użycia, może nie najnowocześniejszy, ale sprawny, przekazany przez straż państwową, ale też kupowany przez zamożnych sponsorów i za społeczne składki. 

Maj od lat jest miesiącem prezentacji strażackich sukcesów. Niegdyś organizowano Dni Ochrony Przeciwpożarowej, obecnie 4 maja Dzień Strażaka rozpoczął wiele imprez - zawodów sprawnościowych, zabaw, pikników. Większość spotkań odbywa się w wioskach, będą jeszcze w czerwcu. Może w niedzielę warto wyjechać z cała rodziną z miasta na strażacki piknik? Rycerze ognia i wody – tak niegdyś nazwał strażaków poeta - są gościnni, serdecznie zapraszają.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do