Reklama

Wojciech Jurczak: Co słychać i widać

29/01/2015 11:49

felieton ukazał się 22 stycznia w tygodniku Temat

Pan Edward, mężczyzna prawie osiemdziesięcioletni, dobrze jednak się trzymający, emeryt od wielu lat, otrzymał pocztą nakaz płatniczy. Bank, z siedzibą  głównego zarządu  gdzieś za oceanem lub na oceanie, zażądał zapłaty trzystu złotych z tytułu udzielonej p. Edwardowi pożyczki. Gdyby przyszło mu do głowy nie zapłacić w podanym terminie, bank uprzejmie zawiadomił, iż spowoduje to natychmiastową windykację. Pan Edward w ostatnim dziesięcioleciu nie brał jakiejkolwiek pożyczki w jakimkolwiek banku. Toteż zatelefonował na numer podany w bankowym  piśmie. Uprzejma pani, po zażądaniu numeru PESEL, potwierdzeniu nazwiska, nazwiska panieńskiego matki, podania adresu –  bo przecież ochrona(?) danych – stwierdziła, że pan Edward zapożyczył się u nich dwa miesiące temu w Warszawie. Umówionej i podpisanej przezeń na papierze kwoty spłaty nie uiścił. Naszemu bohaterowi wypadła sztuczna  szczęka oraz spadły  okulary. Pieniędzy nie brał,  niczego nie podpisywał, w stolicy nie gościł od lat dwudziestu. Nigdy nie zgubił dowodu osobistego ani  innych kwitów zawierających PESEL.

 Czy  podpis na umowie bankiem jest jego, oryginalny, czy podrobiony?  A czy jest pokwitowanie  odbioru pożyczki  – pytał desperacko.  Dama w telefonie wytłumaczyła, ze ona takich szczegółów  nie  poda. Tajemnica bankowa. Doradziła, żeby Edward poszedł na policję, której  wszelkie informacje w tej sprawie udzielone być mogą, choć nie musza, bo  ścisła tajemnica  - znowu – bankowa. No, to Edward poszedł, złożył zawiadomienie i czeka. Mimo to wcale nie jest pewien, czy nie będzie musiał płacić. Termin się zbliża,  wyjaśnienie i ewentualne dochodzenie  potrwa co najmniej kilka tygodni. Jeśli okaże się, że zapłacił bankowi bezpodstawnie –  niech do sądu odda sprawę.  Zapłaci sądowi co się należy, a wówczas ruszy machina sprawiedliwości. Taki Edward – wedle bankierów – mógł zapomnieć, że pożyczył, podpisał, mógł zgubić dokumenty, nie pamiętać, że był w Warszawie.  On może mieć daleko posunięta demencję! A  czas pracuje na konto przestępcy, posługującego się sfałszowanymi  (skserowanymi, sfotografowanymi, ukradzionymi – niepotrzebne skreślić) dokumentem p. Edwarda. A być może innych osób też. Nasze prawo chroni  przede wszystkim złodzieja – taka panuje w moim kraju powszechna opinia. Edwardowi  i w ogóle starszym, tajemnica kojarzy się ze spowiedzią, a nie z bankiem. A nasze wolne państwo stoi na straży świętej własności prywatnej, w tym przypadku, własności banku i nieważne, że owa własność zarejestrowana jest poza moim krajem i nie w nim płaci podatki. Nawet małolaty wiedzą, że  działa  hurtowy handel danymi osobowymi obywateli. Wybrańcy do parlamentu uchwalili, a jeden z kolejnych prezydentów podpisał ustawę o ochronie danych osobowych. Kogo ona chroni? Pytanie pozostawiam do przemyślenia na kanwie przypadku pana Edwarda. Będzie miał szczęście, którego winszuję, jeżeli chodzi tylko o jedną ratę, jednorazową wypłatę  trzystu złotych.

 Mimo wspomnianej tu ustawowej ochronie danych przy rozmaitych okazjach funkcjonariusze, nie tylko państwowi, ale nawet telefonii komórkowej, TV satelitarnej itd.  domagają się od nas dowodu osobistego, numeru PESEL, kserują owe dowody, prawa jazdy itp. Często, będąc pod mniej lub bardziej sugestywną presją urzędnika podpisujemy zgodę na  tzw. przetwarzanie danych – personaliów, PESEL-u etc.

Przyznaję, że z biegiem lat w działaniu mojego państwa coraz więcej spraw nie ogarniam. Na przykład nie pojmuję, dlaczego w "mojej"  podmiejskiej gminie ograniczono etaty dzielnicowych. Policja jest biedna i niedoinwestowana -to słyszę od wielu lat. I nie jest to wypowiedź nowej minister od policji, której – jak podawały media –główną wadą jest, że była katechetką. Tymczasem obojętne mi, czy pani minister  była krawcową lub kucharką. Ważne, by państwo gwarantowało obywatelom bezpieczeństwo. A nie gwarantuje. Jak się dobre przyjrzeć – niczego nie gwarantuje poza kasowaniem podatków. Tłumaczenie, że skoro w gminie nie ma groźnych przestępstw, to po co tam liczna i dobrze wyposażona policja? A z takim paranoicznym  rozumowaniem  mamy do czynienia nie tylko w Szczecinku i gminach powiatu.

W tym całkowicie scentralizowanym systemie rządów  lokalne samorządy maja tyle do gadania co nic. Subwencje dla miast i gmin dzieli się w ministerstwach. Centralne zarządy komusze sprzed 25 lat  zastąpiły rozmaite urzędy regulacji czegoś tam. Z pensjami kolegów i znajomych królika co najmniej powyżej piątki miesięcznie. Powstały przedziwne  tzw. ciała doradcze,  za które  wszyscy płacimy. Są wspieranefinansowo przez państwo dziwaczne instytuty.

Zakończył się spór rząd- górnicy. Czy nam na głębokiej prowincji  daleko od Śląska,  wielkomiejskiego zgiełku, manifestacji itp. mogło cokolwiek  zagrażać? Mogło, to samo co wszystkim Polsce, która przecież składa się nie tylko z Warszawy, ale też z owej prowincji. Mogło zabraknąć opału w ciepłowniach, paliw do aut ,komunikacji miejskiej i kolejowej.  Jest prawo do strajku. I słusznie. Ale można się zastanawiać w czyjej obronie. Czy tych, którzy protestowali pod ziemią, czy  apanaży związkowych bonzów na powierzchni? Czarny scenariusz nie nastąpił. Przy okazji usłyszeliśmy o... kosztach prywatyzacji. Co to takiego? Prywatny, płaci, sprzedający ponosi koszty, państwo i podatnicy zyskują – chyba tak to powinno wyglądać Okazuje się że nie, bo  ktoś jeszcze zarobić musi. Prywatyzacja kojarzy nam się z tym, co wyprawiano w początkach lat 90,  kto zgarnął  fortuny – też pamiętamy. Od 25 lat słyszymy gadaninę kolejnych rządów o bezpieczeństwie energetycznym. I co? To co widać i słychać.

Wojciech Jurczak

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do