
18 maja 1920 r. urodził się Święty Jan Paweł II, Orędownik Pokoju, określany również jako największy z Polaków, który zmienił oblicze świata i Kościoła. Z różnych badań wynika, że dla wielu Polaków Jan Paweł II wciąż jest niekwestionowanym autorytetem moralnym, z którego warto brać przykład. Z kolei uroczystości, podczas których przywoływana jest postać Ojca Świętego, pokazują, że postawa papieża nadal wywiera na życie niejednego mieszkańca Szczecinka znaczący wpływ. Również w Szczecinku na przestrzeni lat nadal pamięta się o autorytecie i nauczaniu papieża Jana Pawła II. Warto przypomnieć, że to właśnie tutaj, w okolicach Szczecinka przyszły Ojciec Święty uwielbiał spędzać czas w kajaku, w otoczeniu pięknej przyrody.
Przyszły Ojciec Święty nad brzegiem jeziora Drawsko w Czaplinku stanął po raz pierwszy 15 lipca 1955 roku. Nieliczni już świadkowie tego wydarzenia twierdzą, że ksiądz z Krakowa był urzeczony pięknem akwenu i rzeki Drawy, którą wraz z przyjaciółmi spłynął aż do Krzyża.
Na Pojezierze Drawskie i Wałeckie ksiądz Karol wracał wielokrotnie. Po raz ostatni w lipcu 1978 roku, już jako kardynał, na trzy miesiące przed wyniesieniem do godności biskupa Rzymu.
Po latach samorządowcy z Czaplinka, Złocieńca i Drawska Pomorskiego wpadli na pomysł, by uczcić wakacje Papieża spędzane na Pojezierzu Drawskim. Szlak Drawy nazwano Jego imieniem – kardynała Karola Wojtyły.
Nie jest też tajemnicą, że nasz wielki rodak, w drodze na letni odpoczynek, wielokrotnie bywał również w Szczecinku.
Pamiątek z młodzieńczych lat papieża, z wakacji na Pojezierzu Drawskim, zachowało się niewiele. Towarzysze wspólnych przygód wspominają, że każdy dzień rozpoczynał się mszą świętą przy ołtarzu z kajaków i wioseł, a kończył śpiewami i modlitwą przy ognisku. - Zawsze w ostatni wieczór wakacji ksiądz Karol podsumowywał spływ. Uczestnicy podróży obiecali sobie, że nad brzegiem Drawy spotkają się za rok. Niemal zawsze się to im udawało – mówi Antoni Jakubowski, mieszkaniec Złocieńca, badacz podróży papieża po Drawie. - Na każdą wycieczkę ksiądz Karol zabierał ze sobą „turystyczny sprzęt liturgiczny”, czyli relikwiarz, skręcany z dwóch części kielich, mały mosiężny krzyż, dwie plastikowe ampułki na wino i wodę, srebrną małą tackę, dwa pudełeczka na hostię i komunikanty, dzwoneczek, do tego szaty liturgiczne z bardzo lekkich materiałów oraz specjalne tenisówki.
Ciekawostką jest fakt, że do godności biskupiej Karol Wojtyła został wyniesiony, gdy przebywał na jednym ze spływów kajakowych. Musiał się wtedy skontaktować ze swoim przełożonym. Dotarł do jednego z kościółków, a że pora była dość późna, miejscowy proboszcz nie chciał wpuścić na plebanię podejrzanie wyglądającego osobnika. Gdy usłyszał, że oto stoi przed nim biskup Krakowa, jego zdumienie nie miało granic. Długo jeszcze Karol Wojtyła musiał przekonywać biednego i wystraszonego księdza, że to prawda. Ten zaś nie mógł sobie wyobrazić biskupa w krótkich spodenkach, nie ogolonego i spalonego słońcem.
Nie byłby Karol człowiekiem o wielkiej charyzmie, gdyby nie udało mu się wreszcie „obejść” wystraszonego proboszcza. Gdy zadzwonił do Krakowa, gospodarz kościółka minę miał nietęgą. Spodziewał się najgorszej z kar. Nic z tego. Karolowi nie w głowie była myśl o zemście na nieufnym proboszczu. Anegdotę tę nader często przytaczał w swych opowiadaniach wybitny publicysta katolicki Vittorio Messori.
W lipcu 1978 roku podczas spływu kajakowego na szlaku rzeki Rurzycy nad jeziorem Krąpsko Średnie, niedaleko leśniczówki Wrzosy, w pobliżu wsi Szwecja koło Wałcza, Karol Wojtyła, wtedy już kardynał i metropolita krakowski, dowiedział się, że oto ma się stawić na konklawe w Rzymie. – Wtedy nie wiedział, że to ostatni spływ w jego życiu, a na Pojezierze Drawskie i Wałeckie nie wróci już do końca życia – powiedział nam w kwietniu 2005 roku ksiądz Ryszard Dawidowski, ówczesny proboszcz parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Szwecji. – Szybko zakończył spływ, odprawił mszę na kajaku i pojechał. Za trzy miesiące przyjął insygnia papieża.
Kardynał Wojtyła brał też udział w spływach kajakowych Pętlą Szczecinecką, a także rzekami Gwdą, Parsętą, Brdą i Wdą. Na tej ostatniej rzece od kilku lat organizowany jest Spływ Kajakowy „Śladami Jana Pawła II”. Wiele tych miejsc papież wspominał podczas swoich pielgrzymek do Ojczyzny.
Kajakarstwo to nie jedyna dyscyplina, którą uprawiał Ojciec Święty. Jeszcze jako uczeń Karol Wojtyła grał w piłkę, najchętniej na bramce. Był też wielkim miłośnikiem górskich wędrówek i jazdy na nartach.
(Tekst: Archiwum Tematu, zdjęcia archiwalne - ze zbiorów Urzędu Miasta i Gminy w Czaplinku)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jan Pawel II,na zawsze pozostanie w naszych sercach
Siła i Potęga Wiary i Człowieczeństwa tego najlepszego z dobrem a nie złem i odwaga która imponuje mi najbardziej, nie bał się niczego i nawoływał " Nie lękajcie się" , Święty Człowiek.