
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Wiele osób nie wyobraża sobie Wigilii bez tradycyjnego opłatka. Niestety, to pretekst dla oszustów. Jak informuje nasza Czytelniczka, w Szczecinku już pojawiły się osoby, które sprzedając opłatki, próbują wyciągnąć od mieszkańców pieniądze. Warto być czujnym.
Mieszkam w centrum Szczecinka. Wczoraj zapukał do moich drzwi pewien mężczyzna, który zaproponował, że sprzeda mi opłatek w okazyjnej cenie
- opowiedziała nam nasza Czytelniczka.
Mężczyzna powiedział, że jest z tutejszej parafii. Miał przyczepiony identyfikator, ale był on odwrócony, więc nie mogłam nawet zobaczyć, kto to rzeczywiście jest. Podziękowałam. Wiem, że po błogosławiony opłatek mogę spokojnie pójść do kościoła, nie muszę go kupować od domokrążców. Ale może nie każdy o tym wie. I starsze osoby, które są łatwowierne, mogą w ten sposób łatwo paść ofiarą oszustów... Dzisiaj różne są sposoby, żeby wyłudzić od kogoś pieniądze.
- przestrzega nasza Czytelniczka.
Przed oszustami z opłatkiem, którzy grasują po Szczecinku ostrzega też parafia Miłosierdzia Bożego w Szczecinku.
W związku z ryzykiem związanym z COVID-19 zrezygnowaliśmy z rozprowadzania poświęconych opłatków na stół wigilijny przez ministrantów w naszej parafii. Niestety dowiedzieliśmy się, że ktoś podszywa się pod przedstawicieli parafii, używając podrobionych identyfikatorów. Ostrzegamy przed takimi osobami
- przestrzega szczecinecka parafia.
Foto: Pixabay.com
Dział „Ludzie mówią” przygotowywany jest wyłącznie w oparciu o Państwa sygnały! Wystarczy skontaktować się z nami przez Facebooka (https://www.facebook.com/temat.szczecinek) lub wysyłając e-mail: redakcja (@) temat.net. Można też oczywiście zadzwonić: 94 372 02 10.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W niedzielę odwiedziła mnie pewna pani, która zaproponowała mi opłatek za przysłowiowe ,,co łaska". Nie podawała żadnej ceny. Miała identyfikator z imieniem i nazwiskiem, który wzięłam do ręki, aby dokładnie przeczytać. Akurat nie posiadałam drobnych, więc pani zostawiła mi go za darmo. W obecnej dobie szalejącego COVID - 19 taka dostawa do domu mi odpowiada (opłatek można nabyć nie tylko w kościele, lecz także w Veritasie i supermarketach, na poczcie z kartkami świątecznymi), chyba że komuś bardzo zależy aby pchać się między ludzi i brać go w kościele, gdzie jest podobno święcony. W poprzednich latach przychodził do mnie co roku pewien młody pan lat około 30, ubrany na czarno (którego nie brałam za księdza z powodu koloru ubioru), bardzo kulturalny, który również proponował mi opłatek za ,,co łaska". Więc nabywałam go od niego. Za kościołem bardzo nie przepadam i nie jestem osobą zbytnio religijną. Opłatek traktuję jako element wieczerzy wigilijnej i nie ma dla mnie znaczenia, skąd on pochodzi. Nikt mi niczego nie wciskał na siłę. Mogłam wziąć lub nie. Zatem dziwię się tej pani, która święcie się oburza na tego pana, który ją odwiedził. Chyba od niego nie wzięła. A ludzi nie trzeba ostrzegać, nie są dziećmi. Każdy ma swój rozum i wolną wolę.
A czy opłatek z marketu jest błogosławiony?
Opłatek z marketu pewnie nie jest święcony, ale jeżeli pani na tym zależy, to może zawsze pójść pani do kościoła.
Jestem mieszkańcem ulicy Zielonej. Dnia 6.12.2021r. w godzinach popołudniowych zapukał do mych drzwi pan z opłatkiem (zapewne ten sam, który był opisany w artykule). Jestem inwalidą 1 grupy. Dwa lata temu amputowano mi jedną nogę z powodu miażdżycy, w tym roku amputowano mi drugą. Oprócz tego 2 miesiące temu zmarła mi żona na Covid (przeżyliśmy razem 35 lat). Nie mieliśmy dzieci, nie mam rodziny w mieście. Jestem zdany na pomoc innych ludzi. Pan Jacek, który mi się tak przedstawił, po wysłuchaniu mojej historii opłatek podarował mi gratis. Zrobił mi też miłą niespodziankę, bo wrócił po 30 minutach z torbą pełną artykułów spożywczych, które mi się bardzo przydały (poprzednia osoba, która mi pomagała, okradła mnie z renty), za co jestem mu bardzo, ale to bardzo wdzięczny. Pan ów zobowiązał się do stałej pomocy mojej osobie. Chciałbym, aby takich ludzi było więcej, bo w obecnej dobie znieczulicy społecznej najlepiej kogoś obsmarować niż samemu zrobić coś pro publico bono. Z tego miejsca chciałbym panu,panie Jacku, szczerze podziękować za z góry obiecaną pomoc. Ps. W napisaniu komentarza pomógł mi syn sąsiadów, bo ja niw jestem obyty z komputerem.