felietojn ukazał się 20 sierpnia w tygodniku Temat
Jak wygląda upalna sierpniowa niedziela na wsi? Odpowiadam - zupełnie inaczej niż w mieście. Przede wszystkim tu się pracuje. Na drogach zatrzęsienie traktorów zwożących zboże, a także różnej maści olbrzymich kombajnów z wielkimi, przeszklonymi kabinami. Bardzo dawno temu na wsi i to niekoniecznie przy pracach polowych, mieszkańcy pozdrawiali się ludowym chrześcijańskim - „Szczęść Boże”. No ale wtedy rzeczywiście niedziela była dniem świątecznym, a więc nie pracowano. Po drugie, od natury i drugiego człowieka nie oddzielała przepastna klimatyzowana kabina traktora czy kombajnu. W takich okolicznościach przyrody, kontakt bezpośredni jest raczej niemożliwy. Nawet gdyby do niego doszło, to tego rodzaju pozdrowienie może być poczytane za prowokację, a już na pewno za skrajny przejaw braku tolerancji, by nie powiedzieć politycznej poprawności, a nawet faszyzmu.
Aby nie obrazić przykładowo uczuć obrońców lewoskrętków jajowych, w takich przypadkach zaleca się używanie synonimów. Przykładowo nie wypada mówić, że w mieście śmierdzi, a raczej istnieją pewne niedogodności związane z uwarunkowaniami wynikającymi z lokalizacji w mieście przemysłu. Nie wypada też mówić, że na plażach na Świątkach i Czarnoborze jest jeden wielki i cuchnący śmietnik a raczej, że kosze są przepełnione.
Bardzo nietaktowne jest nazwanie obszczymura okradającego z metalowych pokryw parkowe latarnie złodziejem. To raczej mężczyzna, który sobie przywłaszcza. Skoro już jesteśmy w temacie „park”, to nie wiem, jak nazwać latarnie parkowe znajdujące się przed tabliczką z napisem „Park Miejski w Szczecinku”. Czy parkowe latarnie stojące przed tablicą są już leśnymi? Wbrew pozorom to jest bardzo poważny problem i wypada go zbadać, i przegłosować na odpowiednim forum. Bo czy w lesie można było stawiać latarnie? Jeśli tak, to w jakim lesie - państwowym, samorządowym czy może prywatnym?
Można głupio zapytać tylko, dlaczego ustawione w tych dniach tablice znalazły się akurat w tym, a nie innym miejscu? Sądząc po kontrowersyjnej uchwale radnych dotyczącej „spożycia” i „osób w stanie” tablice mają określić granice. Dokładniej, mają określić granice picia i niepicia, spożywania i niespożywania. Jeden ze słupków granicznych ustawiono przy Kanale Zachodnim przy ul. Kościuszki (a więc w środku parku), drugi... na plaży na Świątkach. Nawet twórcy Latającego Cyrku Monty Pythona lepiej by tego nie wymyślili. Podobnie zresztą jak obłędnie żółte pasy na deptaku i placu Wolności, i z taką zawziętością swego czasu stawione znaki o parkowaniu na osiedlowych uliczkach w dniu parzystym i nieparzystym.
Jeśli jakiś sfrustrowany spacerowicz zarzuci, że nie ma to nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, jest odpowiedź: przepis jest przepis i nie ma na to rady. W rzeczywistości nadjeziorny park przed i za tablicą niczym się nie różni, ale to tylko złudzenie. Oznacza to, że przed taką tablicą można robić to, co za tablicą jest zabronione – „przebywania w stanie” – ba, nawet picia alkoholu, rozpalania grilla bądź ogniska, wypuszczania psów bez smyczy, biesiadowania na trawie, „wywoływania hałasu”, a nawet kopania ziemi w poszukiwaniu robaków. To dobra wiadomość dla wędkarzy. Po co szlajać się z łopatą gdzieś tam po zaroślach. Robale można wykopywać niemalże w miejscu łowienia ryb, a więc w parku, tyle że przed, a nie za tablicą. Taka dogłębna (dosłownie) penetracja terenu byłaby nawet wskazana. Przekonali się o tym dwaj wędkarze, którzy poszukując robali, trafili na skarb w postaci IX-X wiecznych srebrnych monet. Miejsce jego znalezienia otoczone jest ścisłą tajemnicą, co by poszukiwacze cennego kruszcu nie poszli w ślady archeologów. O znalezisku, powołując się na TVN i tutejsze muzeum, poinformował nawet niemiecki „Der Spiegel” w swoim wydaniu internetowym. Co ważne, napisano poprawnie polską, a nie niemiecką nazwę naszego miasta, a także i to, że na skarb wędkarze natknęli się przy brzegu „Złotego Jeziora”. To bardzo cenna wskazówka dla poszukiwaczy. Gdyby owe jezioro znajdowało się w granicach administracyjnych Szczecinka (przypomnę, że oprócz przylegającego Wielimia mamy trzy jeziora), a może nawet za granicą „Parku Miejskiego w Szczecinku”, może warto rozpocząć kopanie, pardon, poszukiwanie robaków. A wtedy okaże się, że tak naprawdę prawdziwym naszym skarbem – z racji darmowej promocji naszego miasta nie tylko w polskich mediach – może być regulamin parkowy.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie