Reklama

Przepis jest przepis

28/08/2015 12:14

felietojn ukazał się 20 sierpnia w tygodniku Temat

Jak wygląda upalna sierpniowa niedziela na wsi? Odpowiadam - zupełnie inaczej niż w mieście. Przede wszystkim tu się pracuje. Na drogach zatrzęsienie traktorów zwożących zboże, a także różnej maści olbrzymich kombajnów z wielkimi, przeszklonymi kabinami. Bardzo dawno temu na wsi i to niekoniecznie przy pracach polowych, mieszkańcy pozdrawiali się ludowym chrześcijańskim - „Szczęść Boże”. No ale wtedy rzeczywiście niedziela była dniem świątecznym, a więc nie pracowano. Po drugie, od natury i drugiego człowieka nie oddzielała przepastna klimatyzowana kabina traktora czy kombajnu. W takich okolicznościach przyrody, kontakt bezpośredni jest raczej niemożliwy. Nawet gdyby do niego doszło, to tego rodzaju pozdrowienie może być poczytane za prowokację, a już na pewno za skrajny przejaw braku tolerancji, by nie powiedzieć politycznej poprawności, a nawet faszyzmu. 

Aby nie obrazić przykładowo uczuć obrońców lewoskrętków jajowych, w takich przypadkach zaleca się używanie synonimów. Przykładowo nie wypada mówić, że w mieście śmierdzi, a raczej istnieją pewne niedogodności związane z uwarunkowaniami wynikającymi z lokalizacji w mieście przemysłu. Nie wypada też mówić, że na plażach na Świątkach i Czarnoborze jest jeden wielki i cuchnący śmietnik a raczej, że kosze są przepełnione. 

Bardzo nietaktowne jest nazwanie obszczymura okradającego z metalowych pokryw parkowe latarnie złodziejem. To raczej mężczyzna, który sobie przywłaszcza. Skoro już jesteśmy w temacie „park”, to nie wiem, jak nazwać latarnie parkowe znajdujące się przed tabliczką z napisem „Park Miejski w Szczecinku”. Czy parkowe latarnie stojące przed tablicą są już leśnymi? Wbrew pozorom to jest bardzo poważny problem i wypada go zbadać, i przegłosować na odpowiednim forum. Bo czy w lesie można było stawiać latarnie? Jeśli tak, to w jakim lesie - państwowym, samorządowym czy może prywatnym?

Można głupio zapytać tylko, dlaczego ustawione w tych dniach tablice znalazły się akurat w tym, a nie innym miejscu? Sądząc po kontrowersyjnej uchwale radnych dotyczącej „spożycia” i „osób w stanie” tablice mają określić granice. Dokładniej, mają określić granice picia i niepicia, spożywania i niespożywania. Jeden ze słupków granicznych ustawiono przy Kanale Zachodnim przy ul. Kościuszki (a więc w środku parku), drugi... na plaży na Świątkach. Nawet twórcy Latającego Cyrku Monty Pythona lepiej by tego nie wymyślili. Podobnie zresztą jak obłędnie żółte pasy na deptaku i placu Wolności, i z taką zawziętością swego czasu stawione znaki o parkowaniu na osiedlowych uliczkach w dniu parzystym i nieparzystym. 

Jeśli jakiś sfrustrowany spacerowicz zarzuci, że nie ma to nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, jest odpowiedź: przepis jest przepis i nie ma na to rady. W rzeczywistości nadjeziorny park przed i za tablicą niczym się nie różni, ale to tylko złudzenie. Oznacza to, że przed taką tablicą można robić to, co za tablicą jest zabronione – „przebywania w stanie” – ba, nawet picia alkoholu, rozpalania grilla bądź ogniska, wypuszczania psów bez smyczy, biesiadowania na trawie, „wywoływania hałasu”, a nawet kopania ziemi w poszukiwaniu robaków. To dobra wiadomość dla wędkarzy. Po co szlajać się z łopatą gdzieś tam po zaroślach. Robale można wykopywać niemalże w miejscu łowienia ryb, a więc w parku, tyle że przed, a nie za tablicą. Taka dogłębna (dosłownie) penetracja terenu byłaby nawet wskazana. Przekonali się o tym dwaj wędkarze, którzy poszukując robali, trafili na skarb w postaci IX-X wiecznych srebrnych monet. Miejsce jego znalezienia otoczone jest ścisłą tajemnicą, co by poszukiwacze cennego kruszcu nie poszli w ślady archeologów. O znalezisku, powołując się na TVN i tutejsze muzeum, poinformował nawet niemiecki „Der Spiegel” w swoim wydaniu internetowym. Co ważne, napisano poprawnie polską, a nie niemiecką nazwę naszego miasta, a także i to, że na skarb wędkarze natknęli się przy brzegu „Złotego Jeziora”. To bardzo cenna wskazówka dla poszukiwaczy. Gdyby owe jezioro znajdowało się w granicach administracyjnych Szczecinka (przypomnę, że oprócz przylegającego Wielimia mamy trzy jeziora), a może nawet za granicą „Parku Miejskiego w Szczecinku”, może warto rozpocząć kopanie, pardon, poszukiwanie robaków. A wtedy okaże się, że tak naprawdę prawdziwym naszym skarbem – z racji darmowej promocji naszego miasta nie tylko w polskich mediach – może być regulamin parkowy. 

                                                                                                                       Jerzy Gasiul 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do