
W czwartek (31.01) odbyło się 32 posiedzenie Rady Powiatu. Ponad pięciogodzinne obrady zdominował jeden temat – przyszłość oświaty w powiecie szczecineckim. Niemal każda ze szkół powiatowych boryka się z tym samym problemem. To niż demograficzny. Początkową koncepcją, która miała być wyjściem z tej sytuacji, był pomysł, aby cztery zespoły szkół połączyć w dwa. Już wiadomo, że do żadnego połączenia nie dojdzie (pisaliśmy o tym w artykule http://temat.net/aktualnosci/13794/Na-razie-bez-laczenia). Żeby znaleźć jakieś inne rozwiązanie, na ostatnią sesję zaproszono dyrektorów czterech szkół: ZS nr 2, ZS nr 3, ZS nr 5 oraz ZS nr 6. Przedstawiciele placówek mieli opowiedzieć, jak poradzą sobie w czasach zmniejszonej liczby uczniów. Dyskusji, jaka wywiązała się pomiędzy reprezentantami szkół a radnymi, przysłuchiwał się poseł ziemi szczecineckiej Wiesław Suchowiejko.
Jako pierwsza w ogniu pytań znalazła się „budowlanka”. Reprezentująca szkołę m.in. Krystyna Les miała niełatwe zadanie. Po spotkaniu szczecineckich przedsiębiorców z samorządowcami do opinii publicznej trafiła wiadomość, że absolwenci tej szkoły rzekomo mają problem ze znalezieniem pracy w swoim zawodzie (chodziło między innymi o nasz artykuł). Informacja ta została zdementowana. Co więcej, przedstawicielka ZS nr 3 podała szereg argumentów, które zaprzeczają opinii wyrażonej przez przedsiębiorców.
Wcześniej jednak Krystyna Les opowiedziała o walorach szkoły i aktualnych kierunkach kształcenia. Podkreśliła, że w kolejnych latach szkoła zamierza kształcić fachowców i utrzymać obecne, dobre wyniki matur czy egzaminów zawodowych. Po prezentacji Wicestarosta Marek Kotschy zadał kilka istotnych pytań: – Ile oddziałów odeszło, a ile w przyszłym roku planuje się otworzyć nowych? Jakie wynikną z tego skutki kadrowe? Dlaczego szkole nie udało się otworzyć kierunku technologia drewna? Ile będzie kosztować utworzenie w szkole ośrodka egzaminacyjnego (zgodnie z nowymi przepisami, każda szkoła zawodowa i technikum musi zorganizować akredytowany ośrodek egzaminacyjny – dop. autora)?
Z informacji, jaka została udzielona wicestaroście, wynika, że w nadchodzącym roku szkoła utraci 4 oddziały klasowe. Planuje się otworzyć 3. Odbije się to na etatach nauczycieli. Dla 5 nie byłoby zabezpieczenia nawet na pół etatu; 3 musiałoby się liczyć ze zmniejszeniem etatów. Kierunku technologia drewna nie udało się otworzyć, ponieważ zbyt późno wdrożono wszystkie procedury i zbyt późno odpowiednie informacje trafiły do uczniów. Z kolei organizacja ośrodka egzaminacyjnego ma kosztować szkołę ok. 9 tys. zł.
- Czy szkoła bada stan zatrudnienia absolwentów – dopytywał Eugeniusz Szybisty. - Czy szkoła nie powinna się zastanowić nad inną sferą funkcjonowania? - pytał z kolei Arkadiusz Szczepaniak. - Na budowie pracuje wiele osób, które nie ukończyły „budowlanki”. Może trzeba by młodzież jakoś zmobilizować, zachęcić?
- Nie ma takiego zawodu, w którym absolwenci szkół na 100 proc. znajdą pracę – zauważyła K. Les. – Szczecineccy przedsiębiorcy mają małe firmy. My nie możemy uczniom zagwarantować, że właśnie w nich będą zatrudnieni. Poza tym, przedsiębiorcy płacą absolwentom 5 zł na godzinę. Uczniowie wolą więc wyjechać do innych miast albo za granicę i zarobić tam większe pieniądze. Gdyby tu budownictwo się rozwinęło, wróciliby, bo tu mają domy i rodziny.
- Jeśli przedsiębiorcy budowlani zatrudniają piekarzy (na ten temat pisaliśmy w artykule: http://temat.net/aktualnosci/13827/Nasze-szkoly-produkuja-bezrobotnych), to wynika z profilu firmy – argumentowała dalej K. Les. - Łatwo zatrudnić osobę bez kwalifikacji i dać jej niskie wynagrodzenie. Wielu naszych absolwentów zatrudnia np. TBS; zajmują oni stanowiska kierownicze w wielu firmach; sami prowadzą swoją działalność w małych firmach budowlanych.
Po odpowiedziach M. Kotschy zwrócił się do posła w kwestii niedoskonałego, jego zdaniem, funkcjonowania systemu doskonalenia zawodowego. - Nie funkcjonuje ono dobrze, ponieważ pracodawcy nie wymagają żadnego dokumentu. Trzeba zmienić ten stan, zwłaszcza w kontekście uwolnienia zawodów. Branża budowlana też ten problem podnosiła. Poza tym, trzeba się zastanowić, jak zmienić nastawienie rodziców i młodzieży, by odstąpili od liceów na rzecz kształcenia zawodowego.
Po budowlance przyszła kolej na ZS nr 2. Dyrektor szkoły, Maria Schulz w swoim wystąpieniu skupiła się na planach placówki na najbliższą przyszłość. Dyrektor poinformowała Radę, że w nadchodzących latach szkoła nie zamierza zmieniać obecnego wachlarza kierunków kształcenia. W przyszłym roku najprawdopodobniej będzie w szkole o 1 oddział mniej. Nie ma to jednak, zdaniem M. Schulz, związku z niżem, ale z reformą w szkolnictwie zawodowym. Wskutek prognozowanych ograniczeń, ok. 7-8 nauczycieli nie będzie miało zagwarantowanego pełnego etatu. Jak podkreśliła dyrektor, nadchodzący rok szkolny, wbrew pozorom, wcale nie będzie najgorszy. Najtrudniejszy czas przyjdzie w latach 2015-16, kiedy do szkoły trafi realnie zmniejszona liczba uczniów.
Dyrektor wspomniała, że początkowo entuzjastycznie podeszła do zmian w kształceniu zawodowym, które mogłyby stać się dla szkoły remedium na skutki niżu demograficznego. Chodzi konkretnie o możliwość przeprowadzania kursów kwalifikacyjnych dla dorosłych. System organizacji takich kursów nie przystaje jednak, w ocenie Marii Schulz, do rzeczywistości i raczej niewielu chętnych z takiej formy podnoszenia kwalifikacji skorzysta: – Zgodnie z rozporządzeniem, taki kurs wymaga zrealizowania 1000 godzin. Szkoła, zgodnie z przepisami, może zrealizować z tego minimum 65 proc. W trybie zaocznym czy wieczorowym to przecież najmniej rok nauki. Kto się zdecyduje na taki kurs? Poza tym, musi się zebrać 20 słuchaczy. Powiat może zmniejszyć tę liczbę, np. do 15, no ale mniejsza liczba słuchaczy nie będzie opłacalna. Nie jest tak różowo, jak przypuszczaliśmy. Oczywiście, należy wyjść z tą ofertą do różnych środowisk. Może uda się ją wdrożyć we współpracy z PUP systemem dziennym?
- Szkoła jest dobrze przygotowana do przeprowadzenia egzaminów zawodowych, zgodnie z najnowszym rozporządzeniem. Nasz ośrodek egzaminacyjny spełnia podstawowe wymogi – odpowiedziała M. Schulz na pytanie zadane przez wicestarostę. – Ilu kształcimy piekarzy? 6 piekarzy przez dwa lata. To taka ogromna liczba? – odpowiadała dalej dyrektor. Cukierników mamy 10. Takie jest zapotrzebowanie. Tylu uczniów zgłosiły zakłady, które ich kształcą. Śledzimy losy absolwentów. Część pracuje tutaj. Ale większość, niestety, wyjeżdża.
- To edukacja powoduje, że absolwenci mają problemy – podsumował M. Kotschy. - Dużo firm podnosi kwestię, że szkoły nie przygotowują dobrze do zawodu. Chciałbym zobowiązać wszystkich dyrektorów szkół, abyśmy w tym roku zbadali losy absolwentów. Ilu wyjechało, ilu znalazło pracę, a ilu trafiło do PUP. W październiku wrócimy do kolejnego etapu debaty. Chciałbym, żebyśmy wiedzieli, jak ta sprawa wygląda.
Następna głos zabrała dyrektor ZS nr 5 Danuta Czajkowska. Dyrektor poruszyła podobne problemy, co jej poprzednicy. Wskazała, że od 3 lat nabór do klas utrzymuje się na podobnym poziomie. Przez 2 lata problemów z tym związanych być nie powinno. Niestety, o redukcję liczby godzin, w myśl słów dyrektor, powinni się martwić niektórzy nauczyciele. Zmniejszenie liczby godzin będzie związane, podobnie jak w ZS nr 2, z nową podstawą programową. Już wiadomo, że dla nauczycieli biologii, geografii czy historii zabraknie w „mechaniku” etatów.
Szkołę czekają również problemy dotyczące wyposażenia ośrodków egzaminowania. Standardy wymagają, aby w każdym zawodzie były przynajmniej 3 odpowiednio wyposażone stanowiska, na których zweryfikuje się wiedzę uczniów. Koszt wyposażenia jednego takiego stanowiska waha się od kilkunastu do ponad 100 tys. zł. Dostosowanie szkoły do nowych wymogów może więc kosztować powiat ok. pół mln zł. Aby kształcić uczniów w danym zawodzie, szkoła mogłaby zawrzeć umowę z danym przedsiębiorstwem. Specyfika kierunków, jakie oferuje „mechanik”, bardzo jednak ogranicza listę przedsiębiorców z lokalnego rynku pracy. – Nie wiemy, co robić. Dowiedzieliśmy się o tym wszystkim zbyt późno – przekonywała dyrektor. D. Czajkowska podkreśliła, że mimo to, szkoła będzie się rozwijać w konkretnych branżach. Planuje się np. otworzyć kierunek technik urządzeń i systemów energetyki odnawialnej. Szkoła zamierza też sięgnąć po środku z UE.
- Dlaczego „mechanik” nie jest doposażony tak, jak ZS nr 2? – dopytywał A. Szczepaniak. Dyrektor ZS nr 5 oraz M. Kotschy wytłumaczyli, że dotąd podobne stanowiska były wymagane jedynie w ZSZ. - Wyszło jak zwykle w Polsce. Gdybyśmy znali te standardy wcześniej, moglibyśmy odpowiednio zaprojektować środki UE – powiedział wicestarosta. – Co ważne, część tego drogiego sprzętu na co dzień nie będzie używana – zaznaczyła D. Czajkowska. Szkoła ma wyposażyć stanowiska m.in. w modele silników czy urządzenia do badania hamulców, które nie będą wykorzystywane podczas lekcji. Poza tym, musimy zakupić 6 samochodów, w tym 3… polonezy. Tak mówią standardy.
- Panie pośle, to będzie postulat do pana – spuentowała przewodnicząca Rady Dorota Chrzanowska. - To jest chore!
Ostatni wypowiedział się dyrektor ZS nr 6 Janusz Sienkiewicz. Dyrektor wspomniał m.in. o planowanych nowych kierunkach: turystyka wiejska oraz technik prac biurowych. Szkoła planuje wybudowanie obiektu gospodarczego dla zwierząt (projekt już jest opracowany); jak podkreślił J. Sienkiewicz, „rolniczak” liczy też na uruchomienie Zakładu Aktywizacji Zawodowej oraz na budowę nowoczesnego boiska lekkoatletycznego. Dyrektor przedstawił też na wykresie, jak przedstawia się szkolna demografia. Radnych wyraźnie poruszyło to, że mimo iż w powiecie na przestrzeni ostatnich lat liczba uczniów malała, to w ZS nr 6 liczba ta wciąż utrzymywała się na tym samym poziomie. – Wciągu najbliższych czterech lat będzie radykalny skok w dół – podkreślił wicestarosta. – Musimy przystosować naszą sieć szkół do realiów. Duża grupa społeczeństwa od nas tego oczekuje.
M. Kotschy zauważył, że koszt uruchomienia w szkole centrum egzaminacyjnego będzie wynosił nawet kilkaset tys. zł. Co ważne, nawet gdyby takie centrum stworzono, być może w przyszłości nikt by z niego nie skorzystał. Obecnie bowiem w kierunku rolniczym w pierwszej klasie kształci się zaledwie 14 uczniów. Tych ogromnych kosztów powiat mógłby uniknąć, gdyby szkoła zawarła porozumienie z SHiUZ i z SUL i gdyby przepisy prawne w tej sprawie były bardziej przejrzyste. Przy okazji wicestarosta nadmienił, że nie ma co liczyć na uruchomienie w powiecie ZAZ-u.
Po zakończeniu debaty głos zabrał obecny na sali W. Suchowiejko, który przez blisko cztery godziny trwania dyskusji skrupulatnie sporządzał notatki. – Cieszę się, że państwo o tych problemach rozmawiają. Jedno mogę obiecać, będę mówić o tym, co usłyszałem, na posiedzeniach komisji i w Sejmie. Chcę obiecać, że będę próbował zmienić ten stan, a także będę monitorować, jak funkcjonują zmiany, które zostały wprowadzone przede wszystkim do szkolnictwa zawodowego. Jestem ogromnym zwolennikiem szkolnictwa zawodowego. Chciałbym jednak, abyśmy nie popełnili błędu ograniczonej perspektywy analizy sytuacji. Nie wolno tracić niczego z pola widzenia, ponieważ czasy są nieprzewidywalne. Mamy bazę, kadrę tradycję, uwarunkowania naturalne - to powinno zadecydować, co mamy robić.
- Zabrzmi to może trochę złośliwie, ale gratuluję optymizmu dyrektorom – dodał W. Suchowiejko. - Życzę każdemu, żeby ten plan, który państwo przedstawiliście, powiódł się. Obawiam się jednak, że wszystkie plany się nie powiodą. Zabraknie bowiem uczniów. Kiedy już to nastąpi, powiat powinien zapytać o tzw. plan B. Trzeba się zastanowić, gdzie są te graniczne wartości, kiedy szkoła może jeszcze funkcjonować, a kiedy już nie.
Poseł pogratulował wszystkim merytorycznego charakteru debaty. Obiecał też, że ze swojego działania złoży radnym sprawozdanie. (sz)
foto: FSO
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie