
Listopad to czas pamięci o zmarłych. Odwiedzając groby bliskich, myślimy o tych, którzy spoczywają w mogiłach bezimiennych; wspominamy też ludzi na co dzień zapomnianych, którzy przed laty w szczególny sposób wpływali na nasze życie. Jedną z takich osób, o której chcą pamiętać mieszkańcy Szczecinka, jest Maria Geniusz, wieloletnia nauczycielka I Liceum Ogólnokształcącego im. Księżnej Elżbiety.
Uczestnicy XI Zjazdu Absolwentów wraz z absolwentami rocznika 1967, chcąc wyrazić szacunek, jakim darzą zmarłą panią profesor, w miejsce starej zapomnianej mogiły ufundowali nowy pomnik. Jak podkreśla jedna z inicjatorek tego przedsięwzięcia, Alina Antoniak-Czajka, o nauczycielach takich jak Maria Geniusz zapominać po prostu nie można. – To postać wyjątkowa. Prawdziwy nauczyciel z powołania. Niestety, pani Maria była osobą samotną, nigdy nie wyszła za mąż i nie miała dzieci. Po śmierci, jej grobem nie miał się więc kto opiekować. To, że zajęliśmy się miejscem, w którym spoczywa pani profesor, było naszym obowiązkiem. Tym bardziej, że jej mogiła znajduje się tu, w Szczecinku – wyjawia Alina Antoniak-Czajka.
Kim była Maria Geniusz? Urodziła się w 1891 roku w Petersburgu. Ukończyła Instytut im. Cesarzowej Elżbiety w Moskwie, jak również Wyższy Żeński Golicyński Kurs Rolniczy także w Moskwie, nostryfikowany przez Min. Oświaty w 1928 r. Po wojnie początkowo pracowała w gimnazjum w Rypinie, a od 1 sierpnia 1947 – w liceum w Szczecinku.
Leopold Czekałowski, były długoletni dyrektor I LO im. Księżnej Elżbiety w Szczecinku, profesor Marię Geniusz pamięta jako uczeń, a także jako pracownik szkoły. Zdaniem dyrektora, profesor dała się poznać jako człowiek życzliwy, serdeczny, wszechstronnie wykształcony, który już w swoim młodzieńczym życiu przeszedł bardzo wiele. Być może ukształtowały ją doświadczenia z codziennego życia w Rosji carskiej, a później czasy rewolucji. – Pani Maria bardzo ceniła sobie przyjaźnie z osobami, które poznała podczas swoich pierwszych dni pracy w Szczecinku – wspomina Leopold Czekałowski. - Kiedy już różnice, wynikające z relacji uczeń-nauczyciel, między mną a panią Marią zatarły się, miałem odwagę zapytać ją o kilka rzeczy. Pewnego razu przy obiedzie zapytałem, dlaczego za każdym razem nakłada sobie kopiasty talerz jedzenia. Odpowiedziała mi wtedy, że taki zwyczaj został jej jeszcze z czasów, kiedy mieszkała w Rosji. Mówiła, że tam było to czymś zupełnie normalnym. Kiedy dawano coś do jedzenia, to trzeba było brać jak najwięcej. Na wszelki wypadek, bo później mogło już żadnego posiłku nie być.
- Pojawiały się też pytania dotyczące tego, jakie pani Maria miała przygotowanie do zawodu nauczyciela – przywołuje w pamięci nasz rozmówca. – Jej odpowiedzi nie były do końca sprecyzowane. Pani Maria dawała do zrozumienia, że jej ojciec był wysoko postawionym urzędnikiem w carskiej Rosji. Jako jego córka miała więc możliwość ukończenia bardzo dobrych szkół i instytutów. Kierunek z nauk rolniczych, który później ukończyła, zdała, odbierając złoty medal. Miała więc wykształcenie bardzo gruntowne. Uczyła biologii, chemii, geografii, teologii, która wtedy była w szkole średniej, a także języka rosyjskiego, francuskiego i niemieckiego. Taki nauczyciel to prawdziwy skarb. Ona mogła zastąpić każdego nauczyciela, który się rozchorował. Z tego powodu w liceum pani Maria była bardzo ceniona.
- Ale nie tylko. Niedługo po wojnie w szkole uczyły się dziewczęta bardzo biedne, można nawet powiedzieć ubogie. Pani Maria dawała im nocleg w swoim mieszkaniu, zapewniała również pełne utrzymanie aż do ukończenia szkoły i zdania matury. Ta jej charytatywna strona była szeroko komentowana wśród nas, nauczycieli. Jej poświęcenie i wielkie serce zasługiwały na najwyższe uznanie.
We wspomnieniach Leopolda Czekałowskiego profesor Maria Geniusz od momentu podjęcia pracy w szkole praktycznie do końca życia była osobą samotną. Nieraz wielu ludzi zastanawiało się, co sprawiło, że tak wyjątkowa postać nigdy nie założyła rodziny: – Kiedy już byłem dyrektorem i miałem jakieś problemy, pani Maria próbowała mnie rozweselić i pomóc. Często podczas różnych spotkań z przyjaciółmi wyciągała swój kuferek i częstowaliśmy się dobrym koniakiem. Pamiętam, pewnego razu podczas otwierania kuferka zauważyliśmy kilka starych zdjęć. To były zdjęcia z czasów szkolnych, kiedy pani Maria miała 18, może 19 lat. To była naprawdę piękna dziewczyna. Zresztą ta piękność została jej chyba do śmierci. Wtedy pozwoliłem sobie zapytać, co się stało, że przez cały czas jest kobietą samotną. Pani Maria uciekała od odpowiedzi. Zmieniała temat. Nie chciała o tym mówić. Przypuszczam, że w czasach młodości spotkał ją wielki zawód sercowy. Z pewnością była osoba, której całkowicie oddała swoje serce, ale kiedy jej zabrakło, pani Maria postanowiła zostać z nią w swojej pamięci.
Zdaniem naszego rozmówcy, tak wartościowych nauczycieli i ludzi, którzy cenili sobie serdeczność i przyjaźń jak pani Maria, dzisiaj jest już coraz mniej. Mówi Leopold Czekałowski: - Utrzymywaliśmy kontakt nawet wtedy, gdy zamieszkałem już w Koszalinie. Często pisała do mnie kartki z pobytu w sanatorium. Zmarła w 1974 roku. Pani Maria być może w pierwszym wrażeniu sprawiała wrażenie osoby surowej. Ale było inaczej. To kobieta o naprawdę wielkim sercu. Nauczycielka, która była w całości oddana swojej pracy. Choć nieraz spieraliśmy się z powodu różnic w ocenie ucznia, była jednym z tych prawdziwych szkolnych diamentów. Takich nauczycieli można spotkać również dzisiaj. Jest ich jednak niewielu. Selekcja, która sprawiła, że do zawodu nauczyciela zaczęli się garnąć ludzie niekoniecznie najlepsi, zrobiła swoje. Boje się także, że tej życzliwości, serdecznej przyjaźni, która była kiedyś, teraz też już nie ma. Są inne czasy. W każdym razie pani Maria Geniusz to osoba, którą osobiście bardzo cenię. Uważam, z pełnym oddaniem i przekonaniem, że pamięć się jej od nas po prostu należy. (zet)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie