
Odeszli, ale pamięć po nich została. Kończący się już rok był czasem, w którym wielu mieszkańców Szczecinka pożegnało swoich bliskich. Pożegnaliśmy też mniej lub bardziej znanych szczecinecczan. Także za nich będziemy się modlić w trakcie Uroczystości Wszystkich Świętych. Przypomnijmy sylwetki tych, którzy zmarli w mijającym roku.
19 lutego z powodu choroby układu krążenia zmarł nestor szczecineckich adwokatów, mecenas Władysław Mietlicki.
- Jeszcze w ubiegłym tygodniu prowadził dyżury prawnicze dla mieszkańców w Starostwie Powiatowym w ramach Punktu Nieodpłatnych Porad Prawniczych i Edukacji Prawniczej - napisaliśmy w dniu śmierci mecenasa. Władysław Mietlicki pochodził z Kujaw, po studiach prawniczych na stałe osiedlił się w Szczecinku, gdzie prowadził znaną w regionie kancelarię adwokacką. Przez kilkadziesiąt lat uczestniczył w wielu inicjatywach społecznych, otrzymał także liczne odznaczenia państwowe, zawodowe oraz Medal im. Wincentego Witosa Ruchu Ludowego.
22 lutego po kilkuletniej walce z chorobą nowotworową zmarł lider legendarnej szczecineckiej formacji heavy metalowej Danger, Marek Burzyński.
Grupę zakładał w roku 1984 razem z Jackiem Łopińskim. Zespół przechodził dwie reaktywacje, w roku 2019 mieliśmy okazję zobaczyć go na szczecineckiej scenie tuż przed występem zespołu Strachy na Lachy. Muzyka, fani, znajomi oraz kochająca rodzina byli jego największym lekarstwem. Miał 51 lat.
9 marca zmarł Bolesław Stypa były działacz solidarnościowy – inżynier radiotechnik, długoletni przewodniczący tutejszego Oddziału PAX, a następnie Civitas Christiana.
Urodził się 6 kwietnia 1939 r. w Grochowie k/ Mielca. Jako ośmiolatek przyjechał z rodzicami do Szczecinka. Zamieszkali przy ul. Leśnej na Wybudowaniu, prowadząc tutaj gospodarstwo rolne.
Bolesław Stypa skończył Szkołę Podstawową nr 3, w 1956 r. Liceum Ogólnokształcące. Przez pewien czas studiował na Politechnice Szczecińskiej angażując się tam w sport wioślarski. Stan zdrowia nie pozwolił mu na kontynuacją ani studiowania, ani sportu. Skończył Pomaturalną Szkołę Techniczną a następnie Akademię Techniczną w Bydgoszczy i zaczął pracować jako inżynier w Zakładzie Usług Radiowo-Telewizyjnych. W 1971 awansował na kierownika miejscowego WPHW. W 1980 został przewodniczącym "Solidarności" w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego, oraz członkiem MKZ, a także szefem tutejszego PAX.
- Działałem razem z żoną Teresą w biskupim komitecie pomocy – wspominał po latach w Temacie. - Mamy nawet podziękowanie (grudzień 1985 roku) od ks. bp. Ignacego Jeża. Jeździłem do Koszalina i przewoziłem stamtąd paczki z żywnością artykułami chemicznymi. Rozprowadzaliśmy je tu, na miejscu, potrzebującym. Na terenie miasta działała nielegalna młodzieżowa Podziemna Organizacja Wyzwolenia Narodowego Feniks. Zajmowali się rozrzucaniem ulotek, malowaniem ścian, rozwieszaniem ogłoszeń na tablicach w klatach schodowych. Przez nich milicja miała kupę roboty. To oni namalowali napis na wiadukcie na Świątkach "Wrona skona". Przed 1 maja w muszli koncertowej jakimś czarnym mazidłem napisali to samo. Całą noc to czyścili, ale nie doszli kto to zrobił. Kto to był? Do organizacji między innymi należał mój syn.
W 1998 przez jedną kadencję był radnym miejskim. W tym czasie został również członkiem miejscowego zarządu Civitas Christiana. Od rozpoczęcia budowy kościoła św. Krzysztofa zaangażował się w tutejszej Radzie Parafialnej oraz komitecie budowy. Wcześniej przez kilka lat razem z żoną Teresą prowadził „Elektron” przy ul. Wyszyńskiego.
29 marca zmarła Barbara Rybińska, mama śp. ks. Marka Rybińskiego.
Państwo Barbara i Piotr Rybińscy wychowali siedmioro dzieci, byli również rodzicami zastępczymi. W 2001 roku państwo Rybińscy zostali laureatami tytułu “Rodzina Trzeciego Tysiąclecia” w prestiżowym konkursie ogłoszonym przez Kurię Biskupią Diecezji Koszalińsko - Kołobrzeskiej. 18 lutego 2011 roku świat obiegła tragiczna informacja o znalezieniu ciała ks. Marka Rybińskiego, najstarszego syna pani Barbary. Salezjanin został zamordowany w trakcie swojego pobytu na misji w Manoubie w Tunezji.
W rocznicę śmierci “Ryby” w rozmowie z Tematem Barbara Rybińska w przejmujących słowach opisywała te tragiczne chwile, a także to, co czuje jako matka. Całą rozmowę można przeczytać TUTAJ. Po ośmiu latach od tamtego czasu wciąż nie straciła wiary w to, że Bóg w śmierci jej syna miał jakiś plan. W rozmowie o sprawcy zabójstwa wyznała, że nie wie, co to nienawiść. W dziewiątą rocznicę śmierci ks. Marka Barbara Rybińska wraz z rodziną uczestniczyła w uroczystej Mszy św., po której w kościele św. Rozalii odsłonięto tablicę poświęconą salezjaninowi. Choroba nie pozwoliła już jej jednak wziąć udziału w uroczystym wmurowaniu pamiątek po śp. ks. Marku, które miało miejsce 18 lutego.
1 lipca zmarł Zbigniew Ludwiczak, szczecinecki Masters, człowiek legenda. Miał 87 lat.
Mimo swego wieku, bardzo długo pozostał aktywny, ciesząc się doskonałą kondycją fizyczną. Niejednego mieszkańca Szczecinka mógł zaskoczyć pokaźną liczbą medali, rekordów i tytułów Mistrza Polski w pływaniu. W Szczecinku był powszechnie znany. Bo kto by nie znał nauczyciela WF, wychowawcy kilku pokoleń akrobatów z MKKS Darzbór, byłego instruktora Ratownictwa Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i prezesa Zachodniopomorskiego Okręgowego Związku Akrobatyki Sportowej, komendanta Kręgu Instruktorskiego im. Aleksandra Kamińskiego….
22 października zmarł wieloletni trener tej dyscypliny, Jerzy Krotkiewicz.
Przez kilkadziesiąt lat wychował mnóstwo doskonałych zawodników, którzy sięgali po wyniki i udział w imprezach na poziomie światowym - byli powoływani do kadry olimpijskiej, zdobywali medale Pucharze Świata i Mistrzostwach Polski. Był nie tylko trenerem, ale również mentorem i wychowawcą. Posiadacz odznaczenia Zasłużony dla Miasta Szczecinek.
Niech spoczywają w pokoju!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie