Reklama

Nie istnieje droga na skróty

05/07/2012 11:26

wywiad ukazał się w tygodniku Temat 29 czerwca 2012

Monika Kolosz-Perz opowiada o swoich największych pasjach
Nie istnieje droga na skróty

Monika Kolosz-Perz, rodowita Szczecinecczanka, w życiu kieruje się mottem: "Nie istnieje droga na skróty do miejsca, do którego dojść warto."(Beverly Sills). To również absolwentka Politechniki Koszalińskiej na kierunku Wzornictwa. Pracę magisterską wykonała w Zakładzie Komunikacji Wizualnej otrzymując tytuł magistra sztuki. Przez kilka lat prowadziła zajęcia z projektowania biżuterii i przedmiotów użytkowych w SAPiKu. Ponadto artystka wykonuje różnego rodzaju dekoracje wystroju wnętrz - obrazy, batik, tynki artystyczne czy przedmioty zdobione techniką decoupage. Na co dzień zajmuje się rękodzielnictwem m.in. projektuje biżuterię artystyczną. Obecnie, w Bornem Sulinowie, prowadzi warsztaty dla osób chorych na stwardnienie rozsiane. Jedną z jej pasji jest również malarstwo. Nie tak dawno najbliżsi znajomi artystki mieli okazję podziwiać jej prace podczas spontanicznej, kameralnej wystawy.

 

Czym jest dla pani sztuka?

- Już kilka razy to mówiłam i zawsze będę to powtarzała - po prostu człowiek się taki urodził i tak już ma. Nie nauczyłam się tego w szkole, pomimo tego, że ukończyłam szkołę wzornictwa w Koszalinie. To ma się w sobie i albo się to czuje albo nie.

 

Jak zaczęła się pani przygoda z malarstwem?

- Zawsze lubiłam rysować i malować. Od dzieciństwa odkąd tylko pamiętam od rana pytałam mamę czy mogę pomalować. Tak, jak teraz moje dzieci. W moim przypadku nie było takiego odkrycia, że "ojej, umiem malować". Od zawsze lubiłam rysować i malować, a sztuka zawsze przewijała się w moim domu rodzinnym, ponieważ mój tata z wykształcenia jest plastykiem.

Jak powstają pani obrazy?

To do szkoły proszę (śmiech). Nie ma dla mnie znaczenia w jakim miejscu maluję, miejsce zawsze się znajdzie. Mogę malować w domu lub na strychu, ewentualnie nawet w piwnicy. Na początku w głowie rodzi się jakiś pomysł, następnie jest podmalunek, a kiedy po jakimś czasie farba wysycha, wtedy nakładam kolejne warstwy, aż powstanie to, co chcę, aby powstało. Czasami przychodzą znajomi i pytają się, czy to już, czy obraz jest skończony? Najczęściej odpowiadam: nie, to co widzicie to tylko podmalunek. Teraz już troszkę oszukuję i nawet kiedy skończę już obraz to mówię, że to jedynie podmalunek - żeby zawsze zostało to niedopowiedzenie.

Co można znaleźć na pani obrazach?

Malując, a właściwie oglądając obrazy, ludzie poszukują i zastanawiają się, co to jest. Za każdym razem, kiedy idzie się do galerii i ogląda wystawę, to tak po prostu chciałoby się coś zobaczyć, i to coś konkretnego - że to jest wazon, a to jest człowiek... A malarstwo to są przede wszystkim emocje, to jest nakładanie, dotknięcie pędzla do płótna i to jest ruch, to musi być dla mnie i to wszystko musi być żywe w obrazie. Dlatego każdy mój obraz jest inny, żeby się z niczym nie powtarzać i żeby nikt nie powiedział `o, widać, że to malowała ta sama osoba`. Po co? Za każdym razem, gdy się maluje obraz, człowiek jest smutny albo wesoły, albo ma wszystkiego dosyć no i tak to wszystko powstaje, przelewa się te emocje na płótno.

Czym są te obrazy? Jest to swoisty pamiętnik, dziennik emocji?

Myślę, że właśnie tak jest. I te emocje widać w obrazach, emocje, które gdzieś tam się kołują w człowieku. Z tym że na przykład człowiek, kiedy jest zdenerwowany, zastanawia się, czy akurat ta czerń ma być uwidoczniona na obrazie? A wcale nie musi tak być. Można namalować emocje poprzez kolor czerwony czy pomarańczowy i dlatego u mnie te obrazy są takie bardzo żywe.

Skąd czerpie pani inspiracje?

W nocy się budzę i już wiem (śmiech). A tak poważnie, to głównie z przyrody i otoczenia. Ale faktycznie czasami jest tak, że nie można spać, bo coś tam się w tej głowie urodziło. Zdarza się tak, że czasami inspiracją są wiersze - mam w swoim dorobku kilka obrazów, które są właśnie namalowane do wierszy mojego kolegi. Teraz będę szykować taki cykl obrazów, które są inspirowane sękami w drewnie. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Czy zdarzyło się pani kiedyś nie dokończyć obrazu?

- Moim zdaniem one zawsze są niedokończone. Nie zdarza się tak, że uznaję, ze to już jest to. Ale zawsze ktoś przyjdzie i powie `zostaw już to`. A już szczególnie mój tata, jak już wchodzi do pokoju to tylko mówi `nic już nie dotykaj`. Bo zdarza się też tak, że czasami ten podmalunek jest już tym, co powinno być, tym, co chciało się przekazać - a jeszcze by się chciało fakturę nałożyć, a jeszcze by się chciało gdzieś tam pociapać tą farbą, czy jeszcze innego narobić na tym obrazie - a może już tak starczy?

Skąd pomysł na zajęcie się biżuterią?

- To też już od dzieciństwa się za mną ciągnie. Zawsze te druciki były gdzieś tam na palcach poplątane. Ja bardzo nie lubię tego, co można znaleźć na sklepowych półkach - po prostu tak mam już od urodzenia. Teraz w sklepach jest taki nawał tego wszystkiego, każda rzecz jest podobna do poprzedniej oglądanej, że będąc w sklepie nic mi się nie podoba. I właśnie dlatego że nic mi się nie podobało, to od początku gdzieś tam we mnie kiełkowała ta potrzeba tworzenia czegoś swojego - i zaczęłam sama tworzyć. Kiedyś, na początku mojej przygody z biżuterią, były to modelinowe rzeczy, a już teraz przeszłam do innych technik. W głowie rodzi się pomysł, a później trzeba to przełożyć na to, co wychodzi spod rąk.  

Czy ma pani jakieś inne pasje?

Kolejną moją pasją są wnętrza i nakładanie tynków na ścianę. Ale w wolnym czasie zajmuję się też jeszcze techniką decoupage i ozdabianiem przedmiotów tą metodą. Już mam przygotowane kolejne małe skrzyneczki, które zakupił mi mój mąż i które czekają na swoją kolej.

Jakie ma pani plany na przyszłość?

Może kolejny wyjazd na jakiś ciekawy pokaz? Chciałabym także zakwalifikować się do pokazów kreatywnych. Jak sama nazwa wskazuje, będą to pokazy tworzone przez ludzi kreatywnych, zebrane zostaną osoby zajmujące się scenografią, projektanci i styliści, a wszystko zostanie przedstawione w formie teatralnej. Nie żaden pokaz modelek na wybiegu, ale właśnie taki spektakl. I może już niedługo zrobię kolejną wystawę w naszym mieście... (mg)

wywiad ukazał się w tygodniku Temat 29 czerwca 2012

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do