
Z okazałym pucharem za IV miejsce w klasyfikacji drużynowej wrócili z Darłowa z XXVI Międzynarodowych Morskich Mistrzostw Polski wędkarze Koła PZW „Jesiotr”. Nasi łowcy, jako mistrzowie okręgu koszalińskiego w wędkarstwie morskim, reprezentowali tenże okręg w bałtyckich łowach.
Do zajęcia trzeciego miejsca i zdobycia brązowego medalu zabrakło szczecineckim wędkarzom dwóch dorszy. – Walka była wyśmienita, a my zajęliśmy najgorsze z najgorszych miejsc – śmieje się Mariusz Getka, kapitan zespołu, szef „Jesiotra”. – Decydowały przysłowiowe niuanse, byliśmy blisko, ale nie udało się. Ryby chodziły swoimi ścieżkami i nie zawsze chciały posmakować nawet najwymyślniejszych przynęt. Nic się nie stało, o podium powalczymy za rok.
Nasi wędkarze łowili w składzie: Krzysztof Ilukowicz, Dariusz Czapiewski i Mariusz Getka. Na haki szczecineckich łowców, w ciągu trzech dni walki, trafiły 52 dorsze. Dwie ryby więcej dały trzecie miejsce reprezentacji Okręgu Mazowieckiego PZW. Mistrzostwa wygrali wędkarze WKS Mikado - Abramis Warszawa, którzy wyprzedzili swoich kolegów z SKWM Dorsz I Wrocław.
Indywidualnie najwyżej z naszych łowców sklasyfikowano Krzysztofa Ilukowicza – na 7 miejscu. Na hak pana Krzysztofa trafiły 22 dorsze. Najdłuższy mierzył 51 cm. Mariusz Getka zajął 34 miejsce – 13 dorszy, najdłuższy wątłusz mierzył 62 cm, a Dariusz Czapiewski wywalczył 37 miejsce, łowiąc 17 dorszy, z najdłuższą rybą również mierzącą 62 cm.
Dawno minęły czasy, że w zawodach morskich triumfowali wędkarze zamieszkujący Darłowo, Kołobrzeg czy też Koszalin. Teraz potęgą w morskim moczeniu kija są moczykije z Pojezierza Drawskiego. – Łowiąc na Bałtyku, bądź z plaży, można spotkać najzacniejszą reprezentację Szczecinka. Po prostu turystyka morska z dnia na dzień staje się coraz popularniejsza – dodaje M. Getka. – To samo tyczy wędkarzy z Czaplinka, Bornego Sulinowa, Złocieńca, Połczyna czy Świdwina. Mało tego, coraz częściej wyjeżdżamy też na północ Europy, do Norwegii. Cel? Polowanie na łososia. No cóż, granice się zatarły, złotówka jest mocna, euro nieco słabsze, dlatego wyprawy do Skandynawii, przy odpowiednim zaplanowaniu wydatków, są coraz tańsze. O walorach turystycznych czy doznaniach wędkarskich nie wspominam. Tego się nie da opowiedzieć, to trzeba zobaczyć i przeżyć.
Bałtyk coraz popularniejszy, ale wędkarze zaglądają głównie nad jeziora i rzeki. Niestety, ryba czuje się jeszcze zimowo i nader często lekceważy przynęty. Przyczyną słabego żerowania są chłodne noce, a i dni nie należą do afrykańskich.
Pierwszy dzień czerwca to nie tylko Dzień Dziecka, ale też początek sezonu na sandacza. Na temat rozbójnika wypowiedział się ostatnio Zarząd Główny PZW. Chodziło o skrócenie okresu ochronnego o jeden dzień. Wędkarze z centrali nie zgodzili się na takie rozwiązanie przywołując jako argument zapis prawa, że sobota 31 dzień maja nie jest dniem ustawowo wolnym od pracy.
Gdzie na sandacza? Na Trzesiecko! Nasz akwen słynie z potężnych ryb tego gatunku. Sęk w tym, żeby je wytropić, umiejętnie podać przynętę i zachęcić do jej połknięcia. Miejsce połowu musi charakteryzować się odpowiednim gruntem. Najlepszy jest gliniasto – piaszczysty, żwirowy i kamienisty, ale z wodą o dość słabej przezroczystości. Zbiornik musi też posiadać rozwiniętą roślinność brzegową i im mniej posiada roślinności zanurzonej, tym lepiej. Doskonałymi łowiskami sandaczowymi są też jeziora: Wilczkowo, Radacz i Wielatowo.
Co na żyłkę? Blacha, ale wahadłowa. Może być kalewa, mors, gnom, nawet domowej produkcji. Czym dziwniejszy kształt, tym skuteczniejszy. Można też sandacza pochwycić na żywca. Najskuteczniejsze są krąpie i karaski. Żyłka bez spławika i ciężarka. Żywcowi dajmy popływać tuż nad dnem. Podstawa powodzenia, to takie zmontowanie zestawu, by ryba biorąc nie wyczuła najmniejszego oporu. Łowiąc z gruntu bez spławika dobrze jest poszerzyć otwór ciężarka i zostawić otwarty kabłąk kołowrotka. Optymalną wielkością rybek, które chwyta najczęściej z tyłu i w tym samym położeniu połyka, to maksymalnie 15-17cm.
Oficjalnie zarejestrowany rekord krajowy sandacza wynosi 15,6 kg. Ryba ma wymiar ochronny - 45 cm. Normy medalowe to: złoty 9 kg, srebrny 7 kg i brązowy 5 kg.
Mamy nie tylko pełnię sezonu wędkarskiego, ale też sezon na grillowanie. Jedną z najznakomitszych dań rybnych sprawionych na świeżym powietrzu jest niedoceniany leszcz. Ryba z grilla smakuje wprost znakomicie.
W celu przygotowania potrawy potrzebujemy dwa średniej wielkości leszcze, dwa plastry cytryny i tyleż liści laurowych, sól i pieprz. Przygotowujemy marynatę: cztery łyżki oliwy z oliwek, dwie łyżki soku z cytryny, pół łyżeczki posiekanego tymianku, świeże liście laurowe i odrobinę cytryny. Wykonujemy 2-3 głębokie cięcia na boku każdej ryby. Do środka wkładamy liść laurowy oraz plaster cytryny i posypujemy od wewnątrz solą i pieprzem. Składniki na marynatę łączymy ze sobą w małej miseczce. Ryby kryjemy równomiernie. Pieczemy na gorącym grillu przez ok. 20-30 min., często odwracając i smarując marynatą. Danie podajemy udekorowane liśćmi laurowymi, tymianku i cząstkami cytryny.
S U M
foto: Reprezentacja Okręgu PZW Koszalin na XXVI MMMP, czyli team „Jesiotra” Szczecinek tuż po wręczeniu nagród - z okazałym pucharem. Stoją od lewej: Mariusz Getka, Dariusz Czapiewski i Krzysztof Ilukowicz.
Foto: PZW „Jesiotr”.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie