Reklama

Na ryby z Tematem: Gwda pełna pstrągów i zasiadka na lina

13/06/2008 18:51

O tym, że Gwda w okolicach Szczecinka jest znakomitą rzeką pstrągową, nie trzeba nikogo z „branży” przekonywać. Także dzięki szczecineckim wędkarzom, którzy w ramach akcji zarybieniowej Zarządu Okręgu PZW Koszalin obsadzają rzekę narybkiem potokowca.
  Nie inaczej było w minionym tygodniu. – Do Gwdy w okolicy Jeleniego Ruczaju i Drawienia wpuściliśmy 130 tys. szt. kilkucentymetrowego narybku pstrąga – mówi Mariusz Getka, prezes Koła PZW „Jesiotr” w Szczecinku. – Gwda w okolicy Ruczaju jest już żywą legendą. Na rekordowe pstrągi zjeżdżają tu wędkarze z całego kraju, bywa też, że z najodleglejszych zakątków Europy. I nigdy nie wracają do domu o przysłowiowym kiju. To nie koniec zarybiania Gwdy. Niebawem do rzeki trafi jeszcze narybek walecznej brzany. Rybki przyjadą do Szczecinka z Ośrodka Zarybieniowego PZW Wrocław. Później przeniesiemy się nad nasze jeziora, na Białe, Sitno i Leśne. Do wody powędruje narybek min. szczupaka, karpia, lina, węgorza. Już dziś zachęcam kolegów na pstrągowe wyprawy. To grzech siedzieć w domu lub „męczyć” jeziora, mając pod nosem tak wspaniale wyposażoną w szlachetne ryby rzekę.
   W środowisku mówią, że najznakomitsi łowcy pstrągów i znawcy jego zwyczajów mieszkają w Czarnem. Jak łowią tamtejsi wędkarze? Przede wszystkim – jak mówią – nie ograniczają się tylko do Gwdy, ale też jej dopływów -
Czernicy, Rurzycy, Płytnicy i Dobrzycy. Ich zdaniem, najlepsze są nieduże woblery. Rodzaj przy tym obojętny. Zależy od wody, w której je moczymy. Próbować musimy do skutku. Jeden wobler będzie doskonały tuż po wschodzie słońca, inny w południe, a jeszcze inny przed zachodem. Szczególnie warto spenetrować miejsca w pobliżu progów stabilizacyjnych czy podmytych skarp brzegowych, które są naturalnymi stanowiskami grubych pstrągów. Przed wyprawą zajrzyjmy do Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb. Otóż, wymiar ochronny potokowca to 30 cm, a limit dzienny – 3 sztuki.
   Utarło się, że jak na lina to tylko w maju, jeszcze przed tarłem. Ale jak się dowiadujemy, dzięki wspaniałej słonecznej aurze i szybko nagrzewających się wodach, lin już hasa w wodzie wytarty. Warto, zatem zasadzić się na popularną „złotą świnkę”. Tym bardziej, że cierpliwe oczekiwanie na bardzo cierpliwą i leniwą rybę wynagrodzą nam późniejsze emocje, jak i jej wspaniały smak, np. w śmietanie.
   Zdaniem ichtiologów, liny doskonale radzą sobie w tych wodach, gdzie znakomita większość innych krajowych gatunków nie ma praktycznie szans na przeżycie. Niezwykle groźną letnią przyduchę przeżywają bez trudu, zaś zimę przesypiają zagrzebane w mule. Pokarmu szukają w mule, gąszczu roślin i na roślinach.
   Aby łowić liny musimy przywyknąć do zanęcania łowiska. Musimy też przygotować atrakcyjną mieszankę. Najlepiej suchą, wzbogaconą białymi i czerwonymi robakami. Może też być kukurydza. Ziemniaków nie ma, co wrzucać do wody, bo ją skwaszą i odstraszą rybę. Jednym zdaniem, przynęta musi być tak atrakcyjna, żeby wyciągnąć lina z podwodnej roślinności i zachęcić go do wpłynięcia w zasięg naszej wędki.
   Stołówka dla linów wymaga solidnego przygotowania. Najlepiej uczynić to wśród roślinności z dogodnym dojściem do łowiska. Jeżeli się nam to nie uda, przygotujmy je w pobliżu, bądź na skraju tejże roślinności - w kierunku otwartej wody. Głębokość jest raczej obojętna, ale jeden metr wody to przyzwoitość.
    Trzeba też pamiętać o tym, że liny po zmroku potrafią żerować z dala od roślin na dnie ich pozbawionym.
   Zarówno spławikówka jak i gruntówka sprawdzają się doskonale. Co do gruntówki, zrezygnujmy z koszyczków i sprężyn. Obciążenie żyłki ciężarkiem w zupełności starczy. Ciężarki ułatwią nam też hol, gdy zacięta ryba zbiegnie w gęstą roślinność. Nie musimy się wtedy martwic o ewentualne zaczepy.
    Na haczyk można i ziemniaka i czerwonego, a nawet białego robaka. Zależy to od upodobania wędkarza, który wcześniej czy później zorientuje się, w jakiej potrawie gustują liny zamieszkujące dany akwen.
   Dziś nie może zabraknąć potrawy znakomitej o znakomitym smaku, czyli lina w śmietanie. I to po litewsku. Przygotowujemy 1-1,5 kg ryby, pieprz, sól, mąkę, tłustą śmietanę, cytrynę i olej do smażenia. Rybę sprawiamy i kroimy na kawałki. Przyprawiamy pieprzem i solą, obtaczamy w mące i smażymy, skrapiając wcześniej cytryną. Usmażone dzwonka wykładamy na ręcznik papierowy w celu odsączenia tłuszczu. Śmietanę roztrzepujemy dodając pieprz i wylewamy ją na dno naczynia żaroodpornego. Na to kładziemy usmażonego lina i polewamy śmietaną, która powinna całkowicie zakryć naszą smakowitą rybkę. Nakrywamy naczynie i wstawiamy do piekarnika, podgrzewając go do temp. 180 st. C. Potrawę trzymamy tak długo, aż sos zacznie wrzeć plus pięć minut. Produkt podajemy na gorąco na talerzu z kopytkami lub chlebem. Danie ozdabiamy też pietruszką, sałatą lub koperkiem. Tak przygotowany lin jest znany od wieków na Litwie.
                                              

S U M

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do