
O tym, że Gwda w okolicach Szczecinka jest znakomitą rzeką pstrągową, nie trzeba nikogo z „branży” przekonywać. Także dzięki szczecineckim wędkarzom, którzy w ramach akcji zarybieniowej Zarządu Okręgu PZW Koszalin obsadzają rzekę narybkiem potokowca.
Nie inaczej było w minionym tygodniu. – Do Gwdy w okolicy Jeleniego Ruczaju i Drawienia wpuściliśmy 130 tys. szt. kilkucentymetrowego narybku pstrąga – mówi Mariusz Getka, prezes Koła PZW „Jesiotr” w Szczecinku. – Gwda w okolicy Ruczaju jest już żywą legendą. Na rekordowe pstrągi zjeżdżają tu wędkarze z całego kraju, bywa też, że z najodleglejszych zakątków Europy. I nigdy nie wracają do domu o przysłowiowym kiju. To nie koniec zarybiania Gwdy. Niebawem do rzeki trafi jeszcze narybek walecznej brzany. Rybki przyjadą do Szczecinka z Ośrodka Zarybieniowego PZW Wrocław. Później przeniesiemy się nad nasze jeziora, na Białe, Sitno i Leśne. Do wody powędruje narybek min. szczupaka, karpia, lina, węgorza. Już dziś zachęcam kolegów na pstrągowe wyprawy. To grzech siedzieć w domu lub „męczyć” jeziora, mając pod nosem tak wspaniale wyposażoną w szlachetne ryby rzekę.
W środowisku mówią, że najznakomitsi łowcy pstrągów i znawcy jego zwyczajów mieszkają w Czarnem. Jak łowią tamtejsi wędkarze? Przede wszystkim – jak mówią – nie ograniczają się tylko do Gwdy, ale też jej dopływów -
Czernicy, Rurzycy, Płytnicy i Dobrzycy. Ich zdaniem, najlepsze są nieduże woblery. Rodzaj przy tym obojętny. Zależy od wody, w której je moczymy. Próbować musimy do skutku. Jeden wobler będzie doskonały tuż po wschodzie słońca, inny w południe, a jeszcze inny przed zachodem. Szczególnie warto spenetrować miejsca w pobliżu progów stabilizacyjnych czy podmytych skarp brzegowych, które są naturalnymi stanowiskami grubych pstrągów. Przed wyprawą zajrzyjmy do Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb. Otóż, wymiar ochronny potokowca to 30 cm, a limit dzienny – 3 sztuki.
Utarło się, że jak na lina to tylko w maju, jeszcze przed tarłem. Ale jak się dowiadujemy, dzięki wspaniałej słonecznej aurze i szybko nagrzewających się wodach, lin już hasa w wodzie wytarty. Warto, zatem zasadzić się na popularną „złotą świnkę”. Tym bardziej, że cierpliwe oczekiwanie na bardzo cierpliwą i leniwą rybę wynagrodzą nam późniejsze emocje, jak i jej wspaniały smak, np. w śmietanie.
Zdaniem ichtiologów, liny doskonale radzą sobie w tych wodach, gdzie znakomita większość innych krajowych gatunków nie ma praktycznie szans na przeżycie. Niezwykle groźną letnią przyduchę przeżywają bez trudu, zaś zimę przesypiają zagrzebane w mule. Pokarmu szukają w mule, gąszczu roślin i na roślinach.
Aby łowić liny musimy przywyknąć do zanęcania łowiska. Musimy też przygotować atrakcyjną mieszankę. Najlepiej suchą, wzbogaconą białymi i czerwonymi robakami. Może też być kukurydza. Ziemniaków nie ma, co wrzucać do wody, bo ją skwaszą i odstraszą rybę. Jednym zdaniem, przynęta musi być tak atrakcyjna, żeby wyciągnąć lina z podwodnej roślinności i zachęcić go do wpłynięcia w zasięg naszej wędki.
Stołówka dla linów wymaga solidnego przygotowania. Najlepiej uczynić to wśród roślinności z dogodnym dojściem do łowiska. Jeżeli się nam to nie uda, przygotujmy je w pobliżu, bądź na skraju tejże roślinności - w kierunku otwartej wody. Głębokość jest raczej obojętna, ale jeden metr wody to przyzwoitość.
Trzeba też pamiętać o tym, że liny po zmroku potrafią żerować z dala od roślin na dnie ich pozbawionym.
Zarówno spławikówka jak i gruntówka sprawdzają się doskonale. Co do gruntówki, zrezygnujmy z koszyczków i sprężyn. Obciążenie żyłki ciężarkiem w zupełności starczy. Ciężarki ułatwią nam też hol, gdy zacięta ryba zbiegnie w gęstą roślinność. Nie musimy się wtedy martwic o ewentualne zaczepy.
Na haczyk można i ziemniaka i czerwonego, a nawet białego robaka. Zależy to od upodobania wędkarza, który wcześniej czy później zorientuje się, w jakiej potrawie gustują liny zamieszkujące dany akwen.
Dziś nie może zabraknąć potrawy znakomitej o znakomitym smaku, czyli lina w śmietanie. I to po litewsku. Przygotowujemy 1-1,5 kg ryby, pieprz, sól, mąkę, tłustą śmietanę, cytrynę i olej do smażenia. Rybę sprawiamy i kroimy na kawałki. Przyprawiamy pieprzem i solą, obtaczamy w mące i smażymy, skrapiając wcześniej cytryną. Usmażone dzwonka wykładamy na ręcznik papierowy w celu odsączenia tłuszczu. Śmietanę roztrzepujemy dodając pieprz i wylewamy ją na dno naczynia żaroodpornego. Na to kładziemy usmażonego lina i polewamy śmietaną, która powinna całkowicie zakryć naszą smakowitą rybkę. Nakrywamy naczynie i wstawiamy do piekarnika, podgrzewając go do temp. 180 st. C. Potrawę trzymamy tak długo, aż sos zacznie wrzeć plus pięć minut. Produkt podajemy na gorąco na talerzu z kopytkami lub chlebem. Danie ozdabiamy też pietruszką, sałatą lub koperkiem. Tak przygotowany lin jest znany od wieków na Litwie.
S U M
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie