
Kolejny raz, pomimo panującej ciszy, na szczecineckiej kręgielni panowały ogromne emocje i zażarta rywalizacja, a wszystko to odbywało się przede wszystkich w duchu dobrej zabawy.
W sobotę, 3 października w galerii Hosso odbyły się trzecie z kolei zawody bowlingowe osób niesłyszących. To spotkanie, podobnie jak szereg innych organizowanych w ostatnich miesiącach, obyło się w ramach realizowanego na terenie miasta i powiatu projektu „Rozmigany Szczecinek”. Inicjatorem tego wydarzenia, przy wsparciu Urzędu Miasta, była Fundacja „Przyjaciele Języka Migowego”, która od października 2013 roku prężnie działa w naszym regionie skupiając osoby głuche oraz głuchonieme.
- Jeżeli spotykamy się większa grupą na kręgielni, to od razu wiadomo, że mamy zawody bowlingowe – mówi Ewa Tomczyk, prezes fundacji. – Jednak cały projekt „Rozmigany Szczecinek” to nie tylko dzisiejsze zawody, ale szereg różnych imprez i spotkań. W tym roku byliśmy również m.in. na paintballu czy zawodach strzeleckich. Przed nami w tym roku jeszcze wspólna wigilia. Za trzy tygodnie, choć już nie w ramach projektu, wybieramy się do Koszalina właśnie na zawody bowlingowe, więc można powiedzieć, że to nasze dzisiejsze spotkanie to przy okazji także trening. Są wśród nas osoby, które przyszły, aby dobrze się bawić i miło spędzić czas, ale są też i tacy, których kręgle rzeczywiście bardzo wciągnęły. Mamy nadzieję, że z zawodów wrócimy z pucharami.
Swoich sił w zbijaniu kręgli podczas spotkania spróbowało kilkadziesiąt osób podzielonych na mniejsze zespoły. Ich zmaganiom przyglądała się i kibicowała także wiceprzewodnicząca Rady Miasta Małgorzata Bała, która od samego początku istnienia fundacji udziela jej wsparcia, a także włącza w różnego rodzaju działania. Jednak jak przyznają organizatorzy, tego dnia nie liczyły się wyniki, ale przede wszystkim dobra zabawa i wspólne, aktywne spędzenie czasu poza domem. Była to także okazja do tego, aby pokazać, że osoby głuchonieme nie są skazane na siedzenie w domu i jednocześnie zaproszenie tych bardziej nieśmiałych do udziału we wspólnych spotkaniach.
- Czasami jest tak, że na nasze spotkania, które odbywają się w świetlicy, przychodzi dziesięć osób. Ale czasami jest też tak, że brakuje nam krzeseł. Nawet w tym tygodniu dołączyła do nas nowa pani. Ten nasz klub to jest takie największe dla tych osób siedlisko wymiany informacji. Bo na co dzień, idąc na przykład do sklepu, nie usłyszą – w przeciwieństwie do słyszących osób – że coś się wydarzyło w mieście. Tu mogą ze sobą porozmawiać, ale też właśnie wymienić się różnymi informacjami – dodaje nasza rozmówczyni.(mg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie