
felieton ukazał się 5 lutego w tygodniku Temat
Zza przymglonej od brudu szyby, już od dawna nieistniejącego sklepu, dojrzeć można plakat zapowiadający przyjazd cyrku. Informacja nieaktualna, bo sprzed pół roku. Witryna znajduje się w kompletnie zrujnowanej, okazałej kamienicy. Jej rodowód sięga międzywojnia. W tamtym czasie mieścił się tu najbardziej okazały w mieście sklep. Kilka ładnych lat temu kamienica wraz z lokatorami przeszła w ręce innego właściciela. W krótkim czasie nowy właściciel, swym niekonwencjonalnym postępowaniem, doprowadził ich do czarnej rozpaczy. Efekt jest taki, że prawie wszyscy się wyprowadzili. Ci którzy zostali to straceńcy bez przyszłości skazani na wegetację. Dojście do ich mieszkań prowadzi przez zwały cegieł po wyburzonych ścianach tworzących niegdyś przytulne mieszkania. Dziś hula tu zimny wiatr, a ściany zarastają pleśnią i grzybem. Stary cyrkowy plakat jest ironiczną wizytówką tego miejsca.
Taką właśnie- nie mniej dosadną - wizytówką szczecineckiego dworca jest rozkład jazdy. Dokładniej to, co z niego zostało – wyszmelcowane i lepiące się od brudu puste miejsce po podświetlanej kiedyś tablicy. Jej wygląd doskonale ilustruje to, co się dzieje na jeszcze polskiej kolei – szczecineckim węźle. Niegdyś potężny przewoźnik – istne państwo w państwie posiadające rozległe warsztaty, potężne zaplecze, zatrudniające armię robotników i wysokiej klasy specjalistów niemalże z każdej dziedziny, z dużą lokomotywownią, do której przynależało kilkadziesiąt(!) lokomotyw - dogorywa. Na dawnym olbrzymie, niczym robactwo na trupie, wciąż jeszcze żerują różnego rodzaju spółki i spółeczki. Z dworca osobowego jako tako prezentuje się jedynie tunel i zadaszenie nad peronami. Reszta to ruina. Gdyby nie Kronsopan, do którego dzień w dzień trafiają olbrzymie składy z surowcem, a w drugą stronę ekspediowane są pociągi z wyrobami, dworzec towarowy dawno by szlag trafił, a rozebrane torowiska by spieniężono na najbliższym skupie złomu. Zresztą, co się dało wynająć, wywieźć, wyburzyć lub sprzedać - już zrobiono. Teraz na dawnym dworcu (tak to należy określić) funkcjonuje kilka drobnych prywatnych warsztatów. W 1995 roku na łamach naszej gazety pisaliśmy o tym, że tutejszy Zakład Utrzymania Taboru PKP zatrudnia ponad 640 osób. Ówczesny jego szef tryskał optymizmem, co do perspektyw rozwojowych firmy. To było już jednak bardzo dawno temu.
Teraz okazuje się, że w PKP Cargo, które do tej pory zajmowało się remontami wagonów (warsztaty naprawcze ulokowano w byłej lokomotywowni) zatrudniając już tylko ok. 40 osób, właśnie się zwija. Mówiąc konkretniej, szczecinecka placówka przechodzi w niebyt. Zresztą nie tylko szczecinecka, ale to dla nas słaba pociecha. Gdzieś tam w centrali warszawskiej wydumano, że tego rodzaju placówki są zbyteczne. Nie to, że nie ma co naprawiać. Wprost przeciwnie. Tutejszy oddział dziennie remontował 14-15 wagonów. Pracy mieliśmy tyle, że nie mogliśmy się wyrobić - tak twierdzą pracownicy, ale prezesi wiedzą lepiej.
Teraz naprawami ma się zająć gdzieś tam w Polsce jakaś firma prywatna. No taki jest program. A to, że latem na dachu zamontowano nawet nowe świetliki, to tylko przypadek. Były pieniądze, więc je wydano właśnie na świetliki. Przecież to firma państwowa, nikt tam takimi drobnymi sumami (jakieś tam kilka setek tysięcy złotych) się nie przejmuje. Jak trzeba będzie wydać więcej, to zawsze można liczyć na dokładkę z UE. I tak się kręci ten kolejowy interes, szczególnie intratny dla różnego rodzaju prezesów. Pracownikom w większości już po pięćdziesiątce, bez cienia szansy na zatrudnienie, a jakże, proponuje się teraz odprawy. Tym, którzy pozostaną zaproponowano nowe miejsce pracy w... Poznaniu. To tam znajduje się siedziba spółki, choć już jest głośno, że najprawdopodobniej i ona odejdzie wkrótce w niebyt. Jak się dowiadujemy w lipcu planowana jest kolejna reorganizacja. Teraz zarządza tym pani prezes ze Szczecina, a najprawdopodobniej wszystko przejmie Gdynia.
Ale spoko. Jak poinformował nas rzecznik PKP Cargo, nie ma mowy o zwolnieniach, to tylko realizacja programu dobrowolnych odejść. A tak naprawdę to ów program spotkał się z dużym zainteresowaniem. Z firmy miast 1300 osób odejdzie 3 tysiące. Brawo!
Burmistrzowi w ministerstwie obiecano, że budynek dworcowy (jest już zabytkiem i mimo szczerych chęci, już go nam nie rozbiorą) zostanie poddany rewitalizacji. Jeśli obietnice nie zostaną spełnione, a raczej to jest najbardziej prawdopodobne, przejmie go miasto. I to jest jedyne światełko w tym kolejowym tunelu.
Jak na razie mamy kolejną odsłonę cyrkowego repertuaru. Problem w tym, że choć widzowie już dawno przestali klaskać, przedstawienie wciąż trwa.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie