
felieton ukazał się 30 kwietnia w tygodniku Temat
Zupełnie jak trójka w totku. Po pierwsze, maj rozpoczyna się wraz z trzydniowym weekendem. Po drugie, te dni są świąteczne. Otóż pierwsze święto zaczyna się w piątek, w sobotę święto różowych balonów i orła z czekolady, a w niedzielę Trzeciomajowej Konstytucji. Przed laty w pierwsze święto masy pracujące miast i wsi radośnie w pochodach pozdrawiały tych co na trybunach, a ci co stali na trybunach, nie mniej radośnie, machali łapkami do wiwatującego tłumu. Było to tak oczywiste, że kiedy po latach nie było już chętnych do udziału w tym fascynującym widowisku, pierwszy majowy dzień stał się niczym golonka bez zimnej wódki. Po raz ostatni lokalne uroczystości ograniczyły się jedynie do składania kwiatów pod kamieniem i to przez tych, którzy zazwyczaj stali na trybunie. Zbrakło przewodniej siły narodu to i pochody znikły. Co prawda w jej buty weszła nowa, jeszcze bardziej przewodnia siła narodu - ponoć najlepsza od czasów Mieszka I. W uprawianiu bezwstydnej propagandy dawno tych pierwszych zdystansowała o kilka długości. Miast pochodów, mamy podział na tych racjonalnych i tych niesłusznych, czyli radykałów.
A przecież Święto Pracy nie pojawiło się w kalendarzu znikąd. Ono ma równie długoletnią tradycję, niczym hołubiony przez rządzących i koalicyjnych posłów (stalinowski) bankowy tytuł egzekucyjny. Stało się ono świętem państwowym mocą ustawy w 1950 roku, a więc także jeszcze w epoce stalinowskiej. Prawda jest i taka, że po zerwaniu z socjalizmem nie wiadomo jak go obchodzić. Dotychczasowy scenariusz: zbiórka, pobranie szturmówek, przejście na plac, formowanie pochodu, a następnie przejście pod trybuną runął w gruzy. Zamiennika nie ma do tej pory. Tymczasem czerwona kartka w kalendarzu do czegoś przecież zobowiązuje.
Jak się zachować, by być na fali i z prądem? Wywiesić biało-czerwoną? Chyba nawet nie uchodzi. Wszakże to święto całej ludzkości pracującej bez względu na jej przynależność narodową, by nie powiedzieć nacjonalistyczną. Pewne jest to, że wprowadziła je II Międzynarodówka. Socjaliści, o ile dobrze pamiętam ze szkoły, walczyli raczej o wyzwolenie społeczne. Do dziś nie wiem, o co im dokładnie chodziło, być może dlatego, że byłem mało pojętnym uczniem, a teraz jestem za stary, aby pojąć zawiłości pokrętnej teorii materializmu historycznego.
Dlaczego akurat o tym się rozpisałem? Ponieważ zamieszczamy archiwalne zdjęcia ze szczecineckich pierwszomajowych pochodów, tych organizowanych po wojnie, jak i przed... wojną w niemieckim Neustettin`ie. Co je łączyło? Poza tym, że pochody przechodziły tymi samymi ulicami – łączył je socjalizm utrwalany przez dwa totalitaryzmy. To, że jednemu przewodził we wczesnej młodości generalissimus, drugiemu wódz - nie ma żadnego większego znaczenia.
Wracam do pochodów. Najbardziej okazałe były te z lat 50. Jako dziecko pamiętam umajone traktory, a nawet potężny wóz ciągnięty przez perszerony. Na co dzień wozem tym rozwożono piwo z tutejszego browaru. Wóz z okazji 1 Maja przystrojony był girlandami i brzózkami z wielkim portretem wodza, który – jak pisała późniejsza noblistka: ...Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie. Jego Partia rozgarnia mrok. Tak więc z powodu święta konie (i ludzie) miały znacznie lżej niż w dzień roboczy.
Ważnym lokalnym wydarzeniem z ubiegłego tygodnia było posiedzenie komisji, która zajęła się liczeniem (ręcznym) głosów poparcia na listach w sprawie likwidacji straży miejskiej. Po sprawdzeniu okazało się, że zebrano za mało ważnych głosów i referendum nie będzie. Organizatorzy oskarżają komisję - teraz urzędników i radnych – o celowe szukanie błędów. Zapowiadają (a jakże) oddanie sprawy do sądu, a także powtórne zbieranie podpisów.
Czy tym razem na listach poparcia nie podpisze się nieboszczyk, a może ktoś będący w Szczecinku przejazdem po raz trzeci z rzędu – czas pokaże. W każdym razie rewolucyjny zapał może imponować. I pomyśleć, że wszystko przez to, że „czarni” nie złapali psa, który ugryzł dziecko jednego z organizatorów. Choć do końca się ośmieszymy, zemsta będzie nasza.
Aż strach pomyśleć, co się stanie teraz w Kutnie. Otóż podczas przesłuchania na policji doszło do śmierci młodego człowieka. Czy teraz tamtejsi radni i mieszkańcy, oczywiście w drodze referendum, zażądają likwidacji policji?
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie