
artykuł ukazał się w 555 wydaniu tygodnika Temat 24 lutego 2011. Temat - co tydzień.
Pojawili się znikąd. Niemalże nikt nie słyszał wcześniej tej nazwy. Źli, niedobrzy, gniewni! W dodatku Rada Miasta przekazała do ich dyspozycji cały budynek na terenie byłych Świątek. To wystarczyło, żeby ich znienawidzić. Motocykliści z koszalińskiego Ole Karter Klub - chcemy, czy nie chcemy - wpiszą się w krajobraz Szczecinka. Pytanie, czy taki diabeł straszny?
- Świat motocyklizmu rządzi się swoimi prawami - mówi Marek Zieliński, przedstawiciel Ole Karter w naszym regionie. - To świat bardzo zamknięty i z twardymi regułami, których nikomu nie wolno przekraczać. Karą za ich złamanie jest utrata barw, czyli wykluczenie ze społeczności klubowej. Nasze barwy i godło, to niemal świętość.
Ilu, kto, gdzie i od kiedy?
- Ole Karter jest jednym z najstarszych klubów w Polsce. Niedawno obchodziliśmy trzydziestolecie istnienia, wiec troszkę czasu już tworzymy historię naszego małego świata. Na początku nie było podziałów na takie, czy inne rodzaje klubów. Później, wraz z rozwojem tej działalności rozwinęliśmy się i my. W latach dziewięćdziesiątych zaczęły do Polski napływać struktury zachodnie. My zakwalifikowaliśmy siebie, jako "wolna grupa". Z pełnej nazwy Ole Karter Klub korzystamy od 2000 roku.
- Sama nazwa jest związana z historią jednego z założycieli klubu. Piotr Olender, to jeden z pierwszych pasjonatów, który przed laty wierzył, że nasz klub rozwinie skrzydła. Niestety, zginął w wypadku motocyklowym. Aby oddać cześć jego pamięci wspomnienie Piotra Olendra zaklęte jest w nazwie klubu na zawsze.
- Nie jesteśmy anonimowi, ale obowiązuje nas zasada nie rozmawiania o członkach naszej społeczności. W Internecie można zobaczyć nasze twarze i troszkę nas poznać. Podobnie jest na imprezach, na których się spotykamy. Jednak żaden klub nie podaje dokładnej ilości swoich członków, ani nie podaje ich nazwisk. Mogę powiedzieć, że w Szczecinku jest około czterdziestu sympatyków i członków. Ole Karter, to jednak wielokrotnie więcej osób, rozsianych po wielu miastach w Polsce.
Dom Klubowy, a nie zloty
- Marzy nam się, aby powstał "dom klubowy". Miejsce, w którym będziemy się starali zebrać najlepsze wartości, jakie są w nas i przekazywać je dalej. Bawić się? Pewnie, że tak, ale przede wszystkim pracować. Do tej pory nie mieliśmy swojej siedziby. Od dwóch lat działamy skupieni wokół stowarzyszenia, którego cel, to działania charytatywne oraz kształtowanie poprawnego wizerunku motocyklisty. W ramach rozwoju pokusiliśmy się ponieść olbrzymie koszty prowadzenia "domu klubowego". Powstanie tam miejsce, gdzie motocykliści będą mogli odpocząć, spotkać się, porozmawiać. Będzie to też punkt, gdzie osoby, zainteresowane tematyka będą mogły się z nami spotkać, poznać nas, kulturę klubową oraz złapać bakcyla motocyklisty.
- Sam budynek oraz jego otoczenie bardzo się zmieni. Dziś jest to miejsce zapomniane i zaniedbane. Marzymy, by odmienić ten wizerunek. Jestem wręcz pewien, że przez najbliższe półtora roku zmieni się on diametralnie i nikt nie będzie już pamiętał tego starego i odrapanego obiektu, który stoi tam dzisiaj.
(...)
- Z resztą nie jest to jakaś nowość. Wszystkie kluby w Polsce maja takie miejsca. Burmistrz w Kołobrzegu przekazał ostatnio miejscowemu klubowi bunkier, w Złocieńcu klub dostał pięknie położony budynek, także taka współpraca motocyklistów z miastami, to nie nowość. To tylko kwestia tego, czy wśród włodarzy znajdzie się ktoś, kto patrzy przyszłościowo i rozwojowo. Przecież nasza działalność wpisuje się w promocję miasta oraz regionu. Motocykle, to turystyka w najczystszej formie.
Nie taki diabeł straszny
- Faktycznie jest wokół nas sporo szumu: że będziemy szaleć na motorach, hałasować, robić głośne imprezy. Ja jednak musze zdementować te plotki. My na Światkach nie chcemy organizować żadnych imprez masowych. Nie odbędzie się tam nic, co zakłóciłoby spokój tej spokojnej dzielnicy Szczecinka. Są odpowiedniejsze miejsca do organizacji imprez masowych: może na placu koncertowym, Mysiej Wyspie, czy też na polu namiotowym we Gwdzie. Wszędzie tam, gdzie nikomu nie będziemy przeszkadzać, ale można nas będzie odwiedzić. Z resztą - mamy nadzieję gościć, jak największą liczbę ludzi, więc już dziś zapraszamy każdego, kto będzie chciał się z nami bawić.
- Miałem przyjemność rozmawiać z panią Joanną Pawłowicz - szczecinecką radną. Sam zabiegałem o tę rozmowę, aby dowiedzieć się, gdzie tkwi problem. Teraz jestem pewien, że ludzie ze Świątek obawiają się nas, bo nas nie znają. Wizerunek złego motocyklisty, który pokutuje w wielu od lat niszczy także nasz obraz. Ja jestem pewien, że już niebawem obraz ten zacznie się zmieniać.
- Nie dziwię się, że dziś mieszkańcy się nas obawiają. Prawdopodobnie sam, będąc na ich miejscu bałbym się tego, co będzie. Ale zapewniam - jesteśmy normalnymi ludźmi: ojcami, braćmi, dziećmi - takimi, jak wszyscy inni i rozumiemy, czym jest współżycie z innymi. Mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, aby nikomu nie przeszkadzać.
- Jesteśmy przecież normalnymi ludźmi. Może nieco skrytymi, ale bardzo otwartymi na świat. Mam nadzieję, że, jak już zaczniemy działać na Światkach, to uda się nam przekonać do siebie mieszkańców tej dzielnicy. Będziemy chcieli zaprosić do siebie wszystkich, aby nas poznali. I dzieciaki z przedszkola, z którym będziemy sąsiadować i mieszkańców zaprosimy na wspólnego grilla. Pogadamy, pośmiejemy się i jestem pewien, że już niebawem wpiszemy się w krajobraz Szczecinka.
- Mamy świadomość tego, że wszyscy będą się nam przyglądać. Mówiąc wprost - będziemy na cenzurowanym. Dlatego właśnie będzie obowiązywać całkowita dyscyplina. Nie będzie tam palenia gumy, czy hałaśliwego ścigania się. Nie u nas. Od tego są zloty. Będziemy pilnować, żeby nie zdarzyło się nic, co będzie szkodzić naszemu wizerunkowi.
Starsi panowie na harleyu?
- Prawda jest taka, że nie ma wśród nas nikogo, kto jeździ na Harleyu. Podstarzali? To prawda - przynajmniej ja - jeśli ktoś chce mnie widzieć w ten sposób, to nie mam nic przeciwko. Rozstrzał wieku też jest zaskakujący - od 20 do 75 lat, bo tyle ma nasz najstarszy, jeżdżący z nami członek. Co do Harleya - nie ma, a szkoda. To piękne motocykle. W klubie jeździmy na różnych motocyklach - od niemieckich po japońskie. Ważne są dwa kółka.
- Nie jest łatwo zostać członkiem klubu. Nie tylko naszego. Procedury są skomplikowane i trwają latami. Przede wszystkim - nie można się do nas "zapisać". Można poprosić o przyjęcie w poczet członków, ale najpierw trzeba znaleźć dwóch członków wprowadzających, czyli ludzi, którzy wezmą na siebie odpowiedzialność za nowego. Ta droga trwa lata. Podczas niej razem jeździmy, poznajemy się i działamy. W pewnym momencie dochodzimy do wniosku, że możemy na kimś polegać i wtedy - staje się on częścią klubu. Od nauczycieli, lekarzy, prawników - są wśród nas różni ludzie. Cechuje ich jednak to, że ufają sobie i mogą na siebie liczyć.
- Nie ma chyba na świecie grupy społecznej, która się ze sobą nie spotyka, nie siedzi nocami przy kieliszku. Nawet wśród zbieraczy znaczków znajdzie się czasem idiota, który zrobi coś, co spowoduje, że opinia o innych filatelistach zostanie nadszarpnięta. Podobnie może być u nas, ale różnica polega na tym, że taka osoba zostałaby natychmiast usunięta z szeregów Ole Karter. Nie ma tu miejsca dla tych, którzy nie szanują przyjętych reguł. Ważne jest, żeby społeczeństwo miało odrobinę tolerancji i wyrozumiałości.
Charytatywnie, z głową i dla motocyklistów
- Bardzo chcemy nadal pracować i udzielać się charytatywnie. Już rozpoczęliśmy rozmowy z naszym Domem dziecka, nad którym chcemy objąć patronat i z którym rozpoczniemy szeroką współpracę. Pragniemy też nadal organizować imprezy o takim charakterze, jak dotychczas, czyli pokazujące inny wizerunek motocyklisty niż ten, który wielu zna tylko z filmów. Mamy też na koncie niemały dorobek imprez o charakterze czysto charytatywnym i pewne jest, że nadal będziemy szli w tą stronę. Dalsza współpraca ze stacjami krwiodawstwa, domami dziecka, szpitalami i lokalną społecznością, to podstawowy cel naszego stowarzyszenia.
- Sezon 2011, to będzie nasz pierwszy sezon, jaki spędzimy w Szczecinku. Planujemy kilka imprez dla mieszkańców oraz społeczności lokalnej. Pierwszym akcentem będzie otwarcie sezonu motocyklowego, który odbędzie się na przełomie kwietnia i maja. Wtedy po raz pierwszy będziemy chcieli się spotkać z mieszkańcami Szczecinka. Później kilka następnych, ale o planach porozmawiamy późną wiosną.
Faktycznie - motocykliści wywołują różne reakcje wśród społeczeństw we wszystkich krajach świata. Podobnie było z powstającym przed laty Stowarzyszeniem SCS - pasjonatów czterech kółek. Wtedy też słychać było glosy o denerwującym hałasie, szkodliwości społecznej i niebezpieczeństwach. Dziś, dzięki wielu działaniom stowarzyszenia wizerunek kierowcy mocno się zmienił, a nocne ściganie na ulicach miasta przeszło do historii. Prawdopodobnie identycznie będzie z motocyklistami z Ole Karter. Taka widocznie kolej rzeczy - najpierw oberwać razy, a później stanąć z wypiętą piersią i powiedzieć - udało się. Wielbiciele dwóch kółek właśnie rozpoczęli swoją trudną drogę. Pozostaje jedynie trzymać zaciśnięte kciuki i spokojnie poczekać na efekty. (mt)
artykuł ukazał się w 555 wydaniu tygodnika Temat 24 lutego 2011. Temat - co tydzień.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
takich jak Ty na pewno nie zapraszaliśmy.
..sam nie zeżre a innemu nie da. Co za problem, jednego pustostanu mniej. Dajcie im szanse, paru niegrzecznych chłopców to świetna recepta przeciw nudzie i marazmowi. A tak sobie myślę... właściwie mam jeszcze w szafie skore, kurtkę i spodnie, tylko motor by się przydał :)
JHD nic nie pobiera,sam ma 2 kółeczka ,tak że tym bardziej zaprasza :/
Jestem czynnym motocyklista od ponad 20 lat i znam to srodowisko, dlatego jestem pelen obaw o powodzenie tej misji. Gdyby to była próba stworzenia lokalnego klubu, to jestem w stanie uwierzyć, że może to się udać ale nie z Ole... Wystarczy pojechac na zloty organizowane przez ten klub i można się zniechęcić. Jeżdziłem na nie w latach 90tych i bylem niedawno (wytrzymałem tam 0,5 godz) i uważam, że są to jedne z gorszych imprez motocyklowych w Polsce. Jako motocyklista jestem obiektywnie całkowicie na nie.
na pierwszy przypadek "kolizję" Ole Kartera w Szczecinku, czy SM i policja będzie taka "wyrozumiała" jak dla cyklistów na %. PS. ile płacą za stajnię w Świątkach, symboliczną złotówkę czy 1/100 stawki za lokal na deptaku.