Reklama

Cudowny świat: Czapliniec

13/06/2008 18:47

Nim pierwszy raz w życiu zobaczyłem piękną czaplę na własne oczy, pierwej musiałem zaufać gustowi żurawia. Co prawda jak na mój ówczesny, dziecięcy gust, to dziwiłem się, że można ulec zauroczeniu przez kogoś, kto chłepce wodę z bagna? Może dlatego powiadają, że miłość jest ślepa?!
  Zupełnie nie tak dawano, kiedy wieczorem wracałem z kolejnej wyprawy fotograficznej, przypadkowo wybrałem drogę przez mała wioskę, chcąc uniknąć długich powrotów mocno kurzącymi leśnymi drogami. Słońce chyliło się już ku zachodowi, dając pasjonatom fotografii w prezencie tak zwaną złotą godzinę. Tego dnia nie spodziewałem się już szczególnych okazji do fotografowania. Nagle serce zabiło mi szybciej, gdyż zauważyłem czaplę, która najwyraźniej przymierzała się do lądowania w małym śródpolnym sosnowym lasku. Zatrzymałem samochód. Kiedy upewniłem się, że ptak zdecydowanie siada na wierzchołkach drzew, doświadczenie podpowiedziało mi, że koniecznie trzeba się temu przyjrzeć bliżej. Zaświtała nawet nadzieja, że może ma tam gniazdo.
   Czapla siwa jest stosunkowo często występującym ptakiem. Jej liczebność w Polsce szacuje się nawet na około 10 tys. par. Czujność i płochliwość sprawia, że nie mamy zbytnio okazji do bliższego przyglądania się tym pięknym ptakom. Czapla siwa gnieździ się na drzewach, wśród krzewów i trzcin. Jeżeli istnieją odpowiednie warunki, gnieździ się w koloniach. Osiedla się zwykle w pobliżu wód, ale jeżeli nad brzegiem brak jest wysokich drzew, zakłada gniazda w lasach odległych od wody nawet o kilkanaście kilometrów.

Przyroda-2.jpg

Gniazdo buduje na wierzchołkach drzew iglastych i liściastych. Na jednym drzewie może być kilkanaście gniazd, w koloni zaś nawet kilkaset. Życie w koloni czapli rozpoczyna się w marcu. Jako pierwsze powracają stare samce, które wabią przelatujące samice. Po długim ceremoniale godowym (że też żuraw tego nie wiedział!), w końcu marca lub na początku kwietnia samica składa 4-5 jaj. W wysiadywaniu biorą udział

obydwa ptaki, zmieniając się na gnieździe co 4-6 godzin.
    To, co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Natrafiłem na prawdziwy „czapliniec”. W koloni gniazdowało około 15 par. Po moim „wtargnięciu” na teren ptasiej koloni zapanowało istne poruszenie, zarówno wśród ptaków jak i w moim sercu. Młodym nie groziło żadne niebezpieczeństwo w wyniku niepokoju, jaki zasiałem swoją obecnością. Natychmiast podjąłem decyzję, że powrócę tu następnego dnia i to solidnie przygotowany. Zacząłem od spakowania długiej, rozkładanej drabiny, przez którą musiałem częściowo

zdemontować dach w terenowym samochodzie. Oczywiście najważniejsze ubranie, którego nie będzie mi żal, gdy czapla młodzież odciśnie na nim swoje piętno, gdy ja będę tuż pod gniazdami cierpliwie czekał na choćby jedno udane zdjęcie. Nawiasem mówiąc, świat pod gniazdami bielił się jak góry lodowe na Grenlandii i, co jeszcze ciekawsze, bielił się na czarnym bzie. Licznie porozrzucane ryby i odpadki z gniazd dodawały tylko dramaturgii miejscu. Odniosłem też wrażenie, że rozrzutność czapli podczas biesiad przyciąga dziki, które pozostawiły ślady swojej bytności. Im rybie odpadki pewnie przypadły do gustu, jako kulinarna odmiana, natomiast wędkarzom spędziłyby sen z oczu.
  Mnie osobiście to przekonało tylko o tym, że czapla jako szkodnik to raczej mit. Głównym pożywieniem czapli są ryby, zjadając ich ok. 330 g na dobę. Zważywszy, że zjada głównie rybi chwast (płotki, ukleje, itp.) a w gospodarce wielkostawowej - zwykle ryby słabsze i chore, należy zmienić nastawienie do tego pięknego ptaka i nie traktować go jako szkodnika.
   Pierwszy dzień upłynął mi na oswajaniu ptaków z moją obecnością. Nic je tak nie intrygowało jak drabina, którą na wszystkie możliwe sposoby rozstawiałem, by być jak najbliżej i jednocześnie jak najdalej od zgubnej siły grawitacji. Drugi dzień był już lepszy, ptaki z zaciekawieniem obserwowały moje akrobacje na n

iewygodnej drabinie. Czasami odnosiłem wrażenie, że spoglądając w obiektyw czekają na dźwięk migawki. Niestety, przyszedł dość silny wiatr, który mi uniemożliwił swobodne fotografowanie, ale za to dostarczał wspaniałych przeżyć, gdy patrzyłem jak czaple za nic w świecie nie zamierzają dać się zepchnąć powiewom z cienkich gałęzi. To były prawdziwe wyczyny akrobacyjne przy jednoczesnym wykorzystaniu długich cienkich nóg i wspaniale prezentujących się skrzydeł. Zazdrościłem im, szczególnie skrzydeł.
  Drugim zaskoczeniem, jakie przeżyłem uczestnicząc przez te kilka dni w życiu koloni, to niesamowita hałaśliwość i awanturniczość tych ptaków. Myślę, że Hitchcock, bez problemu nakręciłby tu „Ptaki 2”!
  Trzecie zaskoczenie, to już ujrzałem w oczach mojej żony, która wolała abym przed wejściem do domu zostawił swoje ubrania na zewnątrz! Zatem to może pasja jest ślepa, a nie miłość?
                              

Robert Antosz

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do