
Errare humanum est - jak mówi łacińskie przysłowie. A zatem mea culpa, może nie maxima ale jednak culpa.
W ostatnim artykule poświęconym SZLOTOWI wyraziłem się mocno krytycznie o Panu Bogusławie Sobowie. I rzeczywiście co wytknął mi Pan burmistrz na swoim blogu – przedstawiłem obraz jednostronny. Pozwoliłem sobie na krytykę mimo tego, iż znam prywatnie Pana Bogusława i na stopie koleżeńskiej bardzo go lubię. Mimo to zdecydowałem się zdawkowo wyrazić swoje zdanie na temat nonszalancji z jaką podszedł do zarządzania SZLOTem. Wyszedłem bowiem za Krasickim z założenia, że prawdziwa „cnota krytyk się nie boi”. Traktowałem popełniony artykuł jako prywatny i subiektywny głos w dyskusji nad SZLOTem. Nie było moim zamiarem ranienie Pana Bogusława, który znalazł się dzisiaj w trudnej sytuacji. Daleki jestem od kopania leżącego i podobnie jak Pan burmistrz mam uczucia ambiwalentne w ocenie postępowania Prokuratury.
Znam prywatnie miałkość zarzutów a ich medialną eskalacje uważam za świństwo. Rozwlekanie postępowania przygotowawczego w czasie i nałożone na byłego Prezesa restrykcje trącą ze strony Prokuratury i policji złośliwością ,a festyn urządzony przy okazji zatrzymania daje asumpt do przypuszczeń, że mogło być ono również próbą dyskredytacji burmistrza w okresie przedwyborczym. Doceniam rolę Pana Sobowa jako animatora turystycznej koncepcji dla Szczecinka, którą osobiście gorąco popieram. Z empatią pochylałem się nad osobą byłego Prezesa w zderzeniu z licznymi głosami krytyki dotyczącej jej realizacji. Cieszę się jako mieszkaniec Szczecinka z realizacji budowy wyciągu, który bez wątpienia jest powodem do dumy dla miasta. Z przyjemnością odwiedzam wybudowane dzięki nadzorowi Prezesa pomosty. Podobała mi się od początku koncepcja przywrócenia świetności Mysiej Wyspy jako miejsca atrakcyjnego dla mieszkańców i przyjezdnych. Na pewno nie można zarzucić Prezesowi, że bezczynnie piastował swoje stanowisko. Jest tylko jedno „ale” w całym korowodzie niewątpliwych zasług.
To nie zrządzenie losu sprawiło, że Prokuratura nie zwróciła się z zarzutami do Pana Duszyńskiego z AQUA – TUR, do Pana Szybistego z OSIRu czy innych Prezesów piastujących swoje stanowiska w mieście. Dlatego ze smutkiem zauważam, że to nic innego jak osobista postawa byłego Prezesa sprawiła, że ma dzisiaj kłopoty. I mimo całej sympatii mam do niego żal za nieroztropność. Pozwoliłem sobie zdefiniować, że po części traktował SZLOT jak prywatne przedsięwzięcie i pogląd ten podtrzymuję.
Z wpisu Pana burmistrza na jego blogu wynika, że Pan Prezes darzony był zaufaniem i mimo zaistniałej sytuacji zaufania tego nie stracił. Jest to dla mnie postawa zasługująca na szacunek, z reguły bowiem bywa tak, że sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą.
Ale SZLOT, to nie tylko osoba Pana Prezesa lecz również a może przede wszystkim ludzie tam pracujący, których Prezes niefrasobliwie naraził na dylematy dotyczące przyszłości stowarzyszenia.
Życzę Panu Bogusławowi jak najlepiej mam jednak żal o brak wyobraźni. Wierzę głęboko, że jego kłopoty się skończą a wiedza i zaangażowanie przydadzą się jeszcze miastu i po swoistym catharsis powróci do pracy.
Tak więc reasumując: co boskie bogu, co cesarskie cesarzowi.
Maciej Macichowski
foto: sxc.hu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie