
Czy nad położonym nieopodal Szczecinka jeziorem Dołgie zrobi się cicho? Sprawą używania nad Dołgiem motorówek i skuterów wodnych zajęła się Rada Powiatu. Ale problem nie został rozwiązany. Autorzy petycji skierowanej do przedstawicieli powiatowych już zapowiadają kolejne działania w tej sprawie.
Niczym niezakłóconej ciszy - tego chcieli okoliczni mieszkańcy, zmęczeni uciążliwym hukiem skuterów wodnych i motorówek nad jeziorem Dołgie. Petycja, podpisana przez blisko 900 osób trafiła do przedstawicieli powiatu. Projekt uchwały o wprowadzeniu zakazu używania jednostek pływających o napędzie motorowym na jeziorze Dołgie, zlokalizowanym w gminach: Biały Bór i Szczecinek - trafił na obrady powiatowych radnych. Co istotne, była to pierwszy projekt uchwałodawczy, który powstał z inicjatywy mieszkańców. I kiedy już wszystko wydawało się przesądzone, sprawa przybrała nieoczekiwany obrót.
Na jakie wątpliwości zwrócono uwagę w powiecie? Jak poinformował Marek Stasiuk, przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji, propozycja, jaką złożyli mieszkańcy jest “zbyt wąska”. Nie wiadomo bowiem, kto i w jakim zakresie mógłby się poruszać motorówką po jeziorze Dołgie. Marek Stasiuk zwrócił także uwagę na potrzebę przeprowadzenia badania poziomu hałasu.
Po konsultacji z prawnikiem okazało się, że takie badanie wprawdzie nie jest konieczne, ale dla nas byłoby merytorycznie bardzo ważne. Chcielibyśmy oprzeć naszą opinię o merytoryczne przesłanki
- przekonywał Marek Stasiuk. Jak dodał, obok osób chcących ciszy i spokoju nad Dołgiem pojawiła się grupa mieszkańców przeciwna wprowadzaniu zakazów. Oni także chcieliby zebrać stosowne podpisy, a to już komplikuje sprawę. Zdaniem Marka Stasiuka, problematyczne wydaje się też zezwolenie na używanie motorówek przez obecnego dzierżawcę jeziora. Do tego dochodzi jeszcze kwestia planu zagospodarowania przestrzennego.
- Ktoś, kto kiedyś kupił działkę nad tym jeziorem, miał świadomość, że będzie mógł tych jednostek używać. Może byłoby konieczne zaciągnięcie opinii środowiskowej? - zastanawiał się Marek Stasiuk.
Reprezentujący autorów petycji Paweł Szycko podziękował radnym, że zajęli się wnioskiem mieszkańców. Zaznaczył też, że 895 podpisów udało się zebrać przez niespełna miesiąc.
Gdybyśmy te podpisy zbierali do dzisiaj, byłoby ich kilka tysięcy. Ponieważ wymóg formalny mówił o 300 podpisach, a my już zebraliśmy blisko 900, większość członków komitetu stwierdziła, że one i tak już mają swoją moc. Te podpisy wyrażają proekologiczne nastawienie wielu mieszkańców miasta i powiatu. Nie można tego lekceważyć
- mówił Paweł Szycko. I dodał:
Jeśli tak się zdarzy, że ta uchwała nie będzie dzisiaj podjęta, to my wystąpimy z kolejną tego typu inicjatywą. Ponieważ sam osobiście zbierałem podpisy, jestem przekonany, że następnym razem przyniesiemy ich kilka tysięcy.
- My którzy mieszkamy nad tym jeziorem albo korzystamy z działek rekreacyjnych chcemy, aby nad tym akwenem było słychać szum wiatru, plusk fal i śpiew ptaków. A nie to, co było naszym udziałem w ostatni weekend, kiedy 4 skutery wodne umilały nam i ptactwu wodnemu czas. Jeden skuter wodny emituje dźwięk od 100 do 120 dB. A 40 dB to granica, która jest szkodliwa dla zdrowia. Tutaj żadne badania akustyczne nie są potrzebne, żeby to wiedzieć. Jezioro Dołgie to jezioro rynnowe, wąskie, otoczone lasem, ten hałas się potęguje. Dodatkowo, fala, któą wywołują skutery, wyrzuca jaja z gniazd i pisklęta, co też ma określony negatywny wpływ na środowisko.
Pan Marek Stasiuk mówił o osobach, które kupiły działki ze świadomością, że łódki spalinowe mogą tam pływać. Ja swoją nieruchomość kupiłem 20 lat temu. Wtedy to była to strefa ciszy. Poza tym chciałbym zadać pytanie: Czy prawem obywatelskim jest niszczenie przyrody tylko dla rozrywki? Moim zdaniem, nie
- przekonywał Paweł Szycko.
Projekt uchwały przedłożony radnym powiatowym po chwili wywołał prawdziwą burzę. Po długiej wymianie argumentów pomiędzy przedstawicielami wnioskodawców, przeciwnikami zakazu, a także prawnikiem powiatu, radna Bożena Kawczyńska zapytała o stanowisko w tej sprawie burmistrza Białego Boru Pawła Mikołajewskiego i wójta Gminy Szczecinek Ryszarda Jasionasa.
Prowadziłem takie rozmowy z panem Ryszardem Jasionasem i Pawłem Mikołajewskim. Wiem, że ich opinie w zeszłym roku były negatywne, ale zmienili zdanie. Burmistrz Paweł Mikołajewski jest za tą uchwałą. Wójt Ryszard Jasionas ma tylko jedno zastrzeżenie, dotyczące dzierżawcy, który płaci podatki na rzecz gminy. Dla mnie to jest argument bezdyskusyjny. W naszym przekonaniu można wprowadzić poprawkę do uchwały, która będzie mówić szczegółowo, kto będzie mógł się poruszać motorówkami po jeziorze Dołgie. Ale to i tak z mocy ustawy reguluje ustawa. Policja, inne służby czy dzierżawca bez względu na poprawki będą mogli korzystać z silników spalinowych.
argumentował dalej Paweł Szycko.
Taki wniosek wysunął radny Grzegorz Poczobut, puentując dyskusję.
Prywatnie szczerze wam współczuję. Nie należy do przyjemności, jeśli po ciężkiej pracy chcecie wypocząć, a słyszycie motorówki. Ale odnoszę wrażenie, że państwo się źle do tego przygotowaliście. Wasz wniosek nie do końca był przemyślany. Może gdyby był inaczej napisany…? Jako radni musimy działać zgodnie z prawem i w jego granicach
- podkreślił Grzegorz Poczobut.
Ostateczny los inicjatywy mieszkańców rozstrzygnęło głosowanie. Za przyjęciem proponowanych zmian polegających na wprowadzeniu zakazu dla motorówek i skuterów wodnych na jeziorze Dołgie, opowiedział się jeden rady. 10 było przeciw. 7 wstrzymało się od głosu.
Obraz analogicus z Pixabay
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Taką argumentacją to można zakazać poruszania się samochodami po mieście. Powodują hałas, zanieczyszczenie środowiska itp. Wystarczy ograniczyć moc lub prędkość i egzekwować prawo.
Nie kośmy trawników, bo kosiarki tez są głośne. Panie Szycko Panie Cybulski i reszta, jak Panom tak wszystko przeszkadza, to proszę się wyprowadzić do lasu i zbudować szałas. Fajnie jak od czasu do czasu wlasnie ktos poplywa czy to na skuterze czy motorówką, ale wszystko ludziom przeszkadza. Latem jest to atrakcja. U nas nad Trzesieckiem pełno motorówek, skuterów i jakos nikomu nie przeszkadza, znalazły się zgredy i chcą zabrać przyjemnosć, z korzystania z atrakcji wodnych od czasu do czasu.
Samochodem lub autobusem do pracy trzeba dojechać. Nie trzeba hałasować i smrodzic na każdym jeziorze dla rozrywki.
Nie poległa inicjatywa, tylko dzika przyroda poległa. Po radnych moznaby oczekiwać większej świadomości ekologicznej. Na małych lub wąskich jeziorach powinien być zakaz używania skuterów i motorówek z silnikami o dużej mocy.
Pan Szycko to niech zajmie się ciszą i czystością powietrza w swoim mieście Szczecinek.Bo bardzo przyczynił się do tego(Razem ze swoimi KoPo),że nasze miasto stało się głośne i śmierdzące.Szkoda, że w Szczecinku nigdy nie zbierał podpisów, przeciw uciążliwośći smrodowej i hałasowej z Kominów Krono.Przeszkadzają panu motorówki nad jeziorem?Bo hałas.Przecież dla Pana to normalność.Więc o co ten hałas?
Nie tylko doktor Szycko tego chciał. 900 osób za utworzeniem strefy ciszy, a radnym za mało. Przy uchwalaniu strefy ciszy na innych jeziorach byli za. Widocznie tam mają swoje działki. Do niezobaczenia po najbliższych wyborach, skoro głos ludzi nie ma znaczenia dla radnych.
Radni Terry są przeciw uchwale, tak wygląda ich troska o środowisko.
A gdzie tam mieszka 900 osób.Może te podpisy są ze Szczecinka?
Mieszkańcy szczecinka tam mają domki letniskowe lub jeżdżą wypoczywać na brzegu. Czterech skuterowcow kontra tylu pragnących ciszy, o co tu chodzi, czy na innych jeziorach tez było tyle dyskusji przy ustanawianiu strefy ciszy?
Wychodzi, że doktor Krzyzanowski ma więcej wspólnego z POKO, skoro przyczynili się do możliwości hałasowania skuterem przez jego córkę i zięcia. Prosta logika.
Należy uchwalić zdjęcie stref ciszy z innych jezior. Tam też ludzie mają prawo szaleć skuterami.
Podobny problem mamy w Bornem, utrapieniem nie są motorówki a raczej skutery. To one generują ogromny hałas. Dwa skutery a na połowę miasta ryk motorów. Nie do wytrzymania. Mieszkam kilka set metrów od jeziora i słyszę kiedy gwardia z poznania przyjeżdża. Płynąłem z bojką to prawie po mnie jakiś napalony skuterowiec przepłynął. Mnóstwo skarg na policję zaowocowały tylko tym że muszą wypłynąć dalej od plaży aby odkręcić manetkę. Dzieci są troszkę bezpieczniejsze. Zwrócenie uwagi takim bohaterom mija się z celem a policja nic nie może bo mają papierek sternika motorowodnego. Powinien być jakiś limit hałasu jaki może wygenerować taki skuter. Motorówek prawie nie słychać. Całkowity zakaz nie ma sensu ale dajcie żyć. Banda kilku bohaterów umila wypoczynek kilu set osobom na plaży i okolicy. Rozumiem że wydali spore pieniądze żeby lansować się przed publiką ale to są naprawdę małe jeziorka. Mamy jeszcze Bałtyk.
Oj tam, oj tam, zaraz strefę ciszy robić. Wystarczy policja z alkomatem i testami, natychmiast hałasy ucichną. A przy okazji- 120 decybeli to ma skuter normalnie. Skuterowcy zdejmują osłony i tłumiki, aby się ścigać z większą prędkością, a hałas jest dużo wiekszy. Jeżeli przepływając zagłuszają normalną rozmowę osób na brzegu, to z całą pewnością jest więcej. Może wystarczy wezwać policjantów.
Niestety nasza policja nie dysponuje urządzeniem do pomiaru hałasu. Jak już wspomniałem patrol przyjedzie sprawdzi kartę i tyle mogą zrobić. Jeden dmuchnie reszta się schowa i wszystko po dziesięciu minutach wraca do przekroczenia normy. Żal na to patrzeć. Jak bohatery wyjadą to pozostaje jeszcze kilka godzin maź na tafli jeziorka i taki fajny tęczowy odblask na wodzie. Ale to wina spłoszonych rybek a nie tych męskich adonisów z poznania. Pewnie na wiośle nie starczyło by im pary do przepłynięcia jeziorka to kupili ryczące maszyny. Wreszcie mieszkańcy będą mieli tak dosyć naszych serdecznych gości, że wymuszą strefę i skończy się pływanie i dla normalnych użytkowników cichszych jednostek a to już będzie po ptokach. To co? Zbieramy i w Bornym podpisy?
Niestety nasza policja nie dysponuje urządzeniem do pomiaru hałasu. Jak już wspomniałem patrol przyjedzie sprawdzi kartę i tyle mogą zrobić. Jeden dmuchnie reszta się schowa i wszystko po dziesięciu minutach wraca do przekroczenia normy. Żal na to patrzeć. Jak bohatery wyjadą to pozostaje jeszcze kilka godzin maź na tafli jeziorka i taki fajny tęczowy odblask na wodzie. Ale to wina spłoszonych rybek a nie tych męskich adonisów z poznania. Pewnie na wiośle nie starczyło by im pary do przepłynięcia jeziorka to kupili ryczące maszyny. Wreszcie mieszkańcy będą mieli tak dosyć naszych serdecznych gości, że wymuszą strefę i skończy się pływanie i dla normalnych użytkowników cichszych jednostek a to już będzie po ptokach. To co? Zbieramy i w Bornym podpisy?
Ja także kupiłam działkę nad Dolgim licząc ze będę mogła pływać w jeziorze. Widzę jak panowie po kilku piwach i zapaleniu trawki wsiadają na skuter wodny. Trzeba być samobójcą aby wypłynąć wpław, nie ucieknie się wpław przed pędzącym skuterem, a motorowodniak w takim stanie świadomości bojki i pływaka nie dostrzeże. Czy trzeba nieszczęścia, aby radni poszli po rozum do głowy? Kto z ich znajomych ma skuter?
W ostatni weekend wokół starszego pana łowiącego ryby z łódki pływali skuterami, jakby złośliwie. Być może dlatego, ze wcześniej tez zbierał podpisy. Ryby mu wypłoszyli, łódka się kołysała na fali, wyglądało to nieciekawie... Szkoda, ze mój telefon akurat się rozładował. Byłby filmik komu służą radni powiatowi.
Bardzo często wędkuję na j. Dołgie(ok. 15 lat) i to przeważnie w weekendy bo pracuję ...
To ,że szaleją skutery czy motorówki to kompletna bzdura . Oczywiście pływają ...ale przeważnie wędkarze i to na małych jenostkach z małymi silniakami..NIE ZAUWAŻYŁEM ŻADNEGO UPORCZYWEGO HAŁASU.....to chyba jakaś fanberia pana wnioskidawcy
„Rafał z czarnego” to jeden z posiadaczy skutera. Wnioskodawców było prawie dziewięciuset. Którego masz na myśli? Główny lobbysta sam mieszka nad innym jeziorem, ale lobbuje u radnych za możliwością pływania skuterem na Dołgim. W ostatni weekend nie można było wcale wypłynąć na jezioro kajakiem lub wpław. Ciagle szalały kolejne osoby na skuterze. Inni ludzie tez mają jakieś prawa do korzystania z jeziora, czy tylko kilku pijanych? Ochronie środowiska polecam obejrzenie plam ropy na powierzchni wody.