
felieton ukazał się 9 lipca w tygodniku Temat
Zaokienny termometr grozi eksplozją. W tych dniach (kiedy to piszę) właśnie skończyła się na nim skala. Jego producent wyższej temperatury nie przewidział. A może tego typu mało skomplikowane urządzenie nie powinno być stosowane na zewnątrz? Od razu uprzedzam zarzut, że jak się nie ma o czym pisać, to zawsze można o pogodzie. Otóż nie zawsze. To jest szczególny przypadek. Jak wskazują na to lata minione, być może są to jedyne, upalne dni w tym roku. Jak twierdzą górale i wróżbici od pogody, za kilka dni będzie wreszcie normalnie, czyli coś koło piętnastu stopni powyżej zera, więc już nie będzie o czym pisać.
Wraz z upałami w mieście pojawiły się kamery dwóch telewizji ogólnopolskich. Jedna specjalizuje się w informowaniu o stanie pogody, a druga w upowszechnianiu muzyki weselno-chodnikowej, ale nie bądźmy tacy wybredni. Co prawda, za nieco większą kasę, to nawet BBC by do nas ścignęło, ale dlatego wypada cieszyć się z tego co mamy. Ten pierwszy kanał (telewizyjny) pokazał widok z nadjeziornym, odnowionym zamczyskiem, a wraz z nim rozmowę z burmistrzem. Burmistrz opowiadał o licznych imprezach kulturalnych, czym najwyraźniej nieco znużył pana redaktora trzymającego mikrofon.
Za to drugi kanał (telewizyjny) transmitował imprezę z udziałem całkiem sporych tłumów. Było to na żywo – uwaga, wszyscy machają rączkami, oczkami i się uśmiechają. Kanał ten o artystycznym profilu, cieszy się olbrzymim powodzeniem, podobnie jak preferowany przez niego muzyczny produkt. Bo tak już jest ze sztuką, nie tylko zresztą w dziedzinie muzycznej. Z reguły największym powodzeniem cieszy się kicz i tandeta – vide „Jeleń na rykowisku”. Imprezę wprawdzie zachwalano jako festiwal, ale była to zwykła megaściema. Dzień wcześniej taki sam „festiwal” odbył się w Kwakowie – to koło Słupska, a po Szczecinku kolej teraz na zamek olsztyński. Można o nim powiedzieć - festiwal objazdowy.
Ale zanim na scenie pojawił się pierwszy zespół i publiczność mogła poskakać w takt skocznych melodii takich jak dziewczyny bez imienia, co na chwilę życie odmienia, trzeba było w upale przy pustej scenie czekać coś ze trzy godziny. To był taki festiwalowy prolog, inaczej mówiąc - no to się napijmy. Bynajmniej nie chodziło o otrzeźwienie po dalekiej podróży, jako że bardzo dużo uczestników przyjechało z dalekich stron naszej dość rozległej krainy. Mimo drakońsko wysokich cen, najbardziej chodliwym napojem okazało się piwo. Przyznać trzeba, że akurat ten trunek, jak żaden inny szczególnie pobudza do wznoszenia rączek go góry oraz kiwania się na boki, czego przykładem może być Oktoberfest. Tam nie ukrywają tego, że chodzi im o jak największą konsumpcję złocistego płynu. Tutaj zwyciężyła hipokryzja – wszakże to tylko „festiwal” dzisiaj w Szczecinku, jutro w Kociłapkach, a pojutrze w Pupach Wielkich.
Co prawda mieszkańcy przyległych bloków, choć ani za abonament, ani za piwo nie zapłacili, efekty foniczne owej imprezy mieli za friko i to do późnej nocy. Fakt, że linia melodyczna odbijająca się – jak to echo - od ścian bloków była nieco zniekształcona, ale w gruncie rzeczy zabawa – przynajmniej dla fanów - była przednia. Twoje ciało tamtej nocy oszalało. No może raczej pozbawiona snu głowa.
Trzeba przyznać, że z zapamiętaniem słów płynących z estrady, nie było większych trudności. One po prostu od razu wpadały w ucho. To mało powiedziane. One się wwiercały w mózg niczym w ciało pijawka. Przykład? Je, je, jesteś szalona. W innej, nie mniej angażującej ludzką pamięć wersji to leciało jakoś tak: na, na, naprzemiennie z la, la, la. Alternatywnie mogło być... ale, ale Aleksandro.
Mówi się, że tego typu muzyka wywołuje dwa odruchy - śmiech lub taniec i właśnie w tym tkwi źródło jej popularności. Dodam, że zapomniano o trzecim elemencie – pragnieniu. I bynajmniej nie chodzi tu o łyk orzeźwiającej lub jak kto woli, otrzeźwiającej wody. Fakt, jedna szklanka szczególnie podczas upałów okazać się mogła zbyt małą dawką, aby odkryć to, że tego rodzaju „festiwale” nawet przy imprezach balonowych i telewizyjno-pogodowych są jednak mocno obciachowe.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie