
felieton ukazał się 2 lipca w tygodniku Temat
Mamy XXI wiek. Latamy w Kosmos. Przeszczepiamy narządy, wymyślamy różne lekarstwa. Mamy TV, Internet, smartfony, PlayStation... A niektórych ciągle bawią tresowane myszki albo grające w piłkę słonie.
Jak to możliwe, że w XXI wieku nadal są takie osoby, które chętnie zapłacą, aby ktoś (w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób) zmusił zwierzę, by ku uciesze tłumu zrobiło jakąś sztuczkę?! Po co? Nie można zamiast tego polecieć balonem? Przelecieć się na nartach wodnych? Albo... pójść na koncert Disco Polo?
Wydarzenia ostatnich dni pokazują, że to, co dzieje się na naszych oczach, może być znacznie ciekawsze niż oglądanie występujących w cyrku zwierząt. Weźmy na przykład taki ranking szkół. Niby wszystko gra. W Szczecinku pracuje mnóstwo najlepszych – bo doświadczonych i najlepiej wykwalifikowanych - nauczycieli dyplomowanych. To oni właśnie powinni sprawiać, że poziom w naszych szkołach będzie wskazówką dla innych. Swoją kreatywnością, podpartą latami pracy w szkole, powinni zarażać dzieci i młodzież pasją.
Tymczasem szczecineckich szkół ponadgimnazjalnych już któryś rok z rzędu próżno szukać w czołówce rankingu. Próżno ich w ogóle szukać w tym zestawieniu. W Szczecinku mieszkają więc gorsi uczniowie?
Inna sprawa – kolejna wycinka drzew. Jeden jesion, wrastając się korzeniami nie tam, gdzie trzeba, spowodował, że pewne nie najmłodsze już (i nie najładniejsze) ogrodzenie, zaczęło się sypać. Ponieważ ogrodzenie to graniczy z dość popularnym placem zabaw, zapadła decyzja, aby felerne drzewo usnąć. Przy okazji, bo nie można było inaczej, wycięto jeszcze siedem innych drzew. Dwa przeszkadzały drwalom dostać się do pierwszego, a reszta... trochę zgniła, trochę zagrzybiona – i tak kiedyś musiałaby być wycięta.
Przy okazji tej wycinki, pewnie zupełnie przypadkiem, odsłonił się widok na nową inwestycję, jaką jest budowane na brzegu Trzesiecka Regionalne Centrum Edukacji Ekologicznej. Teraz, przechodząc obok Dębu Karamuckiego (swoją drogą, ciekawe, czy ktoś jeszcze pamięta, które to drzewo), można sobie przystanąć i bez problemu podziwiać. No i plac zabaw rozjaśniał. Kiedy nastaną upały, maluchom bawiącym się w piaskownicy na pewno będzie lepiej. Żadne drzewo nie będzie już rzucać przyjemnego cienia.
Jeśli już mowa o drzewach, to pewnego uporządkowania wymaga na pewno inne miejsce. Osoby, które w miniony weekend próbowały się dostać na regaty smoczych łodzi na Mysiej Wyspie, wiedzą, co mam na myśli. Nie ma się co oszukiwać: podczas ogólnodostępnych, masowych imprez mieszkańcy, chcąc dojechać „na Mysią”, i tak w większości wybiorą samochód. Alternatywą byłby kursujący dosyć często (przynajmniej w dniu imprezy) i za niewielką opłatę – statek. Ale takiej alternatywy, póki co, nie ma. Jest za to chaos i mnóstwo nerwów.
Kiedy parking na Mysiej Wyspie się zapełni (a dzieje się to bardzo szybko), na wąskiej, leśnej dróżce dzieją się cuda. Auta ustawiane są i po lewej, i po prawej stronie. Stoją tak wąsko, że przez środek ledwo może przecisnąć się osobowy samochód. Rowerzystom i pieszym pozostają tylko krzaki. Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś wyjeżdża z naprzeciwka. Jeszcze większa nerwówka rozpoczyna się, gdy aut jest już tyle, że nie ma się jak z tego „wężyka” wycofać. Wolę sobie nie wyobrażać, gdzie w tym wszystkim (a Bieg Osińskiego pokazał, że różnie może być) miałaby się odnaleźć... jadąca na sygnale karetka.
Wracając do tematu cyrkowych zwierząt. Cieszę się, że w Szczecinku, ale nie tylko, dzięki pewnej grupie ludzi, która odważnie protestowała naprzeciwko goszczącego w mieście cyrku, zaczęło się o tym problemie mówić. Zwolennicy tego typu rozrywki przekonują, że podobno cyrkowe zwierzęta są szczęśliwe. Że tresura polega na tym, iż prosi(!) się długo dzikiego kota, by ten na przykład usiadł...
Inni „mądrzy” natomiast nawołują, że zamiast protestować pod cyrkiem, może lepiej uwolnić rybki, świnki morskie albo psy w schroniskach. Tak. Może temat cyrku będzie dobrym pretekstem, by zastanowić, skąd się biorą zatłoczone schroniska? Może porozmawiamy o małych kotkach w śmietniku albo pieskach pozostawionych w lesie? Bo o naszpikowanych antybiotykami kurczakach i świnkach, i grillu - jest chyba ciągle za wcześnie.
Magdalena Szkudlarek-Szarkowska
foto: sxc.hu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dlaczego?-pyta pani Magda. Bo taki mamy klimat szanowna pani? Ale może lepiej zadać te pytania przed szkodą, niż po? Miejski urzędnik w odpowiedzi na interwencję dziennikarską w sprawie nieprawidłowości w mieście zawsze odpowiada, że nie miał takiej wiedzy. To może go pytać przed: Co miasto robi, żeby nieprawidłowości nie było? Bo może wtedy urzędnicy zaczną myśleć i na tak postawione pytanie usłyszymy zobowiązanie: "Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność". Osobiście, najbardziej mnie boli niski poziom kształcenia w mieście. Bo niby dlaczego? Ale towarzystwo jest teraz na wakacjach i być może to jest dla nich najważniejsze. Tak jak dla naszych dzieci: Żyć od wakacji do wakacji.