
Za nami sobota (18.07) pełna muzyki, sztuki, artystycznych projektów i niezapomnianych emocji. Od godzin popołudniowych praktycznie do późnej nocy można było uczestniczyć w wydarzeniach, które w tak bogatej formule dzieją się w Szczecinku raz do roku. Już dawno wybiła północ, kiedy nad Trzesieckiem wciąż rozbrzmiewał trwający od piątku (17.07) III Art Piknik. A to przecież jeszcze nie koniec…
Blok sobotnich (18.07) „artpikniowych” wydarzeń rozpoczął się o godz. 17.00 od występu grupy młodych szczecinecczan. „Prawie Jazz”, bo tak nazywa się zespół, to niezwykłe trio - Agata Michnowicz, Marek Kania i Michał Wiśniewski. Młodzi muzycy zaprezentowali znane wszystkim standardy z lekkim przymrużeniem oka, za co niemal od razu pokochała ich dopiero co ściągająca na teren rekreacyjny CK Zamek publiczność. Sami mówią o swojej twórczości, że jest to oderwanie od standardowych brzmień. Cała trójka uwielbia jazz i dlatego wykonuje repertuar utrzymany wyłącznie w jazzowych klimatach. „Prawie Jazz” lubi eksperymentować i zaskakiwać pomysłami. Na jazzową nutę są w stanie zagrać praktycznie wszystko: od tanga, przez polskie melodie ludowe i muzykę klezmerską, po standardy Louisa Armstronga.
Kolejną odsłoną III Art Pikniku był koncert znanej już w Szczecinku bluesowej formacji Jaw Raw. Nad Trzesieckiem muzycy gościli już kilkukrotnie. Teraz jednak zagrali jakby pewniej i odważniej, wyraźnie bawiąc się z publicznością. Warto nadmienić, że Jaw Raw koncertuje niemal w każdym zakątku kraju, Europy oraz w miejscach, które nie są nawet zbyt dobrze znane z mapy i opowiadań. Ci niebywale charyzmatyczni muzycy mają za sobą trasy koncertowe m.in. koncertowe między innymi na Wyspach Kanaryjskich, w Niemczech, a w kraju są nagradzani między innymi na festiwalach Bluesada w Szczecinie, Rawskie Noce Bluesowe, Ogólnopolskim Festiwalu Muzycznych Talentów… Jaw Raw obecny jest na scenie już prawie 20 lat.
Po godz. 19.00 na „artpiknikowej” scenie pojawiła się prawdziwa, przysłowiowa – wisienka. Przed wszystkimi uczestnikami Święta Sztuki wystąpiła Art Piknik Orkiestra. To niesamowity projekt, w którym wzięli udział związani w jakiś sposób z muzyką mieszkańcy Szczecinka lub pochodzący z naszego miasta wykonawcy. W skład Art Piknik Orkiestry weszli: Gruba Muza - lead guitar, Jakub Szuba – bas, Daniel Husak - drum set, Arek Krawiel – piano, Paweł Okuszko - percussion instruments, Przemysław Paszewski & Adrian Dubinski - 2nd guitar, Patryk Rynkiewicz & Andrzej Anderman – trumpets, Krzysztof Kuśmierek & Michał Jenta – saxophones, Wojciech Prokopowicz trombone, Marek Okuszko – tuba oraz Elka Stasiuk, Maja Wysoczańska, Michał Piesiak - vocals. Warto nadmienić, że tegoroczny występ Art Piknik Orkiestry odświeżył nieco już zapomniane i nadgryzione zębem czasu utwory z legendarnej kompilacji "Polish Funk". Wszystkie utwory zaprezentowane przez muzyków publiczność odebrała z wyjątkowym entuzjazmem, na koniec dziękując każdemu za występ gromkimi brawami.
Im bliżej wieczora, tym bardziej sobotnia odsłona Art Pikniku zmierzała w kierunku koncertów muzycznych gwiazd. Przedsmakiem tego, co czekało wszystkich przed samym zakończeniem dnia, był magiczny koncert zespołu Legend of Kazimierz. Zaraz potem w Szczecinku zagrał prawdziwy czarodziej trąbki i jazzu – Tomasz Stańko. Wraz ze swoim zespołem Tomasz Stańko Band przeniósł całą tłumnie zgromadzoną przed zamkiem publiczność w niesamowity klimat muzycznej iluzji, prezentując niewyczerpany wręcz repertuar rozmaitych barw i odcieni jazzowych dźwięków.
Z tej prawdziwej wysokiej klasy, artystycznej uczty lekko oderwani od rzeczywistości wszyscy przenieśli się w jednej chwili na zamkowy dziedziniec, gdzie Teatr Klinika Lalek zapraszał każdego na nieziemski spektakl w „Cyrku bez przemocy”. Dzięki ogromnym instalacjom, przedstawiającym cyrkowe zwierzęta, widzowie wpatrywali się w widowisko jak zaczarowani. Można było m.in. posłuchać śpiewu żyrafy, zobaczyć, jak groźny lew odgryza jednemu z uczestników przedstawienia… głowę czy na własne oczy przekonać się, że słonie… potrafią latać. Oprócz tego, tak jak w prawdziwym cyrku nie zabrakło pokazów treserów, siłaczy czy clownów. Gigantyczne marionetki udowodniły, że aby wziąć udział w zapierającym dech, cyrkowym przedstawieniu, nie potrzebne są wcale żywe, tresowane zwierzęta. „Cyrk baz przemocy” to nie tylko fantastyczne połączenie sztuki cyrkowej i teatralnej, ale też przesłanie, by dla rozrywki niepotrzebnie nie męczyć żywych zwierząt. (sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie