
Mieszkańcy bloku przy ul. Mierosławskiego 7 (klatka "C") żyją w ciągłym strachu. Powodem są wysokie wskaźniki tlenku węgla (czadu) w powietrzu. W styczniu tego roku, w jednym z tamtejszych mieszkań "cichy zabójca" zabrał życie 9-letniej dziewczynki (prokuratura umorzyła śledztwo, nie dopatrzyła się czyjejś winy - dop. red.). Lokatorzy zainstalowali w mieszkaniu najnowocześniejsze, dostępne na rynku, wskaźniki na obecność w powietrzu tlenku węgla. Niestety, mierniki nader często podnoszą alarm.
- Interweniowaliśmy tam w środę (8.08) o godzinie 12.50 - mówi "Tematowi" st. kpt. Jerzy Szeligowski, zastępca Komendanta Powiatowego PSP w Szczecinku. - Miernik w lokalu pokazał 228 ppm (wartość stężenia objętościowego tlenku węgla w powietrzu - dop. red.). To wysoka wartość, niebezpieczna dla zdrowia i życia człowieka. Mało tego, nasze mierniki pokazały aż 538 ppm. Z kolei po wywietrzeniu lokalu, po około 10 minutach - 250 ppm. Zauważyliśmy pewną zbieżność podwyższonych zawartości tlenku węgla z opadaniem ciśnienia atmosferycznego. Ponieważ w tym lokalu interweniujemy systematycznie już wcześniej właścicielowi, zarządcy budynku przedstawiliśmy zalecenia w tym zakresie.
Minęła doba i znów alarm. Dziś (czwartek 9.08) około godz. 14 mieszkańcy ponownie zaalarmowali strażaków. - Tym razem czadu było trochę mniej, nasz miernik pokazał 80 ppm. Ale cały czas są to zbyt wysokie, niebezpieczne wartości - dodaje st. kpt. Szeligowski.
Na problem z tlenkiem węgla zareagował Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Szczecinku.
- Przeprowadziliśmy postępowanie stanu technicznego tego lokalu. Zażądaliśmy przedłożenia ekspertyzy, wynikają z niej pewne zalecenia. Niedawno wydaliśmy decyzję nakazującą wykonanie robót budowlanych na tym obiekcie. Głównie chodzi o to, by wymusić ciąg powietrza w kominie, czyli wyniesienie go wyżej, zamontowanie czap, wystawienie ponad to specjalnych rur, co finalnie pozwoli na wydłużenie przewodu kominowego. Również wstawienie w tych szybach wentylacyjnych specjalnych nawiewników. Niestety, niebezpieczną sytuację wymusza też stolarka okienna wykonana z PCV, ona jest szczelna, nie ma napływu powietrza. Decyzja do podjęcia stosownych działań w tym zakresie została wydana na wspólnotę mieszkaniową - mówi "Tematowi" Dorota Rusin-Handenbicker, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Odwiedziliśmy dziś (9.08) mieszkańców feralnego bloku przy ul. Mierosławskiego. - Mieszka tu moja mama i nie czuje się zbyt bezpiecznie - powiedziała nam młoda kobieta wchodząca akurat do klatki "C". Wiemy, że inspektor nadzoru budowlanego wydał zalecenia w tej kwestii, ale zarządca - ZGM stwierdził, że nie ma pieniędzy na remont. Ludzie się boją o swoje życie i wcale się im nie dziwię.
Z kolei indagowany przez nas mieszkaniec sąsiedniej klatki uciął krótko: - My tu nie mamy żadnych problemów z czadem. A tam niech sobie pootwierają okna. Założę się, że problem, o ile nie zniknie, to przynajmniej sie zmniejszy.
Jak to jest, zatem z tymi pieniędzmi na wykonanie zaleceń inspekcji budowlanej?
- Obecnie prowadzimy postępowanie administracyjne w tej sprawie. Wbrew głoszonym opiniom przez mieszkańców bloku oświadczam, że mamy zabezpieczone pieniądze na stosowne prace remontowe. Na ich przeprowadzenie i sfinalizowanie, zgodnie z decyzją nadzoru budowlanego, mamy czas do 30 listopada 2012 roku. Ogłosiliśmy już przetarg na roboty, obecnie trwają procedury, wykonawcę inwestycji powinniśmy wyłonić do 20 sierpnia br. Nie dziwię się ludziom, że się boją. My też działamy w stresie. Przecież tam już doszło do tragedii. Zapewniam, z wykonaniem zaleceń inspekcji budowlanej uporamy się tak szybko jak to możliwe - zapewnił nas Bogdan Kolczyński, dyrektor do spraw technicznych spółki ZGM-TBS. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W normalnym kraju,ten blok na Mieroslawskiego juz by stal pusty od wiosny a wszyscy mieszkancy mieszkali by tymczasowo w hotelach na koszt miasta,a budynek bylby przerabiany. Ludzie obudzcie sie i solidarnie trzeba sie zabrac za tych dziadow,zanim ktos nastepny kopnie kalendarz.
zbliża się jesień...zimno na dworze,okna szczelnie zamknięte.Rodzice w pracy...dziecko po szkole odrabia lekcje...boli go główka dzwoni do mamy...ta mu każe odpocząć i mówi że za 3 godziny przyjdzie do domku...dziecko zasypia...przychodzi mama i ....już nie może obudzić swojego dziecka .koniec kolejnej dramatycznej historii o niewyczuwalnym czadzie .ludzie przecież to wasze życie !!!!!macie rodziny ,dzieci.jak jesteście debilnie odważnymi bez wyobraźni egoistami to pomyślcie o małych niewinnych dzieciaczkach które same się nie obronią .walczcie z chorymi procedurami wspólnie bo kolejna klepsydra zatrzyma wasz wzrok w zadumie...to jest apel dla dla sąsiadów bo pojedyncze jednostki (tu rodzice ) nie mają już zapewne sił żyć a co dopiero witać raz w tygodniu PANA CZADA i straż pożarną
Panie Gadomski,ja uwazam ze trzeba zadzwonic do jakiegos dobrego adwokata/prawnika i oddac to w ich rece.Ktos tu musi beknac i to dobrze !!! Jezeli nie bedzie kary to nastepna zbrodnia przytrafi sie komus innemu.
Pytanie co na to prokuratura?Może za szybko sobie odpuścili, oczywiście że ktoś jest winien, skoro w większości mieszkań w tym bloku jest ciąg wsteczny.
Jezeli ktos umrze nie smiercia naturalna,to jest kryminalne dochodzenie i ktos jest za to winny,tak czy nie ? Dlaczego wiec,jest gatka co sie stalo,ijak to zreperowac na przyszlosc,ale nikt nie trzyzna sie z faktem,ze jednak Julcia umarla mieszkajac w mieszkaniu bedacym w posiadanim ZGM-u i sie wcale o to nie prosila.ZGM wlasciciel tego budynku jest winny za ta smierc i powinien poniesc konsekwencje i zaplacic odszkodowanie dla rodzicow Juli nie mowiac juz o fakcie remontu calego budynku,tak czy nie ????
TEŻ MAJĄ TYLKO NIE ZGŁASZAJĄ,WYWIETRZĄ MIESZKANIE I MYŚLĄ,ŻE JEST PO SPRAWIE
PAN DYREKTOR TWIERDZI,ŻE ŻYJE W STRESIE ,A CO MAMY POWIEDZIEĆ MY RODZICE JULCI................
Może to z mieszkaniem coś jest nie tak, bo jakoś dziwnym trafem tylko tam jest problem, pozostali lokatorzy takich problemów nie mają.
Ci ludzie mają w kuchni stare drewniane okno, gdzie rusza się firana, ciągle wietrzą, to nie jest przyczyną. Julcia była mądrą, dobrą i prześliczną dziewczynką-serce boli i płakać się chce bo chyba ktoś jest winny, gdzieś w konstrukcji są zaniedbania bo jest cofka w kominie.
Głosujmy na super mamę ze Szczecinka JEST W CZOŁÓWCE http://szukamysupermamy.pl/konkurs/kandydatka/profil/217
Jak jest niskie ciśnienie to wystarczy rozszczelnić okna i ciąg powietrza będzie .Najwięcej zatruć jest w zimie bo wszyscy zamykają okna na max zamykając jeszcze kratki wentylacyjne (bo ucieka ciepło) i stad biorą się problemy.
Mieszkałam tam i co rusz straż pozarna przyjedzała teraz sie wyprowadziłam bo asz strach
Może spróbować powycinać uszczelki w oknach. Przypuszczam, że mogłoby pomóc.
Masakra żeby we własnym domu się bać kto do tego dopuszcza dajcie oddychać!!!!!!!!
Brak słów!