Reklama

Zwierzęta małe i większe

06/01/2010 11:56

Temat nr 505


Lecznica szczecinecka ma troje lekarzy weterynarii. Codziennie przyjmuje się tutaj 20-30 pacjentów. 


Noc wigilijna, noc cudów, wierzeń i marzeń, które powinny się spełnić. Tej nocy zwierzęta ponoć mówią ludzkim głosem. Dlaczego jednak miałyby naśladować gatunek ludzki, skoro opanowały mowę ciała? Dziś ludzie, a politycy z pierwszych miejsc w mediach szczególnie, uczą się od psów i kotów. Nie bezpośrednio, nie potrafią, toteż  pobierają nauki u specjalisty pana Tymochowicza.
W poczekalni Lecznicy Zwierząt przy ul Szczecińskiej patrzę na czworonożnych pacjentów. Towarzystwo siedzi lub leży grzecznie, niektórzy drżą w oczekiwaniu na to, co będzie dalej. Obawa jest naznaczona właśnie tą szczególną mową ciała. I są jeszcze oczy. Pełne niepokoju i niepewności. Nie ma idiotycznej walki klas, czy ras wymyślonej przez pewnych zidiocianych ludzi. Zwierzęca arystokracja – rasowce, rozmaite syjamy, persy, francuskie buldogi, labradory, golden retrievery czekając na wizytę u lekarza weterynarii koegzystują w ciszy i symbiozie spokoju z córkami oraz synami psich lub kocich prostytutek i nieznanych żołnierzy. Stali bywalcy po wejściu do poczekalni lub potem zabiegowej sali, wykonują w tył zwrot. Wówczas pan ich lub pani ciągnie delikwenta na smyczy. Niechęć do zastrzyków jest przemożna. Bywają wyjątki, merdające ogonem. Wszystkie są kochane przez swych właścicieli; gdyby tak nie było nie trafiliby tu w chorobie, na szczepienia ochronne, kontrole stanu zdrowia itp.
               
Lecznica szczecinecka ma troje lekarzy weterynarii. Karolina Brach jest najmłodsza. W 2005 roku ukończyła studia na Uniwersytecie Warmińsko - Mazurskim w Olsztynie, pracując uzyskała po trzyletnich studiach podyplomowyc pierwszy stopień specjalizacji w leczeniu psów i kotów. Ta kobieta, dziewczyna właściwie o aparycji nastolatki - uczennicy liceum, jest uwielbiana przez pacjentów. Oni okazują to jej właśnie mową ciała, niemal jakimś cudem godzą się na bolesne zastrzyki, a jeśli piszczą lub powarkują to po cichutku.
Pracowała po studiach w Niemczech, odbywała staż w klinice dr-a Andrzeja Pępiaka w Szczecinie. Wróciła do Szczecinka. Ze Szczecinkiem od wielu lat związani są jej dwaj starsi koledzy lekarze  weterynarii Andrzej Czapnik i Franciszek Hryniewicz. Lecznicę przy ul. Szczecińskiej sprywatyzowano już we wczesnych latach 90. Panowie tworzą spółkę, a razem z panią Karoliną stanowią znakomicie zgrany zespół. Ale o tym za moment.
Całą weterynarię w Polsce oddano w prywatne ręce lekarzy we właściwym czasie, to znaczy już na wstępie ustrojowej transformacji i na efekty nie trzeba było długo czekać. W Szczecinku obiekt przy Szczecińskiej jest nie do porównania z tym, który tu był kilkanaście lat temu. Najważniejsze, że w relacje pacjent (czyt. jego właściciel) nie wtrąca się żadna kasa chorych albo jakiś fundusz, na który wszyscy się składają, a pieniądze idą nie wiadomo na co jak do worka bez dna. Na przyjęcie przez lekarza nie czeka się tygodniami, miesiącami itd.,  wszystko odbywa się na bieżąco. Lecznica szczecinecka daje pełny i nowoczesny zakres świadczeń medycyny weterynaryjnej: od chirurgii przez stomatologię i ginekologię po gastrologię. Cała trójka lekarzy wykonuje po kilkadziesiąt zabiegów chirurgicznych i operacji miesięcznie, dziennie przyjmuje 20 -30 pacjentów. Najciekawsze zwierzęta tutaj leczone to agana – gad własność pewnej mieszkanki Bornego Sulinowa. Bywają też żółwie i węże. - Leczyłam kanarka, który miał 26 lat – wspomina p. Karolina.
Ciśnie się pytanie retoryczne: dlaczego nikt z rządzących naszym pięknym krajem, jego obywatelami nie uprości w taki sposób organizację służby zdrowia dla ludzi? Być może ktoś zakochany w biurokracji i bezsensie (bywają tacy, a jakże, to widać na rozmaitych szczeblach władzy!) żachnie się, bo przecież ludzie nie psy, koty i ptactwo, swój rozum mają. Czasami śmiem wątpić.
   Pan Stanisław, którego spotykam w poczekalni, mieszka w okolicach Szczecinka. Jest bez swej pupilki, jedenastoletniej suczki bokserki. Zmarła – tak mówi – choć on i lekarze uczynili wszystko, by zwierzaka uratować. Przyjechał po raz ostatni do lecznicy, by załatwić formalności, jego ukochaną towarzyszkę trzeba było uśpić. By nie cierpiała tak straszliwie. Na nowotwory, na raka nie ma mocnych. - Niech jej będzie jak najlepiej na tamtym świecie – mówi Stanisław – bo kiedy ja odejdę – spotkam tam wszystkie swoje psy, ją ceniłem i kochałem najbardziej. On w to wierzy i dlatego – powiada – łatwiej znieść ból po stracie przyjaciółki.
- Przez kilkanaście dni bywałem w lecznicy codziennie, towarzyszyłem Rebie, tak się suka nazywała, podczas aplikowanych kroplówek. Siłą rzeczy obserwowałem pracę trojga weterynarzy – pan Stanisław ma ponad 70 lat, kiedyś tylko w ten sposób nazywano lekarzy zwierząt. - Podziwiam ich, podziwiam oddanie pracy, spokój. Słuchałem rozmów z właścicielami psów kotów, chomika i innych – tak to określa – osobowości. To jest ten rodzaj zajęcia, który trzeba kochać. Zwierzę mądre jest, lecz przecież nie powie człowiekowi co mu dolega. Owszem, pokaże. Moja to tak przywykła do pobierania krwi na badania, że na widok strzykawki sama podnosiła łapę, już nie bała się ukłucia.
Pani Roma, nauczycielka na emeryturze, która przyszła z chorym kotkiem, rasy mniejsza o to, uważa, że w Polsce jest teraz zupełnie inaczej jeśli chodzi o ludzką mentalność, zwłaszcza traktowanie zwierząt. Z jednej strony to w porządku, że telewizja podaje wiadomości o znęcaniu się ludzi nad kotami i psami. Ale to nie jest wstrętna cecha Polaków, jakby mogło wynikać z niektórych publikacji. To są sporadyczne przypadki, a nam się przypisuje często cechy potworów. W Szczecinku nie widać wałęsających się psów, wypadki porzucania w okolicznych lasach, wiązania do drzew, czy znęcanie nad kotami to prawdziwa rzadkość. Ale z drugiej strony piętnowanie podłych zachowań odnosi skutek. No i nasza wiara jest dobra. Tu pani Roma przypomina św. Franciszka patrona zwierząt, jego działalność na polu szacunku dla naszych braci mniejszych.
   To fakt – mamy rodzaj mody na świętych, Franciszek ma szczęście być nie tylko podziwianym, ale również słuchanym przez wiernych, a jak dzisiejsza młódź mawia – fanów. W takim Krakowie mają pochód jamników ulicami miasta, jest konkurs, który wygrywa najdłuższy reprezentant tej psiej nacji. Współorganizatorem spotkań są parafie, dziś tu i ówdzie – kapłani traktują kropidłem naszych braci mniejszych. Tak zwierzęta jako pierwszy określił święty Franciszek.
           
Ku opinii o wyraźnej zmianie nastawienia ludzi do zwierząt w naszym mieście, choć przecie nie tylko, skłaniają się szczecineccy lekarze weterynarii. Franciszek Hryniewicz uważa, że schronisko dla zwierząt zbudowane przez miasto ostatnio, jest najlepiej zorganizowane w Polsce. Weterynaryjna spółka wygrała przetarg ogłoszony przez Urząd Miejski na obsługę azylu. 
Słowa uznania pod adresem lecznicy i jej lekarzy można usłyszeć od p. Marii Kadeli, kierującej nowym schroniskiem i zarazem znaną działaczką na rzecz ochrony zwierząt w mieście - Współpracowaliśmy z lecznicą – mówi od lat, także wówczas, gdy azyl istniał półlegalnie właśnie w pobliżu tej placówki i doktor Hryniewicz leczył na zasadzie wolontariatu. Teraz to jest unormowane. Teraz  częstym gościem w schronisku jest doktor Karolina Brach, jedyna w Szczecinku lekarz weterynarii z pierwszym stopniem specjalizacji w leczeniu psów i kotów. Nieraz zastanawiam się w jaki sposób ta dziewczyna potrafi znaleźć czas na tyle zajęć.
A doktor Czapnik przypomina o kilku innych sferach działalności placówki.
- Myśliwi z kół  łowieckich przynoszą do badania laboratoryjnego mięso z odstrzelonej dzikiej zwierzyny leśnej. Jeździmy do nagłych wypadków, drogowych zwłaszcza, ratujemy życie rannym czworonogom, także sarnom poranionym przez wnyki. Bo kłusownictwo, to także ludzka specjalność, niestety kwitnąca.- Co innego legalny i usankcjonowany prawnie odstrzał dzikich zwierząt. To naturalna konieczność selekcji. Nie wszyscy to rozumieją, nie wszyscy wiedzą...
Ale to już inna bajka.               
   Z panem Stanisławem rozstaję się po wyjściu od lekarzy: - Czy jest jakakolwiek różnica między bólem po utracie bliskiego człowieka a rozpaczą po ukochanym czworonogu? Zastanawia się chwilę i mówi: - Jeśli, to nieznaczna. A może nie ma jej wcale. Taki świat.
                             
Wojciech Jurczak

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    BO:}} - niezalogowany 2010-01-20 00:25:20

    Jestem po pierwszej wizycie w tej placówce.Lekarz przyjął mnie z moim zwierzakiem ,który był w beznadziejnym stanie.Wiedział,że szanse są niewielkie,jednak zrobił,co mógł.Bardzo zdziwił mnie tym,że nie wziął zapłaty za wizytę.Pozytywnie!!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    sceptyk - niezalogowany 2010-01-13 21:34:59

    nawet jak sytuacja jest beznadziejna, zawsze kazdy leczy do konca ( od przybytku glowa nie boli) takie ogolne stwierdzenie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Madzia - niezalogowany 2010-01-07 20:16:11

    ja mam mieszane uczucia. też myslałam, że to cudowni lekarze az do momentu jak moja suczka zdechła poniewaz podali jej zły lek. To nie sa moje domysły poniewaz jeden z panów sam się przyznał, że zbyt silny lek został podany i co? nie usłyszałam nawet PRZYKRO MI ;(

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    zaglewska - niezalogowany 2010-01-07 18:05:56

    zawsze głośno mówię ,że moje psy mają lepszą opiekę lekarską niż moje dzieci-i mówię to poważnie i świadomie. Często korzystam(mam kilka psów) z usług trójki lekarzy opisanych w artykule.Nigdy nie musiałam czekać, przyjęta zostałam nawet w nocy, gdzie pani doktor Karolina specjalnie przyjechała do mojej suni-bo była taka konieczność.Pełen profesjonalizm, a przy tym ceny niewygórowane. Tak trzymać !!!! Marzy mi się abym z dzieckiem mogła mieć taki komfort w razie potrzeby porady lekarskiej). MŻaglewska

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    H.M. - niezalogowany 2010-01-07 15:49:45

    Jestem wdzięczna za ratowanie naszych zwierząt do końca,bo niestety niektóre choroby tak jak rak nie zawsze kończą się sukcesem. Nasi lekarze-weterynarze są oddani dla naszych pupilów i bardzo im dziękuję za każde dobre słowo,za ludzkie podejście do zwierząt w każdej sytuacji i za ich wielkie serce.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    ZIUNKA - niezalogowany 2010-01-07 14:33:14

    MOJE ZWIERZACZKI OD LAT ( OK.20 )SĄ LECZONE W LECZNICY NA SZCZECINSKIEJ - NAPRAWDĘ SUPER LEKARZE TAM PRACUJĄ !!!! KOMPETENTNI I MILI- NO W OGÓLE - BEZ ZARZUTU !!!!JESTEM IM BARDZO WDZIĘCZNA ZA WSZYSTKO CO ZROBILI DLA MOICH FUTRZACZKÓW . NO I NADAL ROBIĄ - I OBY JAK NAJDŁUŻEJ ROBILI - CZEGO SOBIE I MOIM PODOPIECZNYM ŻYCZĘ ...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Igor Rodojewski - niezalogowany 2010-01-07 14:14:27

    dodałabym jeszcze, że w budynku dawnej państwowej lecznicy przyjmuje również wspaniała pani doktor Gabrysia Wawrzyńska. Leczy moje zwierzęta (psy i kot) już od kilkunastu lat i nazywana jest przez całą rodzinę lekarzem rodzinnym.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Ja ,i moja suczka febe - niezalogowany 2010-01-07 14:02:27

    Z wielką przyjemnością czytałam powyższy artykuł. Z tą lecznicą jestem związana z racji posiadania kilkunastoletniej suczki.Suczka jest po tzw. przejściach ,znaleziona podczas posiłku przy śmietniku. Wrośnięta obroża,straszliwie wychudzona,nie wyleczone komplikacje po porodzie. Z takiego stanu została wyleczona dzięki tym lekarzom. Obecnie jest pod ich stałą bardzo profesjonalną opieką. Dziękuję Państwu serdecznie,że dzięki Wam mam oddaną psią,najwierniejszą przyjaciółkę.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do