
Felieton ukazał się 2 lutego 2012 w tygodniku Temat
No i znowu się ci u nas porobiło mało sympatycznie. A wszystko przez cztery literki, które tworzą magiczne dla mnie słowo ACTA. W dużych miastach młodzież tłumnie wyległa na ulice. Na twarzach maski, a w dłoniach drzewce, a na nich różniste napisy, niezbyt pochlebne dla rządzących, których treści nie będę przytaczał, co by po sądach nie być ciąganym. Mówiąc krótko, protestują
i są ich tysiące i twierdzą, że racja jest po ich stronie i tego całego ACTA nie chcą.
A te co rządzą twierdzą, że ACTA jest wporzo i że konsultacje społeczne były. I pewnie były skoro jeden z czołowych polityków PO protestujących nazwał debilami, a i o chuliganach też od kogoś coś tam słyszałem. No i bądź tu człowieku mądry i wiersze pisz! Tym bardziej, że dla mnie ten cały Internet to wiedza tajemna i czarami na kilometr od niego zalatuje. No nie powiem, korzystam z niego, ale jak mam cóś na klawiaturze wdusić, to wciąż ciarków dostaje, bo zawsze cóś spieprzę. Łostatnio na ten przykład e-mejla napisałem do kolegi z zapytaniem kiedy się spotkamy i klik, klik i wysłałem. Po chwili otrzymałem odpowiedź, a w niej zapytanie od odbiorcy, dlaczego przysłałeś mi swoją fakturę za kablówkę?
A że wiem tyle w tym temacie, że nie wiem nic, a listy najlepiej mi wychodzą jak je piszę piórem na papierze, to milknę, a do protestu młodych się nie przyłączę, bo głąba bym musiał rżnąć, jak wielu z tych co gadajom na łokrągło o tym ACTA niekoniecznie chyba wiedząc co i o czym mówią.
No ale to niestety nie koniec. No bo dalej jest u nas mało sympatycznie, bo protestują kierowcy,
którym nie podobajom się ceny paliwa do ich czterech kółek. No i wykombinowali, że będą zajeżdżać na stacje paliw i tankować za złotówkę. A spieszyć się nie będą, bo i prasę przejrzą a i kawusi się tam napijom. Mało tego, na dodatek główną ulicą będą jechać z kosmiczną szybkością dwudziestu kilometrów na godzinę, a po autostradzie to nawet czterdzieści.
A dziać się to miało w sobotę w samo południe. Jasne, zrozumiałe i moje szare komórki nie radzące sobie z Internetem, ten temat w lot pojęły. Tym bardziej, że pamiętam jak niedawno tankując benzynę po 4,50zł jęczałem, że drogo! Tym bardziej, że wciąż i na łokrągło ktoś z rządzących mnie tłumaczy, że mamy najtańsze paliwo w Europie i czort jedyny wie dlaczego zarobków przy okazji nie porównują. To i chyba nie dziwota , że w sobotę punktualnie o godzinie dwunastej minut czterdzieści pięć na stację paliw zajechałem, wysiadłem, ochronną rękawiczkę założyłem, korek powoli odkręciłem i namaszczeniem wielkim zacząłem proces tankowania. I psia krwia spieprzyłem! Bo zamiast za złotówkę, to zatankowałem za całe jeden złoty i dziesięć groszy! Korek zakręciłem, a w kasie należność uiściłem banknotem stuzłotowym. Sprzedawca kumał o co chodzi, z uśmiechem resztę wydał i poinformował mnie, że jestem jedynym protestującym póki co, czym mnie łoczywiście zdołował i kawusi mi się odechciało. Ale dzielnie protestować postanowiłem do końca. Z braku autostrady jechałem główną ulicom z szybkością dwudziestu kilometrów na godzinę, narażając się na pogardliwe uwagi typu - dziadek co się tak wleczesz, rusz się (a umiem czytać z ruchu warg), no i zdołowany zupełnie protest zakończyłem.
A musicie wiedzieć, że ja protestów nie popieram (jakie by nie były), bo lubię jak jest spokój.
No chyba, że robi się mało sympatycznie, a sympatycznie to u nas niestety nie jest. A następnym razem na protest pojadę do Poznania, się wykosztuję, ale doła to ja tam nie złapię, bo nie będę sam.
Felieton ukazał się 2 lutego 2012 w tygodniku Temat
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie