
Pewna turystka (z dużego miasta) do nas zjechała i zamiast podziwiać (a przecie jest co), albo zachwycać się (a przecie jest czym) to łona się czepiła i to czego? Ano, że w naszych supermarkietach trzeba płacić za jednorazówki. I w tym temacie do mnie się zwróciła. No to trudu se zadałem, po sklepach polatałem i powiem tak. Felieton ukazał się w 580 numerze tygodnika "Temat".
Łowszem płacić trzeba, ale nie we wszystkich, to po pierwsze primo, a po drugie primo to w niektórych małych sklepikach też bulić trzeba, a nie liczyć na drapane. Sprawdziłem i nikt w związku z tem kitu mi wciskać nie będzie, choć ciśnienie mnie skoczyło i to bardzo. Bo według mnie pierwej trzeba sprawdzić, a potem wygadywać, że o braku zachwycania się, to ja już nawet nie wspomnę (a jak się przyjechało, to by wypadało). I ja powiem więcej, bo ja w dużym mieście tydzień temu byłem i w tamtejszym supermarkiecie zakup zrobiłem i za jednorazówkie też mnie skasowali i nie wydziwiałem, a czym trzeba było się zachwyciłem, knajpkom urokliwom się na ten przykład się zachwyciłem (dekadencja skończona) i jak by któś był zainteresowany, adresem służę.
A po trzecie primo to nie narzekać, nie jęczeć, ino trzeba wiedzieć gdzie chodzić. Ja na ten przykład w łostatni piątek poszedłem se do optyka (nazwy nie podaje, co by kryptoreklamy nie uprawiać), bo mnie taka mała śrubka z oprawki wyleciała, a że maluśkiego śrubsztaka nie miałem, to wkręcić se śrubki nie mogłem. Wchodzę a tu kolejka - dwie osoby zresztom. To se siadłem i czekam grzecznie, a że lokal mały, to chcąc nie chcąc słyszę o czym klient pierwszy nawija.
Też mu się porozkręcały patrzydełka i na dodatek śrubków nie miał, bo pogubił. Miła pani szybko z kłopotu go wybawiła, poskręcała, szkiełka starannie wyczyściła i klientowi wręczyła, a łon ją pyta ile za śrubki i usługie płacę? Ma pan to od firmy, usłyszał w odpowiedzi. No to on, że w takiem razie prosi o takie chusteczki do brylków czyszczenia i wyjął banknot 50 złotowy. No to ona,że nie wyda reszty. No to on, że chusteczek nie bierze. No to ona, że chusteczki też gratis, znaczy się od firmy. No to on podziękował uprzejmie zresztom i se poszedł.
Przyszła kolej na tego drugiego. Też miał problem. Bryle z nosa mu zjeżdżajom i ciągle palcem poprawiać je musi. Miła pani z miłym uśmiechem bryle wzięła i na zaplecze się udała, a po chwili wróciła i o przymierzenie poprosiła. Łon przymierzył, a że z nosa już nie zjeżdżały to podziękował i pyta ile płacę? To od firmy - usłyszał, podziękował bardzo uprzejmie zresztom i se poszedł, a kolej przyszła na mnie.
Głupio mnie się tak jakoś zrobiło, no bo trzeci klient i na dodatek ma własnom śrubkie. Ot ma kobitka farta, a jaki zarobek, pomyślałem i podając jej oprawkie i śrubkie tłumaczyć się zacząłem, że śrubsztaka malutkiego nie mam i, że przepraszam, że głowę zawracam, ale że z radością zapłacę ile trzeba, bo jej pracę i malutki śrubsztak w pełni i jak najbardziej doceniam. A ona- znaczy się ekspedientka, cały czas się uśmiechając brylki mi poskręcała, wyczyściła i wręczając zapewniła, że dla niej to żaden kłopot.
No i słusznie się domyślacie, że znowu usłyszałem, że nic nie płacę i że to od firmy. Dziękowałem
najuprzejmiej jak spotrafię i grosika na szczęście dałem i w niskich pokłonach lokal usługowy opuściłem. A tą opowiastkie dedykuję wspomnianej wyżej turystce i innym turystom a i mieszkańcom naszego urokliwego miasteczka, co by na duchu nie upadali, bo nie wszyscy i nie za wszystko sobie płacić karzą, póki co.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!