
Schodki skurczybyki robita i bardzo dobrze, ale ja się zapytowywuje, gdzie jest podjazd dla wózków z dzieciami małymi, że o wózkach z osobami niepełnosprawnymi to ja już nie wspomnę, choć powinienem, jak najbardziej zresztom. Do cholery z takom robotom, zżymałem się i już o kierownika budowy pytać chciałem, co by kres partactwu położyć, gdy moja ślubna mnie powiedziała - Zenuś ty się tak nie tak nerwuj. Ciśnienie ci skoczy, w chorobę się wpakujesz, a leki są drogie, a emerytura mała i po co ci kłopot? A co gorsza nie będziesz mógł przystąpić do C.O.M. Bo żeby tam się dostać, to trzeba umieć trzymać nerwy na wodzy.
COM? A co to jest? I z czym się to je?- zapytałem i usłyszałem - o tym, to potem, i ślubna ruszyła w stronę centrum naszego piękniejącego z dnia na dzień miasteczka (a że to je fakt, to proszę o nie doszukiwanie się w tym stwierdzeniu, żadnych podtekstów). I tak doszliśmy do deptaka. Idziemy, znajomych pozdrawiamy, informujemy pierwszego sprzedawcę kołder z baranów (o ile dobrze zrozumiałem łobywatela łobcego kraju), że kołdry nie kupujemy, za piłę łańcuchową też podziękowaliśmy. Idziemy, dziesięć metrów, znowu kołdry, znowu piła, dwadzieścia metrów, dziękujemy, znowu kołdry znowu piły! Gul mi rośnie, ciśnienie skacze. Nerwowo szukam komórki i gdzie moje okulary. Bo tak psia krwia być przecie nie może! Toż to czysty mobing, albo jakaś molestacja kołdrowo-pilarkowa, łańcuchowa zresztom.
Zadzwonię do Straży Miejskiej, niech mnie przed tymi molestownikami broniom, a przy okazji o zezwolenie na handel niech tych handlowców zapytają, bo pewnikiem takowego nie majom. Przecie porządek musi być! I już numer wybierałem, gdym głos swej ślubnej żem usłyszał: Zenuś nie nerwuj się tak, policz sobie do dziesięciu i pamiętaj, że zdrowie masz jedno i że leki drogie. Aż dziw, że o niskiej emeryturze tym razem nie wspomniała. No i nie zadzwoniłem.
Ale nie dany był mi spokój, mimo, że do dziesięciu policzyłem, bo na wysokości BGŻ-tu znowu z nerw wyszedłem. No a z tymi nerwami to było tak.
Zmęczony byłem i siąść sobie na ławce chciałem i ławka była i jedna i druga, tyle, że stały między ścieżkami rowerowymi i gdybym usiadł to rowerzysta po stopach mi przejechać by musiał! Kto je (te ławki) tak postawił. Przecież wystarczy ciut pomyśleć! To się do prasy nadaje, warknąłem. Zenuś pienisz się jak proszek ixi, i zdrowia nie szanujesz, a i do COM-u się nie nadajesz, powiedziała mnie moja ślubna i odwrót zarządziła.
Wracając mijaliśmy fachowców co to schodki budowali. Zauważyłem, że niesłusznie ich podejrzewałem o partactwo, bo obok schodków w pocie czoła podjazd dla wózków z kostki układali. Wstyd mnie za to posądzenie łogarnął, o czym moją ślubnom poinformowałem.
A łona mnie rzekła, że jak chcę i chęć mam, to mogę jednak do COM-u wstąpić. No bo wiecie, ten COM to jest codzienny obchód miasta. No i faktycznie, żeby w tym uczestniczyć, to nerwy trzeba mieć jak postronki, bo wszystkiego do głowy brać nie można, bo głowa może okazać się za mała i rozboleć może, a i w chorobę się wpędzić można też. A lekarstwa drogie, a emerytura, wiadomo - mała. No tyle, że nie widzieć, to jakoś tak nie po obywatelsku. I pewnikiem dlatego jutro też na codzienny obchód miasta się wybiorę, no tyle, że założę okulary, co by lepiej widzieć no tyle, że niekoniecznie różowe.
Zenek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!