Zdradziecki mróz ze wschodu pokonał nasz zegar na ratuszu

Mróz próbuje zatrzymać czas? Stało się. Przechodnie patrzą i oczom nie dowierzają. Mimo południa (tekst powstał o 13 z minutami) na ratuszowym zegarze jak nic - trzecia piętnaście. Mróz pokonał stary, pochodzący z lat dwudziestych ubiegłego wieku, zegarowy mechanizm. Za przyczyną stojącego zegara, w samo południe nie rozległa się płynąca o tej porze melodia ze słowami o tym, jak to szli na zachód osadnicy (w innej wersji "powróciłaś do nas ziemio…")
  O pokonany przez mróz (dzisiaj w nocy było ok. minus 25) zegarze wieżowym zapytaliśmy rzecznika prasowego UM Konarda Czaczyka. Był nieco zdziwiony naszym pytaniem. Jak to, nie chodzi? Po chwili otrzymaliśmy wiadomość, że w ubiegły czwartek (21 stycznia) zegar przestał chodzić. - Był zegarmistrz Ryszard Fociński, zegar trochę pochodził i dzisiaj znowu się zatrzymał. W przypadku większej naprawy trzeba będzie poczekać aż przejdą mrozy.
   Zegarmistrz Ryszard Fociński potwierdził słowa rzecznika. Jego zdaniem, przy bardzo niskiej temperaturze z powodu wilgoci mogła zamarznąć podwójna, przechodząca przez mur oś, na której znajdują się zegarowe strzałki. Od środka trudno się do niej dostać. Wprawdzie oś można wymontować aby ją oczyścić, ale uczynić to można jedynie z zewnątrz za pomocą podnośnika.
 W czwartek (28 stycznia), kiedy urząd będzie dłużej pracować, zegarmistrz Fociński ma powtórnie przystąpić do naprawy. – Tym razem wezmę ze sobą "farelkę", może wtedy uda się uruchomić mechanizm? Jeśli nie, to na naprawę trzeba będzie poczekać, aż nadejdą cieplejsze dni – dodaje.
Bezowocnym próbom zatrzymania czasu przez zdradliwy mróz pochodzący ze wschodu, nasza odpowiedź może być tylko jedna. Mówimy stanowcze –nie! (mzimu)