Właściciel auta przyjeżdża na badania techniczne samochodu. Najpierw, zamiast wjazdu na kanał, wręcza diagnoście dowód rejestracyjny. Ten - łączy się przez sieć z Centralną Ewidencją Pojazdów i weryfikuje poprawność wprowadzonych danych. Diagnosta porównuje dane z bazy z danymi z dowodu rejestracyjnego. Jeśli są w porządku, można uiścić opłatę za przegląd. Z góry. To jedna z nowości, które obowiązują od kilku dni, a które czekają na kierowców obowiązkowo badających stan techniczny swoich pojazdów. Ze stawkami za badania niespodzianek na razie nie ma, obowiązują stare.
Przed uruchomieniem procedury technicznej sprawdzana jeszcze poprawność danych z tabliczki znamionowej auta, oraz nr vin.
Potem już kolejność znana: wjazd na kanał, sprawdzanie hamulców, zawieszenia, świateł... W międzyczasie analiza spalin, która teraz jest już obowiązkowo robiona wszędzie. Przy średnim wieku auta wynoszącym od 11 do 13 lat i zwykle "kręconym" liczniku, to może być kluczowa dla określenia stanu pojazdu czynność.
Warto zaznaczyć, że wyznaczone normy CO2 są zależne od wieku auta. Do 14.07.1995 mogły zawierać aż 3,5% CO2 - mówi Tadeusz Burdziak, diagnosta w Stacji Kontroli Pojazdów TAGOR przy ul. Waryńskiego. - Po tym czasie weszły w życie znacznie bardziej restrykcyjne normy, przypisane do kolejnych roczników.
Co jeszcze dzieje się podczas badania? Tu czeka spore zdziwienie. Diagnosta sprawdza na przykład działanie napinaczy pasów bezpieczeństwa, sprawność spryskiwacza i działających wycieraczek. Właściwie te zapisy były już wcześniej znane. Różnica polega na tym, że w tej chwili są po prostu rygorystycznie przestrzegane.
Samochód dyskwalifikuje z ruchu nie tylko rdza na takich kluczowych elementach konstrukcyjnych, jak podłużnice czy progi. Niedopuszczalne są np. dziury na błotnikach.
Każdy diagnosta podpisuje się swoim nazwiskiem pod wynikiem badań. I to na niego spada odpowiedzialność, co zjeżdża z jego kanału. To też nic nowego - mówi Tadeusz Burdziak. - Nowością jest za to możliwa kontrola sprawdzonego pojazdu przez Inspekcję Transportu Drogowego. I to nawet trzy miesiące po badaniu.
Co ciekawe, nawet jeśli pojazd przejdzie pozytywnie badania techniczne, może zostać natychmiast zatrzymany do kontroli. I to... nie wyjeżdżając z punktu diagnostycznego. Na ekranie komputera połączonego z bazą CEPiK pojawi się czerwony napis “Proszę zatrzymać pojazd do kontroli”. Wyrywkowo.
Przy okazji, tak jak do tej pory, diagnosta ma obowiązek zatrzymania dowodu rejestracyjnego, jeśli usterki auta zagrażają życiu - zauważa Tadeusz Burdziak.
Co, jeśli badanie się nie powiedzie?
- Auto nie jest dopuszczone do ruchu. Kropka. Usterkę należy usunąć w ciągu 14 dni i wrócić do tej samej stacji diagnostycznej. Takie “poprawki” kosztują dodatkowo na kolejnym badaniu. Płaci się od sztuki, od 14 do 36 zł za usterkę, ale suma nie może wynieść więcej niż cena badania technicznego. Po 14 dniach, czyli po upływie czasu przeznaczonego na usunięcie usterki, cena wynosi tyle, ile kosztuje całe badanie.
Ile razy można podchodzić do badań technicznych? Tego w ustawie nie zapisano. Ważne żeby pamiętać o tym, że samochód który nie przejdzie badań, nie może poruszać się po drodze. Ogromna część kierowców na pewno będzie ryzykowała, wybierając czynną jazdę zamiast lawety.
Nowe wytyczne dotyczące badań diagnostycznych weszły w życie 13 listopada. Co ważne, te zmiany to dopiero początek. Reszta przepisów wejdzie w życie na początku czerwca 2018.
Od wtedy właśnie dane z hamulcomierza, analizy spalin albo z dymomierza będą przekazywane podczas badania “na żywo” do bazy centralnej - mówi Tadeusz Burdziak. - Będziemy mieli także obowiązek wykonywania dokumentacji fotograficznej badanego pojazdu.
Czy po Polsce będą jeździły najsprawniejsze auta w Unii Europejskiej? - Na to wychodzi - śmieje się diagnosta. - Ostrożnie szacuję, że nigdy już nie zobaczymy nawet 30% badanych pojazdów.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Prawidlowo tak powinno być już dawno
Pod warunkiem najniższej krajowej 1500 euro, nie złotych. Będzie podobnie do wódy i fajek. Dane oficjalne znacząco odbiegają od stanu faktycznego:)
skoro wiesz ile nie przejdzie , a teraz przechodziło to daje do myślenia.
no to skończą się szmelcwageny tedeiki i zagasowane beemki
wielu z nas jezdzi autami ktore maja 10 , 15 i 20 lat teraz bedziemy chodzic pieszo dla zdrowia niech zyje PiS partia przewodnia oredowniczka naszego narodu przewodniczka rozglosni ojca dyrektora niech zyje!! niech zyje!!
Spokojnie na wszystko jest sposób. Polacy to bardzo pomysłowi krajanie a zwłaszcza jeżeli chodzi o omijanie przepisów.Wystarczy wcześniej zanim przegląd minie podjechać do diagnosty i przebadać auto co może zrobić każdy diagnosta a nie od razu jechać na przegląd.
Mam już pomysł na biznes. Wypożyczalnia filtrów cząstek stałych. ;-)
Pierdolety, że to dla bezpieczeństwa, PIS szuka kasy na swoje WIZJE i 500+. Bracia Burdziak ZŁOMÓW z Diagnostyki nie puszczają już dziś i nie potrzebne im zmiany w przepisach. A TAK SERIO TO JAKBY MNIE BYŁO STAĆ NA NOWE AUTO TO BYM JE SOBIE KUPIŁ. A do pracy muszę czymś dojeżdżać jak większość Mieszkańców więc dalej będę jeździł 10-letnim lub starszym autkiem :-(