
Tworzenie prawa lokalnego to bardzo trudna sztuka. Często mieszkańcy miasta mogą zostać uszczęśliwieni na siłę różnymi decyzjami Rady Miasta, które potrafią utrudniać życie. Dotyczy to najczęściej planów zagospodarowania przestrzennego, inwestycji drogowych, lokalizacji niektórych inwestycji, a także nadawania ulicom nazw. Ta ostatnia kwestia może spowodować lada moment spore zamieszanie. Wszystko za sprawą krótkowzrocznego potraktowania tego problemu parę lat temu, kiedy powstawał projekt osiedla Zachód III - zwanego też osiedlem „generalskim”. Wniosek o nazwanie ulic do Rady Miasta wniósł wówczas Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.
Wszystko za sprawą nowych dowodów osobistych. Otóż na nazwę ulicy przewidziano maksymalnie trzydzieści znaków. Oczywiście nie jest możliwe używanie tam jakichkolwiek skrótów. No i wyobraźmy sobie jakie będzie zdziwienie pierwszego mieszkańca tego osiedla, kiedy nie będzie można wpisać do jego dowodu adresu z przydługą nazwą ulicy, np. Generała Michała Tokarzewskiego–Karaszewicza ,,Torwida”. Cała nazwa liczy bowiem 51 znaków.
Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy przez wiele lat swojego życia będą musieli wypełniać mnóstwo dokumentów: PIT-y, wnioski kredytowe, dokumenty pracownicze i temu podobne. Obywatel np. z ulicy Nowej czy Krętej od razu poczuje swoją wyższość.
Już sobie jestem w stanie wyobrazić jaką „miłością” będą do radnych pałać ci mieszkańcy Szczecinka tak obficie przez nas uszczęśliwieni. Pierwsze symptomy tego niezadowolenia mogliśmy odczuć na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy Rada Miasta zaczęła się rozliczać z historią. Wtedy to z nazw naszych ulic znikło wielu dotychczasowych patronów. Mieszkańcy i właściciele firm musieli ponieść koszty związane ze zmianą dokumentów oraz pieczątek.
Z historycznego punktu widzenia był to krok raczej ogólnie akceptowany, bo kto z nas chciałby mieszkać na ulicy Marszałka Żukowa, Bolesława Bieruta czy gen. Karola Świerczewskiego. Uważam, że każda taka uchwała obciążająca kieszenie mieszkańców powinna być w pełni zrekompensowana przez jej twórców.
Oczywiście, można się też zastanowić dlaczego w wypadkach tak znaczących decyzji, wpływających bezpośrednio na życie wielu mieszkańców naszego miasta, nie prowadzi się żadnych konsultacji społecznych. W miarę demokratycznie ta sprawa wygląda przy uchwalaniu planu zagospodarowania przestrzennego, która w swojej procedurze przewiduje najpierw składanie wniosków a później projekt planu wykładany jest do publicznego wglądu. W tym czasie każdy zainteresowany może wnosić swoje uwagi do tego dokumentu. Wszystkie muszą być rozpatrywane i analizowane, co jednak nie znaczy, że ostatecznie zostaną uwzględnione.
Z przykrością jednak muszę stwierdzić, iż zainteresowanie zmianami w planach jest marne, choć po ostatnich apelach wiceburmistrza Raka coś się w tej sprawie ruszyło - zaczęły napływać uwagi od mieszkańców do nowych planów.
Często zastanawiam się czy jeszcze nie dorośliśmy do instytucji „konsultacji społecznych”, czy w nas, zarówno pracujących w samorządzie jaki i mieszkańcach, istnieje jakiś wewnętrzny opór do takich demokratycznych działań. Co ciekawe, w starych europejskich demokracjach jest to jedno z podstawowych narzędzi, z którego korzystają samorządy. Unia Europejska przy przyznawaniu różnego rodzaju środków, wręcz wymaga, by do wniosków dołączać wyniki konsultacji społecznych dotyczących danych zadań inwestycyjnych.
Wracając jednak do nazw nieszczęsnych ulic, które przekraczają trzydzieści znaków, warto jak najszybciej ten problem rozwiązać, bo lada moment w ratuszu pojawią się ludzie z wnioskami na dowody osobiste. Pewnie zostaną zaskoczeni, że niestety nie ma możliwości wpisania nazwy ulicy. Z kronikarskiego obowiązku wymienię jakich ulic najpewniej dotyczyć będzie problem, a mianowicie ulicy: „Generała Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” – 40 znaków, Generała Michała Tokarzewskiego – Karaszewicza ,,Torwida” – 51 znaków, Generała Stefana ,,Grota” Roweckiego – 32 znaki, Generała Tadeusza ,,Bora”Komorowskiego – 33 znaki.
Próbowałem szukać korzyści jakie wynikają z posiadania tak długiego adresu i udało mi się znaleźć tylko jedną, a mianowicie taką, że gdy zatrzyma nas policja i zobaczy jaki mamy wspaniały adres, to może ze zwykłej oszczędności czasu odstąpi od pisania mandatu.
Wiesław Drewnowski
radny
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie