
Piłka nożna to sport, który zawsze u ludzi wywoływał ogromne namiętności. Widać to zwłaszcza teraz, gdy odbywają się Mistrzostwa Europy w Szwajcarii i Austrii. Normą stały się puste ulice w trakcie meczu naszej reprezentacji. Dodatkowo pojawiła się nowa moda w postaci ozdabiania swoich aut i okien narodowymi symbolami. Oczywiście dla naszej reprezentacji mistrzostwa skończyły się bardzo szybko i mimo ogromnego sukcesu, jaki osiągnęła reprezentacja awansując do pierwszej szesnastki europejskich potęg futbolowych, dziś media i kibice poddają ją totalnej krytyce.
Futbolem zaczęliśmy żyć właściwie na co dzień od momentu aresztowania słynnego polskiego „fryzjera” i przyznania nam przez UEFA organizacji Mistrzostw Europy w 2012 roku. Politycy na prześciganiu się w obietnicach, jak to wspaniale przygotujemy te mistrzostwa i jak ze wszystkim zdążymy na czas, poszli do wyborów parlamentarnych. Wiele też obiecywano zrobić w sprawie odnowy PZPN. A co zrobiono widać gołym okiem i strach myśleć gdzie zmierza nasza piłka nożna.
I u nas w Szczecinku nie brakuje emocji związanych z tą dyscypliną sportu. Choćby nie wiem jak starano się popularyzować inne dziedziny sportu przykładowo. akrobatykę, tenis stołowy i ziemny, szermierkę, kajaki czy tekwondo i tak pozostaną one elitarne głównie dla garstki zapaleńców, a zainteresowanie będzie wzbudzać piłka nożna.
Na początku 2008 roku burmistrz Douglas podjął bardzo śmiałą i odważną decyzję polegającą na wprowadzeniu do budżetu miasta po raz pierwszy kwoty stu tysięcy złotych na sport seniorski, a konkretnie na sekcję piłki nożnej „Darzboru” Szczecinek. Cel był szczytny – w tym roku istniała ogromna szansa znalezienia się naszej drużyny w elicie, czyli w III lidze.
Oczywiście po tej decyzji rozpętała się prawdziwa wojna fudbolowa w wykonaniu kibiców „Wielimia”, którzy głośno na placu Wolności i ciszej na forach internetowych wyrażali swoje niezadowolenie z tej decyzji burmistrza, uważając, że i im należą się takie same pieniądze, ponieważ ich pupile toczą zacięte boje gdzieś w lidze okręgowej o dokładnie niesprecyzowane cele. Ta sytuacja jeszcze raz pokazała, jaka przepaść dzieli oba kluby i jak jest daleko do połączenia się w realizacji wspólnych celów dla dobra szczecineckiej piłki nożnej. Zawsze łatwiej jest dzielić i burzyć niż coś sensownego budować.
Początkowo wydawało się, że pieniądze z miejskiej kasy zostaną wyrzucone w błoto. Stało się tak za sprawą dziwnej decyzji władz klubu dotyczącej zatrudnienia na stanowisku trenera Jana Kępy. Przygotowania do sezonu przebiegały w permanentnym konflikcie na linii trener – zawodnicy. W efekcie kilku podstawowych graczy musiało się pożegnać z „Darzborem”. Na efekty złej atmosfery w zespole nie trzeba było długo czekać. Po przegraniu kilku z kolei meczów i wylądowaniu na jedenastym miejscu w tabeli właściwie marzenia o trzeciej lidze poszły w zapomnienie, a kibicom zostały wspomnienia z 1994 roku kiedy to ostatni raz Szczecinek gościł u siebie trzecioligowe drużyny.
W tym momencie przyszło jednak otrzeźwienie i zarząd klubu rozstał się z panem Kępą, a na trenera powołano człowieka ogromnego serca i pracowitości - Lecha Pałkę. Ten człowiek dokonał czegoś, co na pierwszy rzut oka wydawało się niemożliwe. Zjednoczył całkowicie rozbitą drużynę i wmówił im, że jeszcze mogą awansować. Namówił też do gry wyrzuconego z drużyny przez poprzednika, chyba jednego z najlepszych obrońców czwartoligowych, Darka Bartolewskiego.
Ci ludzie zrobili wspaniałą rzecz dla naszego miasta, a mianowicie awansowali po czternastu latach do trzeciej ligi. Grali dla siebie i dla kibiców za przysłowiową „czapkę gruszek”, ponieważ jeszcze do dziś nie zostali do końca rozliczeni za swoją „pracę” w klubie. Wielka im chwała za to. Teraz aż boję się pomyśleć co z tą naszą szczecinecką piłką będzie dalej. Czy śladami naszej polskiej tradycji znów wszystko przegramy i będziemy mądrzy „po szkodzie”. A może po raz kolejny burmistrz i rada miasta pomogą, bo czyż można wymarzyć sobie lepszą promocję niż istnienie naszego „Darzboru” co tydzień w centralnej prasie. Może uda się wspólnie namówić naszych „możnych” do sponsorowania poważnej profesjonalnej piłki w naszym mieście.
Wszyscy mówią, że nadzieja to matka głupich, ja jednak jestem człowiekiem głębokiej wiary i już oczami wyobraźni widzę jak nasz szczecinecki beniaminek trzeciej ligi toczy w sportowej atmosferze wyrównane pojedynki na boisku wiedząc, że w klubie jest wszystko poukładane i są pieniądze na jego normalne funkcjonowanie. I jednego jestem pewien, że ci wspaniali zawodnicy wszystkim ewentualnym sponsorom odpłacą się dobrą grą, bo to są profesjonaliści.
A więc do zobaczenia na stadionie, do rozgrywek pozostało tylko półtorej miesiąca.
Wiesław Drewnowski
radny
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie