
W piątkowe popołudnie, 7 września w sali wystaw czasowych szczecineckiego Muzeum Regionalnego odbył się wernisaż wystawy malarstwa znanej artystki Aliny Polak – Kalwaryjskiej. Pochodząca ze Szczecina artystka zdobyła dyplom z malarstwa w pracowni prof. Romana Modzelewskiego, z grafiki u prof. Leszka Rózgi, a także poszerzała wiedzę z zakresu tkanin artystycznych pod okiem prof. Antoniego Starczewskiego. Od blisko 30 lat jej prace zdobią wystawy w całym kraju. Niesamowite obrazy Aliny Polak – Kalwaryjskiej można było obejrzeć m.in. podczas festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie czy podczas III Ogólnopolskiej wystawy Malarstwa Akwarelowego we Wrocławiu. Ponadto jej prace były prezentowane w Katowicach, Rzeszowie, Koszalinie, Bydgoszczy, Sopocie, Topuniu czy w Warszawie. W latach 1973 – 2007 artystka brała udział w większości wystaw środowiska szczecińskiego m.in.”Konik Morski” "73."74(wyróżnienie w malarstwie) oraz Salony Jesienne. Jej prace mogli także podziwiać miłośnicy sztuki w Bułgarii, Niemczech, Szwecji, USA oraz we Francji.
- Nie da się ukryć, że kocham kolor i nie boję się czystego koloru. Owszem, monochromatyczne prace też się tu znajdują, ale przede wszystkim interesuje mnie zestawienie mocnych, intensywnych kolorów z czymś bardziej neutralnym, delikatnym – mówi Alina Polak - Kalwaryjska.
Obrazy artystki, wykonane techniką gwaszu, to przede wszystkim eksplozja koloru. Poprzez łączenie ze sobą wielu barw jej dzieła ożywają i sprawiają, że świat, który wyszedł spod jej pędzla, jest w ciągłym ruchu, a pejzaże na nowo rozkwitają za każdym razem, kiedy się na nie spojrzy. Poprzez żywe, ekspresyjne ujęcia oraz zabawę kolorem obrazy artystki przenoszą nas w zupełnie inny, baśniowy świat pozostawiając jednocześnie odbiory możliwość własnej interpretacji przedstawianych scen.
- Jeśli chodzi o sposób malowania, to jest to „alla prima”. Nie robię szkiców, ładuję, jak to my mówimy, akumulatory wrażeniami, oglądam pejzaże, może to być nawet kałuża, w której coś nagle zobaczę, może to być widok z góry, mogę chodzić po lesie. Przychodzę, mam pomysł na pracę, siadam i zaczynam pracować. Czasami trafiam w dziesiątkę i to jest to, a czasami muszę taką pracę odłożyć na jakiś czas, żeby mieć do niej tzw. dystans. I dopiero potem jestem w stanie wiedzieć, co mam robić dalej. Traktuję malowanie jak taką przygodę malarską, nigdy nie wiem, co mi wyjdzie po zderzeniu dwóch jakichś bardzo intensywnych kolorów przeciwstawnych – dodaje autorka wystawy.(mg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie