
Tylko do 11 listopada potrwa potrwa w Muzeum Regionalnym wystawa poświęcona Powstaniu Styczniowemu. W tym roku mija 150 lat od czasu wybuchu jednego z największych narodowych powstań. Z tej okazji muzeum przygotowało specjalną ekspozycję pt. „Powstanie Styczniowe 1863-1864”. Unikatowe eksponaty pochodzą m.in. z Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Kielcach, Muzeum Okręgowego im. S. Staszica w Pile, a także – z Antykwariatu Wu-eL w Szczecinie od prywatnych kolekcjonerów w tym Tadeusza Zysk z Poznania, Zbigniewa Juszkiewicza z Piły, Zbigniewa Kiełbasy, Sergiusza Stubbe z Poznania oraz Marka Fijałkowskiego z Piły i Władysława Fijałkowskiego ze Szczecinka.
Ekspozycję ulokowano w trzech salach i jak do tej pory jest to jedna z większych organizowanych przez MR wystaw.
- Zapraszam do zwiedzenia szczególnie teraz, kiedy za kilka dni będziemy obchodzić Święto Niepodległości – mówi kustosz MR Jadwiga Kontowska-Kowalczyk. - Powstanie Styczniowe było jednym z ważniejszych etapów odzyskania niepodległości, którym brały udział, oprócz chłopów, wszystkie warstwy społeczne.
Na wystawie zgromadzone zostały liczne dokumenty, fotografie powstańców, broń a także malarstwo i grafika tematycznie związana z powstańczym zrywem. Wszystkie nieraz bardzo cenne eksponaty zostały wypożyczone z muzeów rozsianych po całym kraju i z pewnością drugi tego rodzaju ekspozycja będzie już niemożliwa.
- W szczególności polecałabym malarstwo. Ich autorami są, ci którzy w powstaniu brali czynny udział – kontynuuje pani kustosz. - Jest tam m. in. obraz Edwarda Römera powstańca etnografia i historyka sztuki, który udział w powstaniu przypłacił utratą majątku i emigracją. Drugim takim artystą, którego prace możemy zobaczyć, to Adam Chmielowski – przyszły brat Albert, przyszły święty. Podczas powstania stracił nogę. Jest też Ludomir Benedyktowicz artysta, który utracił w powstaniu obie ręce. Jedną strzaskał mu Kozak podczas potyczki, a drugą odciął inny Kozak, aby jej już więcej na cara nie podnosił. Mimo tego ogromnego kalectwa, Benedytkowicz malował nakładając na kikut wymyślone przez siebie urządzenie. Są też dzieła Artura Grottgera, największego artysty dokumentującego Powstanie Styczniowe.
Mamy niemalże bezpośredni kontakt z dziełami świadków – uczestników tamtych wydarzeń.
- Wbrew pozorom wydarzenie nie była aż tak odległe. W naszych rodzinach żyją ludzie, których przodkowie brali udział w powstaniu. Powstańcza tradycja szczególnie pielęgnowana była w okresie międzywojennym. To był bardzo ważne wydarzenie, mające wielki wpływ na odzyskanie niepodległości.
Muzeum Regionalne czynne jest codziennie oprócz poniedziałków. Wystawa potrwa tylko do 11 listopada. (zet)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie