
Dziś (sobota 25.08) w południe byliśmy w miejscu, gdzie wczoraj (piątek 24.08) wieczorem pędzący ulicą Szczecińską ford mondeo zjechał na lewy pas jezdni, złamał latarnię, metalową barierę i stoczył się do Lipowego Potoku wpływającego do jeziora Trzesiecko.
Zatrzymujący się w tym miejscu mieszkańcy Szczecinka, głównie rowerzyści, z przerażeniem patrzą na miejsce i ślady wczorajszego wypadku. Z niedowierzaniem kręcą głowami. - To cud, że nikt tu nie zginął - mówią.
- Bezsprzeczną winę za wypadek ponosi kierujący fordem mondeo młody mężczyzna. Na zakręcie jechał bardzo szybko, wyprzedzał pojazd - czerwone kombi na żółtych blachach - i do tego czynił to na podwójnej ciągłej i przejściu dla pieszych - mówi "Tematowi" st. sierż. Anna Matys, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Szczecinku.
- Samochodem jechało pięciu młodych mężczyzn, czterej 20-latkowie i jeden 23-latek. Gdy samochód spadł z jezdni w Lipowy Potok, pasażerowie jadący z tyłu opuścili pojazd o własnych siłach. Zostali zwolnieni ze szpitala jeszcze w piątek. Niestety, najgroźniejszych obrażeń doznał pasażer forda. Ma otwarte złamanie uda, złamanie miednicy i stłuczenie płata czołowego mózgu. Z kolei kierujący - sprawca wypadku - stłuczenie i wstrząśnienie mózgu. Obaj mężczyźni przebywają jeszcze w szczecineckim szpitalu.
Rannym można pomóc oddając krew. Przyda się każda grupa życiodajnego płynu. Szczegóły na ten temat można się dowiedzieć w szpitalu. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie