
Bezczelność kłusowników nie zna granic. Grasują już nawet na Trzesiecku - grzmią strażnicy rybaccy i wyciągają z wody naszego akwenu blisko 100-metrowej długości sieć.
- Pułapka na ryby była postawiona pomiędzy wpływem do jeziora Mulistego Potoku z jeziora Wilczkowo a Wyspą Sitowie - mówi "Tematowi" Artur Pankanin, grupowy Społecznej Straży Rybackiej Koła PZW "Jesiotr".
- Wcześniej otrzymaliśmy sygnał od naszego wędkarza, że taki proceder ma tam właśnie miejsce. Popłynęliśmy dziś (poniedziałek 25.11) po południu. Rzeczywiście, sieć stała. Uwolniliśmy z niej kilka szczupaków. W pułapce były też leszcze, okonie i płocie.
Nasz rozmówca nie kryje zdenerwowania. - Miasto i koło wędkarskie łożą duże pieniądze na zarybianie jezior szczecineckich, przede wszystkim Trzesiecka. Nie możemy sobie pozwolić, by na naszych wodach grasowali pospolici złodzieje i nas okradali - dodaje A. Pankanin i apeluje do wędkarzy o przekazywanie wszelkich sygnałów dotyczących działań kłusowników.
- Proszę dzwonić na nr tel.: 507 166 190. Numer jest czynny przez całą dobę, reakcja Straży Rybackiej będzie natychmiastowa.
Wędkarze "Jesiotra" przekazali nam też informację, że dziś na pomoście, na terenie SzLOT... zastali dwie wędki na sandacza bez wędkarza.
- Czekaliśmy około pół godziny, właściciel sprzętu sie nie pojawił - mówi A. Pankanin. - Przypominam kolegom, że zgodnie z zapisami Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb nie wolno zostawiać sprzętu wędkarskiego bez nadzoru. Sprzęt został zdeponowany w kole. Prosimy właściciela o zgłoszenie się i odebranie swojej własności. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Uważam, że nienormalną sytuacją jest to, że praktycznie cała ochrona wód spoczywa na społecznikach. Od tego powinny być wyspecjalizowane służby, tak jak to jest w "normalnych" krajach. Kilku strażników PSR nie jest w stanie upilnować wszystkich jezior. Do czasu kiedy ktoś dostrzeże ten problem, my wędkarze, musimy być wyczuleni na złodziejstwo, bo tak trzeba nazwać okradanie jezior z ich bogactw. Nie można bać się kłusoli, trzeba o wszystkim informować naszych strażników. Jeszcze raz gratuluję społecznikom!
z dużym stażem i zaangażowanych w pracach na rzecz ochrony środowiska (często o nich słyszymy i czytamy.)do kontrolowania osób łowiących ryby i ścigania kłusowników.
Nie dopilnujesz wszystkich jezior jednocześnie. Gdyby każdy członek PZW miał uprawnienia straży i mógł sam sprawdzać innych wedkarzy. Może przyniosło by to jakieś skutki.
Zal tylko że nie udało się złapać sprawców nielegalnego połowu.