Reklama

Wspomnienia radnych

12/06/2015 09:22

Stanisław Żabski 

radny kadencji 1990-1994,  1994-1998

- Pierwsze lata pracy w samorządzie były niewątpliwie najciekawsze. Nastąpiły zmiany, transformacje, przekształcenia różnego typu. Jeśli chodzi o samorząd szczecinecki, to szczególnie wspominam Komisję Rewizyjną. Wtedy przekonaliśmy się, że władza nie lubi być kontrolowana. Były też transformacje, które przebiegały dość ciężko. Dotyczyły one takich instytucji, jak MEC, jak również SzOK. Wydaje się, że ta transformacja samorządowa była chyba najlepszą reformą. Chodziło w niej bowiem o to, aby jak najmniej było państwa, a jak najwięcej głosu obywateli. Niewątpliwie samorząd jest tą organizacją, która może o tym decydować. 

- Jak teraz oceniłbym pracę szczecineckiego samorządu? Uważam, że mamy dobrego burmistrza. Z wizją. Burmistrza, który tą wizję miasta dobrze realizuje. Wtedy były trochę inne czasy. Wtedy tak to wszystko gładko nie przebiegało. Uważam, że w tej chwili dzieje się bardzo dobrze. (sz)

Jacek Piotrowski, komisarz 2005 r.

- Tamten czas wspominam bardzo dobrze. Pierwsze wolne wybory w Polsce. Był taki czas przestoju pomiędzy 1989 rokiem a 1990, kiedy ta zmiana nastąpiła na szczytach, a tu na poziomie lokalnym można powiedzieć, że do pewnego stopnia wszystko zostaje po staremu. Władza w ratuszu nadal była taka sama. Był dalej naczelnik Witold Gładkowski. PZPR się wprawdzie rozwiązała, ale niewiele się zmieniło. Także i Komitet Obywatelski nie bardzo wiedział, co ma ze sobą zrobić. Kiedy nastąpiła decyzja rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego, że odbędą się te wybory w maju, to wszystko ruszyło od nowa. Zawsze, kiedy się wygrywa wybory w takim stosunku głosów, jest to sympatyczne. Jakkolwiek często jest tak, i tym razem też tak było, że kiedy już Komitet Obywatelski objął władzę, ukonstytuowały się władze zwłaszcza te wykonawcze, to okazało się, że jest źle... To, co wtedy się okazało, jeśli chodzi o finanse miasta, stan miasta, to była katastrofa.

- Oprócz tych wszystkich inwestycji, których na początku aż tak dużo wcale nie było, najważniejszym dokonaniem była sama organizacja miasta, służb komunalnych po nowemu. Ale też coś, co jest dużo mniej uchwytne – czyli ukształtowanie pewnego systemu politycznego w mieście. To jest coś, co jest bardzo trudne do zrobienia, bo nie mieliśmy pod tym względem doświadczenia, bo nikt wcześniej w demokracji nie funkcjonował. Jakoś tak się to układało w Szczecinku, co zresztą widać po wynikach wyborów, że niezależnie od tego, jak się te ugrupowania, które wygrywały wybory, nazywały, to w gruncie rzeczy była to taka sama grupa ludzi. To bardzo jest symptomatyczne. Szczecinek jest takim miastem, gdzie jak na ten teren to jest pewien ewenement. Tutaj na przykład nigdy lewica nie wygrała wyborów. 

- Wycofałem się z tego wszystkiego z wiadomych powodów. Przegrałem wybory z obecnym burmistrzem. To jest tak, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.(sz)

Andrzej Bratkowski radny kadencji 1994-1998, 1998-2002, 2002-2006, 2006-2010. 

- Udało mi się być w Radzie Miasta przez cztery kadencje. To aż 16 lat. Na siedem kadencji wolnej Polski ja w większości zasiadałem w radzie. Później los oczywiście potoczył się różnie. Gdyby chcieć wyciągnąć taką refleksję ogólną, to w ciągu tych wielu lat następowało chyba odejście od samej wielkiej idei samorządności. 

- Przypomnijmy, że pierwsze kadencje były to rady duże – 32-osobowe. Możliwość spektrum politycznego była dużo większa. Sukcesywnie zmniejszano to spektrum i liczbę radnych. Usunięto z komisji radnych ludzi spoza rady, którzy pochodzili wtenczas z różnych środowisk. Wówczas w komisjach bywali ludzie bardzo kompetentni, ciekawie wypowiadający się w różnych dziedzinach: czy oświaty, czy kultury, czy też jeszcze innych rzeczy. Kiedy ich usunięto, zmniejszono wpływ społeczeństwa z funkcjonowania rady. 

- Wydaje się, że kolejnym etapem był wybór burmistrza. I de facto zredukowanie roli rady tylko do uchwalenia budżetu. Ona burmistrzowi nie jest praktycznie do niczego potrzebna. A następnie wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych. Byliśmy świadkami, jak te okręgi wyborcze były układane pod przyszłych radnych, którzy mieli startować. Nastąpiło zamieranie prawdziwej samorządności. Popatrzmy, dyskusji merytorycznej nie ma teraz żadnej. Może złośliwie mówię, że to są paprotki. Ale tak to wygląda. Refleksje nie są więc specjalnie optymistyczne. Po drodze ta idea samorządności została złamana. Może po pewnych zmianach politycznych to się odmieni.

- Jedną z najważniejszych rzeczy, nad którymi pracowała rada było opracowanie Wieloletniego Planu Inwestycyjnego. On był wielokrotnie modyfikowany. I to chyba było bardzo ważne. Na pewno też racjonalizacja jeśli chodzi o funkcjonowanie szkół. Trwały wtedy bardzo zacięte boje. Jedne szkoły zakładano, inne zamykano. To była na pewno duża sprawa, jeśli chodzi o funkcjonowanie rady i właśnie na to bym głównie zwrócił uwagę. (sz)

Wiesław Suchowiejko

radny kandencji 2002-2006, 2006-2010 przewodniczący RM 

- To nie była praca w samorządzie, tylko służba. Zaczynałem w 1994 roku. Mogę powiedzieć, że swoją przygodę w Radzie Miasta rozpocząłem zupełnie przypadkowo. Będąc dość rozpoznawalnym, lokalnym radiowcem Radia Reja, zostałem wciągnięty na listę wyborczą. Współpracowałem wówczas z burmistrzem Marianem T. Golińskim, Jerzym Hardie-Douglasem, Tadeuszem Stankiewiczem   i Jackiem Piotrowskim... Wtedy wszyscy byliśmy razem. Okazało się, że zdobyłem mandat, startując z szóstego miejsca. A miałem tylko wzmocnić listę. Byłem też od razu pchnięty na wody Sejmiku Województwa – wtedy jeszcze koszalińskiego. - To była moja pierwsza kadencja. Jeszcze do końca nie wiedziałem, czym jest miasto i jakie są obowiązki radnych. Trzeba było mieć ogromne zaufanie do tych, którzy zasiadali w Radzie Miasta dłużej. Rada była wówczas 32-osobowa. Początek był taki – rozglądam się i zadaję sobie pytanie: Co ja tutaj robię?

- Wyobrażenia o tym, na czym polega praca radnego, zaczęły się spełniać mniej więcej po dwóch latach, kiedy zorientowałem się, co mogę i co powinienem. Później trafiłem do Rady Powiatu, gdzie znalazłem się po stronie opozycji. Tam dowiedziałem się, ilu rzeczy opozycja zrobić nie może. Po powiecie znów trafiłem do miasta. Tam również byłem z Jerzym Hardie-Douglasem w opozycji. Zostałem szefem Komisji Kultury, Oświaty i Turystyki.

- W 2006 roku, kiedy znów zostałem radnym, a nawet przewodniczącym, udało mi się zrealizować jeden z założonych wcześniej celów. Moją propozycją było obniżenie diet radnych. Był to dość głośny przypadek. Obniżyliśmy diety o 10 proc. Inną ciekawą rzeczą, która w pierwszej chwili przychodzi mi do głowy, było wyśledzenie faktu, że samorząd powiatowy wystawia na sprzedaż działki na Świątkach należące do miasta. Można powiedzieć – afera! Finał był taki, że powiat odstąpił te działki miastu za symboliczną złotówkę (weszły w skład strefy ekonomicznej).

Dziś jest już nowe pokolenie radnych. Do samorządu dostali się ludzie młodzi, jest inny styl i inna mentalność. Zmieniają się też kompetencje rady. Ale dobrze, że ten samorząd jest. Ważne, by miał kontakt z mieszkańcami. Myślę, że to możliwe także dzięki Wam - mediom. W 2006 roku byłem jedną z osób, które inicjowały Rady Osiedli. I w tym roku widać, że to się udało. Rady zaczynają funkcjonować, a mieszkańcy tworzą wspólnoty, które są znakomitym ogniwem działania obywatelskiego.(sz)

Jerzy Kania

radny kadencji 2006-2010, 20010-2014, 2014-2018

- Wyobrażenia są zawsze inne. Dopiero, jak się zacznie pracę w samorządzie i kiedy pozna się tej pracy tajniki, albo przynajmniej kiedy się stara poznać, to dopiero wtedy człowiek tak naprawdę może się przekonać, w jaki sposób pracuje samorząd. Także na pewno moje oczekiwania na samym początku były nieco inne od tego, co przyniosła rzeczywistość. Zawsze z wielkim szacunkiem podchodziłem do wszystkich radnych. I teraz odczuwam presję społeczną zajmowania się samorządem. Jednak mieszkańcy Szczecinka, całe społeczeństwo miasta nas bardzo dokładnie ogląda. Punktuje każdy nasz krok. Nawet najdrobniejsze pomyłki są zauważane. Może trochę z takim smutkiem powiem, że nieco mniej zauważana jest praca i sukcesy radnych i Rady Miasta. Szkoda, że właśnie przede wszystkim widzi się to, co jest drobnym potknięciem, a nie dostrzega się tego „wielkiego kroku”.

- Z rzeczy najważniejszych podczas pracy w Radzie Miasta wymieniłbym przede wszystkim możliwość uczestniczenia w przemianach Szczecinka. Ponieważ jestem rodowitym mieszkańcem Szczecinka, uważam, że ta możliwość jest czymś najpiękniejszym. To fantastyczne, móc widzieć, jak zmienia się swoje miasto, jak pięknieje i jak jest podziwiane przez wszystkich przyjeżdżających. To jest najważniejsze. (sz)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do