Reklama

Wojciech Jurczak: Życie po życiu

11/12/2014 12:22

felieton ukazał się 4.12 w tygodniku Temat

Dzień pani Jadzi zaczyna się o szóstej, gdy jeszcze ciemno. Nie wstaje jednak, leży godzinkę aż będzie widniej. Leży i myśli. Czasem jak oczy zamknie widzi sceny ze swego długiego życia. „Stanowczo za długiego” – mawia jej córka. Postronnym trudno uwierzyć w fatalne relacje między matką a córką. Ona niechętnie odwiedza mamę, z kolei pani Jadzia mówi o niej, że jest głupia i zawsze chce, żeby wszystko było tak, jak córka sobie życzy. Panie najwyraźniej się nie lubią. Wśród sąsiadów Jadwigi córka Ewa ma opinię drania w spódniczce. Ukutą z biegiem lat przez mamę. - Jak to jest – plotkują ludki na klatce schodowej lub ławce przed blokiem - że ta Ewa nie zabiera matki do siebie? A w życiu ja bym nie mogła, wyrodna taka. No tak, niby nie należy przesadzać starych drzew, ale... i tak dalej. Aczkolwiek Pismo powiada: nie sądźcie abyście nie byli sądzeni. Co proboszcz przypomina z ambony niemal w każdą niedzielę. 

Pani Jadwiga nie chce przenieść się do córki. Ma osiemdziesiąt trzy lata, mieszkanie na osiedlu Kopernika oraz rentę wdowią. Nie najwyższą, ale wystarczającą na godne życie. Choć stereotyp polski powiada, że każda wdowa musi być nędzarką, a emeryt dziadem. 

Od dwóch lat pani Jadzia rzadko wychodzi z domu, raz w tygodniu odwiedza ją opiekunka, wynajęta przez córkę, co jakiś czas pojawia się pielęgniarka z poradni rodzinnej. Mierzy ciśnienie, sprawdza, czy nie brakuje jej leków zapisanych do stałego stosowania. Pani Jadzia cierpi na schorzenie przewlekłe. Jest ono w naszym kraju coraz powszechniejsze i kosi śmiertelnie wcale nie gorzej niż rak oraz zawały i wypadki na drogach. Ta choroba to starość. Starości się nie leczy i ona wcale nie musi prowadzić do hospicjum, jeśli nie stwierdzono nowotworu. Pod koniec każdej drogi może być dom opieki. Prywatne drogie, w publicznych brakuje miejsc; jedne i drugie wolą staruszków samotnych, najlepiej spacyfikowanych by sobie leżeli. Zwolnione łóżko w takim domu to czyjeś bezpowrotne odejście, bilet w jedną stronę. 

Każda starość jest inna, zatem nie ma mowy o definicji encyklopedycznej poza wiedzą otrzymywaną przez lekarzy na studiach. Potem uczy ich życie, codzienność kontaktów z pacjentami. Medyków o specjalności geriatria prawie nie ma. W całej Polsce, według GUS, jest 180 łóżek szpitalnych w zaledwie kilku specjalnych oddziałach geriatrycznych.

Bywa, że starsza osoba powinna być leczona psychiatrycznie, ale pan Stanisław, postrach swego dzielnicowego, na słowo psychiatra reaguje wyzwiskami. - Wariata chcecie ze mnie zrobić – krzyczy, używając przy tym słów obelżywych pod adresem wszystkich i wszystkiego. Zanim przerzedł w stan spoczynku był wojskowym żandarmem.

Dzielnicowi znają dobrze swych podopiecznych, pośród nich panią Jadzię. Co jakiś czas alarmuje ona dyżurnego komendy twierdząc, że okradła ją sąsiadka, w przypadkach cięższych o kradzież oskarża córkę. „Kradziono” jej pieniądze, dokumenty, zegarek, pościel i papier toaletowy. Policjant cierpliwie tłumaczy, że domniemana złodziejka nie mogła wejść do mieszkania pani Jadzi, ponieważ niedawno po raz kolejny, właściwie to już nie wiadomo który, zmieniano u niej zamki. A „podejrzana” nie ma nadprzyrodzonej zdolności przenikania przez ściany, jak na przykład znany medialnie detektyw, pan R. – A co ty tam wiesz, młody człowieku – odpowiada pani Jadzia. A ta wasza policja, to...  W tym momencie mundurowy znika za drzwiami, bo przecież nie będzie karał starej kobiety za obrazę.

Starość młodsza, że tak powiem, taka na przykład siedemdziesiąt plus lub jeszcze młodsza jawi się w telewizorze w postaci przemiłej starszej pani i nobliwego pana o twarzy świętego z liturgicznego obrazu. Piękno zmarszczek potrafią ukazać w sposób zadziwiający mistrzowie portretu na płótnie i wybitni fotograficy. Życie jednak odbiega od sztuki. Starość jest tym paskudniejsza im bardziej i częściej zderza się z pięknem prawdziwej młodości. Każdy chce być wspaniały, jak celebryta z TV, nikt zgorzkniałym staruchem. Aczkolwiek - między nami - i tak będzie, ale o tym ma prawo nie chcieć myśleć. 

 

Uniwersytety trzeciego wieku, społeczna aktywność to u nas pola zarezerwowane dla ludzi 60 plus i też nie dla wszystkich, bo większość jednak stopniowo zasklepia się w swoich czterech ścianach i swoich kapciach i  – nazwijmy rzecz po imieniu – z roku na rok idiocieje. I tak sporo poszło do przodu, zamykanie bezużytecznych babć i dziadków w komórkach nie zdarza się tak często, jak ledwie dwadzieścia lat temu. Dziś państwo demokratyczne, ponoć przyjazne wszystkim swoim poddanym, nie wie co robić z narastającym zjawiskiem społecznym – bardzo starymi ludźmi. Nie powinni być balastem, przykrym dla otoczenia, sami stopniowo uciekający z życia rzeczywistego. O tym się mówi. Tylko mówi. Czy po to, aby wyglądało ładniej, tak jak w telewizorze?

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do