
Obrazy, obrazki... Podobno to one przemawiają do widza najlepiej. Myśleć nie trzeba, mózg się nie niszczy. Co ja się będę rozpisywał. Bęc! I jest obrazek z telewizora: Tony pomidorów, rzeka albo jezioro czerwonego warzywa. Towar, którego nie kupiły rosyjskie firmy, embargo na polskie warzywa, putinowskie sankcje. Po hurtowym targowisku gdzieś w Polsce krąży ekipa SOS Bank Żywności. – Dać dla biednych? Darmo? EEE, nie. Koszta poniosłem – tłumaczy producent, a może handlowiec, tak zwana druga ręka, czyli kupiec co przywozi z hurtu. - Jak dotacja będzie państwowa, czy z Unii, to wtenczas bym dał. Ekipa przemieszcza się od stoiska do stoiska, tłumaczy, prosi. Komentator z okienka TV mówi, że ktoś bezdomny lub biedny dzieciak jak nie dostanie - nie skosztuje. A to witaminy i tak dalej. Jak grochem w mur. – Odszkodowania się spóźniają...
Obrazek z innej stacji TV. Minister od rolnictwa i rozwoju wsi: - No... Unia wstrzymała rekompensaty dla naszych producentów – rzecze bardzo z siebie zadowolony Pan Opalony, widać prosto z wywczasów na Teneryfie lub w innym Egipcie. – No... i nasi chcą za dużo. No, podobno – tak nawija, a szeroki uśmiech rozjaśnia mu buźkę. Jakież miłe panisko!
Obrazek ze szczecineckiego targowiska, obiektu cudnego: - Proszę pana, czemu papryka, pomidory, ogórki nie potaniały? Wszystkie warzywa nawet droższe niż rok temu! A mówią, że jak Putin nie kupił, to taniej będzie u nas.
- Nie wiem.
– Rosjanie przecież nie kupili i teraz w Polsce warzywa wyrzucać podobno trzeba...
-Ja tam, panie, niczego nie wyrzucam. Sprzedać muszę. Do domu dziecka oddam darmo, a podatek zapłacę. Niech Unia pokryje moje koszty.
Wtrąca się gość, widać, dobrze poinformowany: - Pojedź pan na hurt do Wałcza. Pełno tam ciężarówek z białoruską rejestracją. Masowo jadą do nas. Skupują, potem z zyskiem sprzedają do Ruskich, Batka Łukaszenko wszystko kupi, sprzeda, zarobi, to kołchoźnik, nie wiedziałeś pan? A Ruski kupi. Gdzieś ma sankcje, bo to handel prywatny, a na towar od Batki zakazu nie mają...
Sprawdzam. Fakt, w Wałczu białoruski skup na hurcie trwa w najlepsze. Dzwonię do Szczecina, pytam. Odpowiadają, że u nich identycznie.
Znów telewizor. Wypowiadają się duzi ogrodnicy z okolic Warszawy i z Wielkopolski. Wielcy, bo są zrzeszeni w grupach producenckich: - Tak, będziemy utylizować czego nie sprzedamy. O ulgach podatkowych nic nie wiemy, a Unia zmniejszyła rekompensatę za niesprzedane warzywa. Oddać darmo? A koszt utylizacji? Gadanie o rekompensatach, o wsparciu domów dziecka, dla bezdomnych to propaganda – szef konsorcjum producenckiego jest poirytowany.
Kamera pokazuje rzekę pomidorów płynącą na pole. Widać, że to już pulpa, jeszcze trochę, a będzie gnój.
Na ekranie wysoki urzędnik ministerstwa rolnictwa w randze wiceszefa resortu. Na buźce polityka-fachury widać mękę myślenia i żadnej tam tremy, cienia zażenowania: - W jaki sposób mógłbym komuś kazać, żeby swoje produkty oddał za darmo? Przecież jest kapitalizm! W tym momencie audycji czuję, choć tego nie pokazują, że prowadzący program osunął się na kolana. Może zaniemówił, a może tak go rzuciło.
Kapitalizm – jak okrutnie i zarazem pięknie słowo to brzmi – trawestuję werset poety, autora tekstu przedwojennej jeszcze, a ckliwej piosenki.
Niedawno obchodzono u nas doniosłe rocznice – 25-lecia niepodległości, a jeszcze wcześniej strajków w Sierpniu 1980 roku. Grzebię w pamięci, przecie byłem uczestnikiem tamtych wielkich wydarzeń w Szczecinie. I nijak nie mogę sobie przypomnieć, by strajkujący stoczniowcy domagali się kapitalizmu. Wołali za to: Telewizja kłamie! Teraz jest wiele telewizji i nie muszą one kłamać. Kwestia jest inna, jakby szersza. Możemy się zastanawiać kto nam robi sałatkę z pomidorów. W mózgu.
Felieton ukazał się w 734 wydanu tygodnika Temat 2.10.2014
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie