
felieton ukazał się 13.11 w tygodniku Temat
Nie zamierzam pisać recenzji, nie roszczę sobie takiej pretensji. To zaledwie skromne refleksje czytelnika książki. Niezwykłej. Nosi tytuł „Zajeździmy kobyłę historii”, w podtytule ma zapis: „Wyznania poobijanego jeźdźca”. Autor - profesor Karol Modzelewski, historyk, mediewista, co oznacza badacza dziejów średniowiecza. Tu zajął się jednak naszą polską historią najnowszą. Był bowiem jednym z pierwszych opozycjonistów wobec PRL i tamtego systemu, więźniem politycznym Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego. Starsi pewnie pamiętają dzisiejszego profesora Modzelewskiego, jako rzecznika prasowego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. W stanie wojennym uwięzionego i przedstawianego jako wróg publiczny numer jeden, bardziej groźny niż Jacek Kuroń i Adam Michnik. A wcześniej...
Sięgam pamięcią do lat 60. minionego wieku, kiedy to na korytarzu gmachu sądów w Warszawie ujrzałem swoisty obrazek. Zgromadzona przed salą publiczność śpiewała „Międzynarodówkę”, część kordonu milicjantów w czapkach z paskami zapiętymi po brodą, stanęła na baczność i salutowała. Kilku chwyciło za pałki, ale nie ważyli się bić kogokolwiek, tylko stali, jak przykuci do ziemi z dłońmi na tym swoim rabarbarze. A z sali wyprowadzano skazanych: Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego. Ten drugi otrzymał wyrok o pół roku dłuższy niż pierwszy. Za organizowanie demonstracji na Uniwersytecie Warszawskim w sławetnym marcu 1968. Ale Modzelewski, podobnie jak Kuroń byli zamykani już wcześniej, np. za „List do partii”, gdy usiłowali naprawiać łże - socjalizm.
O tym epizodzie nie przeczytacie w książce, za to znajdziecie mnóstwo anegdot, opisów sytuacji dramatycznych jak i komicznych. Co w książce profesora niezwykłe? - Dystans do opisywanej ówczesnej rzeczywistości i... całkowity brak pretensji do tych, którzy go prześladowali. Czy to tylko dystans jako cecha naturalna historyka? Raczej, a może również, postawa człowieka spełnionego i usatysfakcjonowanego tym, że to jego racje okazały się warte cierpienia, a ono nie było nadaremne. Jest bardzo charakterystyczne, że Autor wspominając rozmaitych ludzi – przyjaznych, przeciwników, a nawet wściekle go nienawidzących – używa zwrotu: bliźni.
Modzelewski nie ukrywa swych żydowskich korzeni, w ciekawy sposób odnosi się do polskiego, a także rosyjskiego i stalinowskiego antysemityzmu. Autor opisuje swoje życie od dziecka urodzonego w Moskwie dwa lata przed wybuchem drugiej wojny. Usynowionego przez polskiego, wykształconego za granicą inteligenta - komunistę Zygmunta Modzelewskiego. Naturalny ojciec zniknął z życia chłopca, jako elew szkoły oficerskiej osadzony w łagrze „za szpiegostwo”. Modzelewski senior był więziony na Łubiance, tam torturowany. Ocalał niemal cudem przed rozwałką w ramach stalinowskiej czystki. O tym nigdy już w PRL nie mówił. Ukrywał też przed zwierzchnikami swój udział w wojnie z bolszewikami w roku 1920. Zygmunt Modzelewski był pośród elity władzy bierutowskiej Polski. Pełnił dekoracyjną funkcję wice, a następnie przez kilka lat ministra spraw zagranicznych.
I wreszcie burzliwe dzieje pierwszej „Solidarności”, strajki na Wybrzeżu, potem w całej Polsce, wielomilionowy ruch społeczny. Był rzecznikiem Komisji Krajowej NSZZ. Na zjeździe w Radomiu wypowiedział znamienne słowa „...bój to będzie ich ostatni”, czyli dopełnił czary, co potem generał Jaruzelski wprowadzając stan wojenny, traktował jako atak na władzę ludową. Wezwanie do ataku na system. I choć były to słowa Modzelewskiego wyrwane w celach propagandowych z szerszego kontekstu – w książce profesor Modzelewski pisze, że po latach i przemyśleniach rozsądniej formułowałby zdania. Czy kiedykolwiek parł do władzy, stanowisk? Nigdy. Ani śladu goryczy, że nie o to co teraz jest w Polsce walczył. „Odwiedził” przez osiem lat i pół roku ciężkie więzienia. Po 1989 był jedynie senatorem.
Obecnie, gdyby nie nagroda literacka NIKE 2014 wątpię by poprawni politycznie recenzenci napisali o tej książce więcej niż kilka zdań. Obiektywni autorzy pozycji historycznych nie mają wzięcia. Tamta propaganda urobiła Karolowi Modzelewskiemu opinię ekstremisty. Dla doraźnych celów politycznych i propagandowych. W rzeczywistości był za rozwagą. Tym zarobił na niechęć zwolenników targania po szczękach. W sumie epicki opis jednego życia twórcy i aktywnego świadka historii najnowszej. Warto po tę lekturę sięgnąć.
PS. Kupiłem książkę w szczecineckim Empiku, jeszcze jest. Wątpię, czy trafi do publicznych bibliotek. Zgodnie z duchem czasu oraz ministerstwa kultury inne są obowiązujące gusta.
foto: empik.com
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zupełnie niepotrzebny ten komentarz-reklama na końcu. Znając politykę bibioltek publiczych to zawsze z chęcią zaopatrują się w książki narodzone Nike. Poza tym, ktoś to Nike przyznał, czyli książka jest raczej "akceptowalna", bo gremium ją przyznające nie jest z wzięte całkowicie z kosmosu.