Widziane z boku: Odejść z klasą

Przerwa wakacyjna Parlamentu, a może jakaś inna przyczyna spowodowały, iż ożywił się pan poseł Marian T. Goliński. Niezbyt dokładnie śledzę dokonania naszego szczecineckiego parlamentarzysty, piastującego po raz trzeci zaszczytną, co by nie mówić, funkcję delegata do Sejmu RP. Może dlatego nie zauważyłem Jego specjalnych sukcesów. Wyróżnił się, o czym donosiła prasa małą aktywnością i jako jeden z nielicznych nie zgłosił np. ani razu interpelacji poselskiej. Skoro niezbyt zajęty w Warszawie, może powinien częściej pojawiać się w Szczecinku. Tu też nadmiernej aktywności nie objawiał. Miałem nawet wątpliwości czy nadal tu mieszka? Jednak coś drgnęło.
   Pan Marian Tomasz postanowił znów zaistnieć i przypomnieć o sobie. Udzielił dwóch błyskotliwych wypowiedzi dla dwutygodnika „Temat” i TV „Zachód”.
  W pierwszej odniósł się do mojego zarzutu, iż niewiele zrobił dla powstania obejścia Szczecinka na drodze krajowej nr 11, czyli tzw. „dużej obwodnicy” Szczecinka i wprowadzał świadomie lub nie w błąd mieszkańców. W drugiej, recenzuje rozmijanie się „ratuszowej” propagandy, ze smutną Jego zdaniem, rzeczywistością.
   Dopiero po zmianie rządu mam dostęp do urzędników w Ministerstwie Infrastruktury czy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Dopiero teraz mam też rzetelną wiedzę na temat zaawansowania prac nad projektem obwodnicy, a raczej brakiem postępu prac. Przed wyborami posłowie PiS na wyścigi przekonywali mieszkańców Szczecinka o swych zasługach w zabezpieczeniu prac nad inwestycją. Tymczasem prace zakończyły się na tzw. studium wykonalności, wykonanym wcale nie za pieniądze wywalczone przez „naszego posła”. Studium wykonalności, które bez raportu oddziaływania na środowisko, a ten decyduje o wyborze wariantu przebiegu drogi, jest tylko bardzo wstępnym dokumentem i nie może być podstawą do prac projektowych.
   Po utracie władzy przez PiS, posłowie tej partii przy okazji uchwały budżetowej, umówili się, iż złożą setki poprawek zwiększających wydatki budżetu. Zgłaszali je przez kilka godzin. Była to typowa zagrywka pod publiczkę. Każdy poseł PiS zgłaszał oczekiwane inwestycje ze swego terenu. Aby je uwzględnić trzeba by budżet państwa co najmniej podwoić jeśli nie potroić. A co najciekawsze, PO nie zmieniła w uchwale budżetowej wydatków na inwestycje przygotowanych w projekcie budżetu PiS. Po prostu nie było na to czasu. Tak więc wydatków na jedenastce, w tym obwodnicy Szczecinka, nie przewidziało „Prawo i Sprawiedliwość”, a nie PO!!!. Nie przeszła żadna ze zgłaszanych w czasie sesji budżetowej poprawek, co PiS natychmiast próbował wykorzystać w terenie, dla pokazywania jak to oni są dobrzy i dbają o interesy swych miejscowości, a nowa władza jest nieczuła na potrzeby Polaków. Myślę, że na ten prymitywny zabieg socjotechniczny nabrało się niewielu.
  Jednak nie o tym chciałem tak naprawdę pisać. Chciałem pisać o żałosnym, a obserwowanym od pewnego czasu, sposobie wypowiadania się pana Posła. Oto przykłady z wywiadu jakiego udzielił w „Tematowi”:
„..Na spotkaniu był burmistrz Douglas. Został niejako przymuszony do przyjazdu ”(?). i kawałek dalej…mało tego Douglas wydukał również , że to podtrzymuje”. I dalej-
„.... Uznałem, że oni mają swój rząd, a burmistrz sprawuje swój urząd już trzeci rok. Wreszcie powinien ruszyć tyłkiem i nie liczyć na to, że ja mu to będę załatwiał”.
   A teraz TV „ Zachód” : „..Widzę statki, które nie pływają, taksówki wodne, które murszeją, a zresztą już zmurszałe przyjechały, widzę zardzewiałe rury stalowe, które ponoć ze składu przyjechały wprost, a jeśli ze składu to zapraszam mieszkańców nad jezioro do obejrzenia jak to wygląda…”
    I chwile później przy „omawianiu” budowy wyciągu do nart wodnych:  „…to zaczyna być nie tylko śmieszne ale i niebezpieczne. …….Jeszcze nie wiadomo jak się to skończy. Czy nie skończy się jakąś katastrofą ekologiczną, nie daj Boże?”.
  Nie mam tu wystarczająco dużo miejsca by odnieść się do „merytorycznych” zarzutów pana Posła, przedstawionych w  TV Zachód: foldera z wirtualnymi obiektami,  nieterminowego oddawania obiektów, mojej nieudolności której tragiczne konsekwencje podobno mieszkańcy odczują za kilka lat itd., itd.
  Gdybym używał języka pana Posła M.T.G., moja odpowiedź powinna brzmieć jakoś tak:
Zamiast dukać bzdury w telewizji, Goliński powinien się wreszcie ruszyć ze swego Biura Poselskiego. Powinien ruszyć tyłek, obejrzeć dokładnie miasto, porozmawiać z mieszkańcami, i przetrzeć oczy, które zalewa Mu zawiść i frustracja. Może wtedy zrozumiałby, że jeśli nie chce się współpracować dla dobra miasta, to może należy z klasą się wycofać. Jeśli oczywiście tą klasę się posiada.
  Całe szczęście, że nie jest to język, który chciałbym od pana Posła zapożyczyć.
                  

Jerzy Hardie-Dougla