
Maj to jeszcze nie sezon ogórkowy, a tak by należało sądzić po burzy, jaka rozpętała się po „przyznaniu się” premiera Donalda Tuska do faktu popalania w młodości marihuany, zwanej też „trawką” lub „ziołem”. Natychmiast pojawiły się rzesze oburzonych, a część znanych ze swej „bezstronności” dziennikarzy dała popis histerycznej obłudy i hipokryzji.
I tak zachowanie polityka, który w uczciwy sposób opowiada w trakcie wywiadu o swych dokonaniach, ale i błędach z młodości, spowodował całkowicie zadziwiające reakcje. Przy okazji dyskusji jaką wywołał swoimi wynurzeniami Donald Tusk, wróciłem myślami do swojej młodości. Do młodości, która upływała w zupełnie innych okolicznościach, innym „kontekście”. Ci, którzy wymądrzają się dziś na temat czyjegoś stylu życia powiedzmy trzydzieści czy czterdzieści lat temu, nie powinny nigdy abstrahować od tego właśnie tzw. historycznego kontekstu.
Kilka razy w roku odwiedzam szkoły ponadgimnazjalne z wykładem o przyczynach i mechanizmie powstawania nowotworów. Nieuchronnie mówię wtedy również o paleniu papierosów. Palenie jest pośrednią przyczyną powstania dziesiątków nowotworów, nie tylko raka płuc, a związek tego nałogu z powstawaniem mutacji genetycznych jest bezsporny. Mówię wtedy uczciwie, iż sam paliłem w młodości olbrzymią ilość papierosów i to od bardzo wczesnych lat. Jednak gdybym miał wtedy wiedzę na temat szkodliwości tego nałogu tak dużą jak dziś, nigdy nie wziąłbym papierosa do ust. Z powodu raka płuc zmarł mój ojciec. Ten sam nowotwór zabił moją mamę. Oboje palili, jednak czy postępowaliby tak, znając szkodliwość papierosów? Być może tak, bo żyli w innych czasach. Żyli w okresie, gdy żyło się szybko i intensywnie, gdy miało się świadomość tego, jak szybko można życie stracić. Potem przez lata w atmosferze braku perspektyw, gdy czerpanie przyjemności z życia opierało się o słynne carpe diem. Papierosy skrócą mi życie? I co z tego? A co to życie jest warte?
Można postawić mi zarzut, że mimo posiadania onkologicznej specjalizacji, przyznaję się do znajdowania się w przeszłości w szponach niebezpiecznego nałogu. Można, ale ja nie popieram palenia. Dokładnie odwrotnie. Paliłem, bo nie miałem świadomości, że jest to aż tak szkodliwy nałóg. Paliłem, bo taka była moda, bo palili wszyscy wokół, bo nie przyszło mi do głowy, że z powodu palenia umrą moi rodzice.
Czy Donald Tusk popiera palenie „trawki”? Nie sądzę. Uczciwie mówi, że próbował i tłumaczy okoliczności podejmowania tych prób. I tyle. Robiliśmy w przeszłości różne rzeczy. Nie zawsze słuszne. Często z nieświadomości, często z buntu przeciw czemuś tam, a najczęściej z głupoty. Czy mamy uważać, że to temat tabu? Czy mówienie o tym, jest równoznaczne z chwaleniem się?
Gdy przygotowywałem się do matury braliśmy psychedrynę. To był dopuszczony do obrotu lek, chętnie przepisywany przez lekarzy psychiatrów, gdy ktoś skarżył się na apatie i zniechęcenie. Po psychedrynie nie chciało się spać i miało się „świeży” umysł. Potem okazało się że okazjonalnie łykamy, tak dziś potępianą, i bardzo słusznie, amfetaminę. Czy można czynić dziś z tego zarzut?
Słucham w radio rozmowy redaktorów Piotra Semki i Moniki Wielowieyskiej. Monika Wielowieyska bagatelizuje problem, sprowadza do ram w jakich myślę wszyscy powinniśmy go sprowadzić. Tusk, twierdzi Wielowyejska, mówi o swej młodości, którą ma za sobą. Mówi o incydentach z przeszłości, o tym jak świat się zmienia. Miał ochotę podzielić się wspomnieniami z dziennikarzem to się podzielił. Nie widzę problemu. Semka inaczej. Podnosi larum, żąda sprostowań, ustosunkowania się premiera do swej niefortunnej wypowiedzi. Generalizuje. Mówi o całym gdańskim, „specyficznym” środowisku opozycjonistów - liberałów (w domyśle - środowisku narkomanów).
Wczoraj do dyskusji włączyli się politycy PiS. Tusk, twierdzą, wyprzedził ujawnienie ciemnych stron swego życia!!!
Myślę sobie czasami, w jakim świecie my żyjemy? Co się stało z politykami, z dziennikarzami? Czy walka o władzę, walka o wpływy, musi oznaczać brutalizację życia publicznego. Czy nie możemy mówić jak normalni ludzie, zachowywać się w prosty i autentyczny sposób?
Tusk jest normalny. Nie kreuje się na kogoś nadzwyczajnego z nieskazitelną przeszłością. Mówi zwykłym, przyjaznym dla ludzi językiem. Mówi ciepło i szczerze. I za to Go lubię.
Jerzy Hardie-Douglas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie