
Niezależnie od tego jak bardzo jest to niepoprawne z punktu widzenia PR, muszę stwierdzić uczciwie, że nigdy nie byłem wielkim fanem piłki nożnej. Bliższa koszula ciału, dlatego też pewnie większy sentyment czuję do tych dyscyplin, które sam uprawiałem. Są pośród nich szermierka, pływanie, czy szybownictwo. Jednak to nie szybownictwo przyciąga uwagę tłumów. Tym opium dla duszy zdecydowanej większości Polaków jest futbol. W czasach mojego dzieciństwa w „nogę” grali dosłownie wszyscy. I tak zostało. To piłka nożna ściąga na stadiony w całym kraju setki tysięcy kibiców i przyciąga do klubów setki chłopców marzących o karierze na miarę Pelego czy Maradony. Masowość tej dyscypliny powoduje, iż kibice są rządni sukcesów, a sukcesy wymagają pieniędzy. I tak rozkręca się piłkarski biznes. A tam gdzie sport jest biznesem, tam istnieją liczne pokusy i niebezpieczeństwa nieprawidłowości.
Od pewnego czasu Polacy ze zdziwieniem i niesmakiem obserwują stopień gangreny trawiącej naszą rodzimą piłkę nożną. Ustawiane mecze, przekupni sędziowie, korupcja, mafijne układy. Słabą pociechą jest to, że z podobnymi problemami borykają się też inni, np. Włosi. Bezradność państwa wobec potęgi i „niezależności” PZPN, jest zatrważająca. Naprawa ujawnionego stanu rzeczy będzie trudna, bo choroba obejmuje znaczną część środowiska. Pytanie brzmi już nie czy, tylko jak głęboko patologia wniknęła do klubów? Czy objęte są nią tylko zespoły z górnych lig, czy też ujawnione mechanizmy funkcjonują na każdym poziomie piłkarskich rozgrywek?
A jak w tej całej sytuacji ma zachować się Szczecinek? Presja lobby piłkarskiego na dofinansowywanie szczecineckich drużyn piłkarskich jest duża. O ile konieczność udzielania pomocy sekcjom i klubom w pracy z młodzieżą jest dla mnie oczywista, o tyle dofinansowywanie z kasy miasta sportu kwalifikowanego dorosłych, budzi moje obawy. W „eksperymencie szczecineckim” posunęliśmy się już daleko. Otwarto bezpłatnie dla dzieci i młodzieży wszystkie obiekty sportowe. Dopłacamy z budżetu instruktorom i trenerom szkolącym młodzież. Przeznaczamy olbrzymie pieniądze na rozbudowę infrastruktury sportowej. Powstają coraz to nowe hale, odkryte i zadaszone korty. Planujemy budowę krytej strzelnicy i stadionu lekkoatletycznego. Rozpoczynamy budowę wyciągu do nart wodnych. Projektujemy boisko do piłki nożnej ze sztuczną murawą i oświetleniem.
OSiR przejął znaczną część sportowych obiektów przyszkolnych, otwierając je dla okolicznych mieszkańców i łożąc na ich utrzymanie. Trwają rozmowy na temat rozbudowy basenu i budowy krytego lodowiska. To wszystko wpisuje się w konsekwentnie realizowaną przeze mnie i moich współpracowników politykę poprawy kondycji dzieci i młodzieży, zagospodarowywania im wolnego czasu, a przez to, w co święcie wierzę, prewencję i aktywną walkę z chuligaństwem. Wpisuje się równocześnie w rozwijanie turystyki sportowej. Gdy powstaną nowe pensjonaty i hotele, Szczecinek stanie się sportowym eldorado. Jednak jedno jest pewne. Nie chcę przykładać ręki do około sportowych patologii.
Dziś, gdy wiedza na temat stanu naszej polskiej piłki nożnej jest większa i tak bolesna, zastanowiłbym się powtórnie nad celowością jednorazowej dopłaty dla sekcji piłki nożnej szczecineckiego „Darzboru.” Bo co stanie się jeśli „Darzbór” rzeczywiście awansuje? Kto pokryje dalsze koszty funkcjonowania klubu w bardziej prestiżowej i droższej III lidze?
I czy nie zarazimy naszego miejscowego sportu (jeśli jest jeszcze zdrowy?) chorobą, której epidemia rozlała się już na większą część kraju?
Polskie kluby są w większości stowarzyszeniami. Są więc instytucjami autonomicznymi. Pilnowanie przejrzystości funkcjonowania powinno być ich własnym problemem. Jednak działają pod konkretną presji. Presją wyniku, awansu, miejsca w tabeli, jakości widowiska. I często tej presji nie wytrzymują. Zaczynają kombinować, „pomagać” losowi. Działacze sportowi z jednej strony chcą spełnić oczekiwania, z drugiej zaczynają czuć możliwość zrobienia na nieczystym sporcie dobrego interesu. Stają się zakładnikami sytuacji. Jakie jest lekarstwo?
Myślę , że najlepszym rozwiązaniem dla Szczecinka byłby jeden mocny sponsor, który przejęłaby w stuprocentową odpowiedzialność za sekcję piłki nożnej. Bo dużej firmie nie zależy na popsuciu sobie wizerunku poprzez „wpadki” w pobocznej działalności, jaką jest posiadanie klubu czy sekcji.
Dla prawidłowego public relation, zakład sponsorujący drużynę piłkarską dbałby o to, by wynik tej drużyny, drużyny kojarzonej z logo firmy właściciela, nie był uzyskiwany poprzez działania nieuczciwe, czy w skrajnych przypadkach kontakty ze światem przestępczym. Dlatego apeluję do naszych szczecineckich potentatów. Zastanówcie się nad przejęciem nieźle rokujących piłkarzy. Zyskacie przychylność kibiców, możliwość reklamy i uratujecie Szczecinek przed futbolową chorobą.
Jerzy Hardie-Dougla
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie