
tekst ukazał się w 486 wydaniu Tematu
Miałem nadzieję, że o rozszerzaniu granic pisać już do lipca nie będę. Wymieniam lipiec, bo powinna być to data rozstrzygnięć rządowych dotyczących przyłączenia, lub nie, Trzesieki i Świątek do Szczecinka. Jednak wracam do tematu, bo działania „obronne” gminy wiejskiej (czytaj Wójta), przeszły najśmielsze oczekiwania. Wójt dwoi się i troi by udowodnić światu, że pomysł zmiany administrowania dwoma procentami jego włości, jest zamachem na demokrację, wynikiem spisku i rozpasanych ambicji będącej aktualnie u władzy PO.
Nie po raz pierwszy okazuje się, że cel uświęca środki. Żyjąc już pięćdziesiąt kilka lat, powinienem właściwie przyzwyczaić się, że jest to credo wielu działaczy politycznych i nie tylko. A jednak jakoś nie potrafię. Każdorazowo działania podejmowane w myśl tej sentencji, iż dla dobra sprawy można dopuścić się każdej niegodziwości, wprawiają mnie w osłupienie.
Z racji parania się polityką, dość często wdaję się w mniej lub bardziej ostrą polemikę. Staram się wtedy zinterpretować fakty, liczby, w ten sposób, by popierały jakąś lansowaną przeze mnie tezę. Niekiedy udaje mi się, innym razem nie za bardzo. Takie życie i prawa nim rządzące. Jednak nigdy nie fabrykowałem dla celu polemiki nieprawdziwych liczb, nie zmyślałem faktów, które miały mieć podobno miejsce. Krótko mówiąc nie kłamałem.
Wójtowi przychodzi to natomiast nadzwyczaj łatwo. Mówi co mu ślina na język przyniesie. I tak w danej chwili nikt tego nie zweryfikuje, a potem w dziewięćdziesięciu procentach nikomu nie będzie się chciało sprawdzać czy mówił prawdę. Wygłasza więc bezkarnie zdania o wielomilionowej utracie dochodów. Mówi o poczynionych w Trzesiece i Świątkach nakładach. Przywłaszcza dokonania innych. Wskazuje jako swoje inwestycje, na które nie wydał złotówki, lub do których dołożył się symbolicznie. Przy okazji wytyka tragiczne rządzenie Szczecinkiem, który z roku na rok wygląda gorzej, brudny i nie przygotowany do sezonu. Wtóruje mu sołtys Trzesieki, z upodobaniem bredzący o Anschlussie, obrażający na prawo i lewo kogo się da.
Kilka dni temu pojawił się nowy sprzymierzeniec. Na zaproszenie wójta do Trzesieki, z programem interwencyjnym „Prosto z Polski” przyjechała TVN 24. Piszę o tym z wielką przykrością, bo TVN 24 to jedna z moich ulubionych stacji. Właściwie mało kiedy przełączam telewizor na inny program. Jednak TVN to też stacja komercyjna, mająca w swych „dokonaniach” projekty populistyczne, epatująca z lubością gwałtami, zbrodniami, pokazująca przeróżne ludzkie nieszczęścia, które jak wiadomo „sprzedają się” dobrze.
Program „Prosto z Polski” wpisuje się w nurt TVN-owskiego populizmu, wiedziałem więc mniej więcej czego się spodziewać. Jednak w takim czy innym programie, liczy się, tak naiwnie myślałem jadąc do Trzesieki, siła argumentów. No i zobaczyłem siłę argumentów.
Na trzesieckiej pętli autobusowej, przystrojonej transparentami przeciwstawiającymi się wcielaniu na siłę gminnych włości, wójt zgromadził swych „pretorian”. Redaktor prowadzący na żywo program, mimo obietnic iż tak zrobi, nie raczył poinformować nas o jego zasadach i regułach. Stwierdził jedynie, że będzie pytał o „konflikt” na zmianę zwolenników i przeciwników rozszerzenia granic. I zaczęło się.
Pierwsze pięć minut zdominował starszy człowiek wydzierający się do kamery, iż nie pozwoli, że po jego trupie. Mówił coś o Niemcach i o Ruskach, ale niewiele z tego mogłem zrozumieć. W tym czasie znaczna część zwolenników wójta, buczała, klaskała, wykazując iż jest zdeterminowana i że niezupełnie trzeźwo ocenia sytuację (z naciskiem na niezupełnie trzeźwo). Jedna ze zwolenniczek wójta stała za mną, dość monotonnie wykrzykując swą dezaprobatę. Brzmiało to mniej więcej tak „…. Ty ch…. p….. , zasr… Douglasie, co sobie k…. myślisz , Ty h….. . I tak w kółko. Na nieśmiało zwróconą uwagę, aby się uciszyła, wzmogła tylko swoje krzyki, bo w końcu jak stwierdziła: piję k….. za swoje. Być może miała tu zresztą rację.
Potem pozwolono mi powiedzieć kilka zdań, jednak redaktora nie za bardzo interesowało to, co mam do powiedzenia. Konsekwentnie zmierzał do zakończenia programu tezą, dla której obrony w ogóle do Szczecinka się pofatygował. Aby tego dokonać, na wszelki wypadek poza mną nie udzielono głosu nikomu ze zwolenników rozszerzenia granic. Ważniejsze było to, co na ten temat mają do powiedzenia przeciwnicy: członkinie zespołu folklorystycznego, bodajże z Sitna, lub właścicielka agroturystyki z Janowa, przekonująca iż Trzesieka powinna pozostać w gminie bo jest zurbanizowana(!?).
Nie potrzebują miasta bo mają już wszystko. Chodnik mają i telefony, a nawet gaz. Potem długi najazd kamery na „miażdżące wyniki konsultacji”, wypowiedź sołtysa jak to burmistrz upijał mieszkańców Trzesieki by przekonać ich do swoich racji, i dramatyczne „ostatnie zdanie” redaktora, o przerażającym nieliczeniu się z opinią ludzi w tej „jakże młodej demokracji”.
No i rozdzwoniły się do mnie telefony z Polski. Okazało się, że program oglądało sporo osób. Większość była dość rozbawiona, a podstawowe pytanie brzmiało: Jak wójtowi udało się zgromadzić w jednym miejscu tylu bezzębnych ludzi?
Dobre pytanie. Może więc jednak priorytetem po rozszerzeniu granic nie powinna być budowa dróg? Może, skoro już jest chodnik i są telefony, a nawet gaz jest, należy wyłożyć pieniążki na pracujący w terenie gabinet stomatologiczny?
Jerzy Hardie-Douglas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie