
Pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinku mówią, że wiele psów niemiłosiernie cierpi. Ze smutnymi oczami i nosem włożonym w metalowe kraty przez wiele godzin potrafią wypatrywać swojego przyszłego pana. Czekają cierpliwie i z wielką nadzieją. Czasami te pragnienia się spełniają. Jak w świecie ludzi.
- Z psami przywiezionymi do schroniska radzimy sobie w miarę dobrze, a jak radzą sobie one? Najgorzej znoszą schronisko, co jest zresztą naturalne, te zabrane z domu i przywiezione do nas. To raptownie całkiem inne środowisko, pełno nowych zapachów, szczekanie psów… i pana nagle nie ma obok – mówi „Tematowi” Danuta Maria Kadela, szefowa schroniska i dodaje: Pies ma mentalność 3-4 letniego dziecka. Wyobraźcie sobie Państwo takiego zagubionego malca, to właśnie czuje pies. Dobrze, jeśli znajdzie szybko dom, dobrze, jeśli jest młody, piękny. Ale takie trafiają do nas rzadko, z reguły są to już stare psy i nikomu niepotrzebne. Dobrze, jeśli jest lato i dużo wolontariuszy, wtedy łatwiej się taki pies przyzwyczaja. Kolejna kategoria naszych podopiecznych to te porzucone już dawno, błąkające się od jakiegoś czasu, te, które przetrwały, często lekko zdziczałe, urodzone czasem na wolności. One są szczęśliwe, pełna micha, własne posłanie, pieszczotki, kąpiel i czesanie. Dla nich to przysłowiowa Ameryka. I te najbiedniejsze, wychudzone na granicy odejścia, wyniszczone życiem, skatowane, te, które się poddały i tylko chcą godnie odejść za Tęczowy Most. Ratujemy je, chuchamy, leczymy rany fizyczne i te psychiczne. Niestety, nie zawsze się udaje.
Mieszkańcy Szczecinka chętnie zaglądają do schroniska przy ul. Rybackiej. Z różnych przyczyn.
– Są tacy, którzy nie potrafią przejść obojętnie obok psiego nieszczęścia. Na szczęście takich ludzi jest coraz więcej – zapewnia D. Kadela. - Są też tacy, którzy z różnych przyczyn losowych nie mogą mieć dłużej psa, rozpaczają i płaczą, dzwonią, pytają się, co dalej z ich pupilem. Czasem opłacenie leczenia i pomoc w postaci karmy pozwala utrzymać zwierzaka w domu. I tacy, dla których pies jest rzeczą, często chcą oddać starego i wziąć szczeniaka. Dziwią się przy tym, dlaczego nie?
Przecież to tylko zamiana, pies za psa. I tacy, którzy chamsko kłamią i oszukują. Zdarzyło się nawet, że jedna „pańcia” zawołała Straż Miejską, aby zabrała do schroniska błąkającego się koło jej domu psa. Jak się później okazało, to był jej pies! I tacy, którzy nawet nie ukrywają, że pies już jest im niepotrzebny, ale za przyjęcia psa do schroniska nie zapłacą. Stać ich wprawdzie na zakup tony karmy, ale nie, bo to z jego podatków schronisko jest utrzymywane. To przecież nasz „psi” obowiązek.
Szczecineckie schronisko zostało otwarte 3 lipca 2009 roku. Inwestycja (przy wsparciu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) kosztowała ponad 4 mln zł i spełnia wszelkie wymogi unijne. Niestety, o tym bezdomne zwierzaki nie mają pojęcia.
- Przez te 2,5 roku (do 31 grudnia ub.r.) przewinęło się przez schronisko 819 psów – mówi D. Kadela. - W większości te psy zostały przywiezione przez Straż Miejską. Także te, które przyprowadzili mieszkańcy, często ratując im w ten sposób życie i te oddawane bez serca, żywe zabaweczki. Udało się 477 psom, znalazły nowe domy. Kolejna kategoria to uciekinierzy. Właściciele odebrali 186 psów. Część uciekinierów, niestety zostaje w schronisku. Mimo ponagleń, często mandatów, nie są odbierane. Przez 2,5 roku uśpiliśmy 31 psów. Z trzech powodów: z wypadków 10 psów, z powodu agresji 2 psy, pozostałe to było już tylko humanitarne skrócenie im cierpień. Z przyczyn naturalnych odeszły za Tęczowy Most 22 psy, no i uciekły nam dwa. To Sara z Osiedla Zachód i Mądrala, który sam wrócił do właścicieli, ale w kartotece figuruje jako uciekinier. Każdy pies i kot ma swoją podwójną kartotekę - papierową i w programie komputerowym – wyjaśnia D. Kadela. - Tak wygląda psia statystyka za te dwa i pół roku. Może te liczby przekonają mieszkańców Szczecinka, co do zasadności powstania schroniska. Szczególnie, jak się do tego jeszcze doda 444 koty. A to nie wszystko. Schronisko realizuje i finansuje „Program zapobiegania bezdomności zwierząt”. W ramach tego programu w 2011 roku wydaliśmy społecznym opiekunom kotów karmę suchą w ilości 1315 kg i 2027 puszek – dodaje D. Kadela. - Finansujemy również kastrację i sterylizację kotów wolno żyjących i sterylizację i kastrację kotów i psów mających wprawdzie dom, ale gdy właściciela na to nie stać. Podkreślam, refundujemy jednak usługi weterynaryjne w szczególnych przypadkach losowych, wszystko po to, by psy i koty nie trafiały do schroniska.
Te „przywileje” są tylko i wyłącznie dla mieszkańców Szczecinka, ponieważ schronisko finansowane jest z budżetu miasta – wyjaśnia D. Kadela.
- Nie uratujemy wszystkich zwierząt z całego powiatu, nie mamy na to miejsca, ani środków finansowych. Wprawdzie dzwonią do nas mieszkańcy z całego powiatu, czasem proszą o zabranie psa a czasem wręcz żądają. Nie możemy tego zrobić, schronisko nie ma w zakresie obowiązków zabierania zwierząt, nie ma nawet samochodu. A poza tym schronisko jest tylko i wyłącznie dla zwierząt z terenu miasta Szczecinka – kończy Danuta Maria Kadela. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tak z ciekawości ... człowiek skazany na dożywocie żyje za naszą kase w ciepłym miłym łóżeczku sypia zdrowe obiadki wcina i ćwiczy sobie kiedy chce, broń boze pracować przecież prawa człowieka jakieś są. A tutaj zwierzaki z nie swojej winy wrzucane w klatki które spełniają unijne normy w których nie ma menu na obiadek ciepłego łóżeczka i zero zmartwień o jutro. yhh a może by tak pozamieniać się miejscami ? :D Jest pomysł jest rozwiązanie. Ps. Aby być słownym nadal nie jestem za utrzymywaniem schroniska różnymi zbieraninami w sklepach czy też przedszkolach, ale podatki które idą na więzienia jak najbardziej lepiej spożytkowane by były w takim schronisku.
Ciiiii bo pan premier się doczyta i tak dowali podatek że sie nie pozbierasz .. wpierw mały żeby ludzie sie cieszyli jak TY później łubudu 300 %, wkońcu jak kochają zwierzaki niech płacą, następnie z 200 % żeby zostali tylko Ci naprawde ucziwie kochający. Uhh oby nie znalazła twego wpisu żadna z osób premiera.
nie ma ludzi o dobrym sercu we władzach miasta, bo ci naprawdę prawi wolą konkretne czyny, niż papierkową robotę i puste słówka. większość faktycznie myśli o zwierzętach jak o przedmiotach. niestety.
Juz zamykamy ludzi w klatkach czasami za totalne glupoty a prawdziwi przestepcy wymyslaja nowe sposoby by zamykac innych.
oczyszczalni ścieków - jak zawieje, osoby które ustalały lokalizację schroniska - to potwory, bez serca. Przecież zapachy psy czują ponad 40 razy lepiej niż ludzie. Tak to jest kiedy w "inwestycjach" nie kieruje się mądrością - ale chęcią zysku nawet za dużą niewygodę dla psów. Psy przecież ludzkim głosem na "smród" oczyszczalni się nie poskarżą. Pozostaje tylko wycie.
A może ktoś kocha i nie krzywdzi i nie bije ale go niestac na podatek bo w to miejsce może kupic buty dziecią na zime Mysle że pisek zabawka trafia sie w rodzinach zamożnych bo stać ich na kupowanie a potem wyrzucanie
A zwierzak, czesto traktowany jest jak tania zabawka. Dlatego, że jest tania, wielu jej nie szanuje. Niestety, nikt nie wyciąga z tego wniosków. A może trzeba podwyższyć podatek za zwierzaka np co rok o 50zł, żeby ci co mają pieska, zaczęli go cenić, a nie, jak darmową zabawkę wyrzucać na śmietnik.
ludzi w klatkach na kilka dni aby odczuli niewygody,stres, aurę.Nie jest problemem mieć psa jako zabawkę-to jest obowiązek.