
Już po raz drugi do Szczecinka zjechali ci, którzy pomogli odzyskać zdrowie chorym na białaczkę. IV Zjazd Dawców Szpiku Fundacji Przeciwko Leukemii ponownie wywołał wiele łez wzruszenia. Ludzie, którzy z czystej potrzeby serca postanowili stać się dawcami, przeżywali wiele niezapomnianych chwil, cieszyli się radością innych, minutą ciszy wrócili wspomnieniami ku tym, dla których białaczka okazała się nie do pokonania.
- Cieszymy się ogromnie, że Szczecinek może być po raz drugi gospodarzem zjazdu – mówił, witając wszystkich zebranych gości, starosta, Krzysztof Lis. – To, iż fundacji udało się zarejestrować tak wielu dawców, zawdzięczamy temu, że jesteśmy ciepłym społeczeństwem.
Burmistrz Szczecinka, Jerzy Hardie-Douglas, nie mógł osobiście wziąć udziału w spotkaniu. Przekazał jednak ciepłe słowa otuchy i wsparcia. – Mam nadzieję, że dzisiejsze spotkanie przyczyni się do jeszcze większego rozpropagowania akcji. I spowoduje wzrost liczby osób gotowych pomagać chorym na białaczkę – czytał w liście od burmistrza rzecznik Urzędu Miasta.
Jak powiedział „Tematowi” czuwający nad pracą fundacji Henryk Siegert, pozyskanie chętnych do pomocy chorym na białaczkę nie stanowi już najmniejszego problemu: - Młodzi ludzie są coraz bardziej świadomi tego, na czym polega bycie dawcą. Dowodem na to jest coraz większa liczba osób, zwłaszcza młodych, których udaje się pozyskać do rejestru dawców.
Nie da się opisać, co czuje osoba, której ktoś pomógł przezwyciężyć śmiertelną chorobę. Nie do wyrażenia słowami jest również to, co odczuwa osoba pomagająca. Pokazały to liczne, pełne niekłamanych łez momenty, w których zarówno dawcy, jak i biorcy przeżywali w trakcie zjazdu swoje pierwsze spotkanie.
Historie tych osób, mimo wielu różnic, w pewien sposób są bardzo zbliżone. Młoda mama, Dorota Milner i słynna himalaistka, Anna Czerwińska wprawdzie poznały się już wcześniej, ale wciąż nie potrafią ukryć radości i wzruszenia. Zdobywczyni ośmiotysięczników pomimo iż już dawno przekroczyła wyznaczoną przez banki szpiku granicę czterdziestu lat, stała się dawczynią. Dorota, sprawiająca wrażenie bardzo delikatnej dziewczyny, od dwóch lat cieszy się zdrowiem i możliwością bycia przy swoim synku. – To coś niesamowitego poznać swoją nieznaną dotąd siostrę – zdradza nam himalaistka, przytulając do siebie Dorotę. – Tyle jest w tym silnych emocji. Spotkać się po raz pierwszy w takiej atmosferze, jaka panowała podczas spotkania w Szczecinku, to coś pięknego. Tyle tu ciepła i życzliwości. O czymś takim trudno zapomnieć.
(sz)
Na zdjęciu: Zdobywczyni Korony Ziemi, Anna Czerwińska wraz z Dorotą Milner, mamą małego Maćka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie