
Niestety, z problemem upojonych alkoholem i „odpoczywających” na chodniku, trawniku, a nawet ulicy lub w innych miejscach publicznych mamy nie lada problem – ujawnia w rozmowie z „Tematem” komendant Straży Miejskiej Grzegorz Grondys.
Do kolejnego podobnego zdarzenia (z raportów Straży Miejskiej wynika, że w tym roku przybiera ono zjawisko epidemii – dop. red.) doszło w czwartek (8.01) na ul. Wodociągowej.
– Leżał sobie tam upojony alkoholem mężczyzna – mówi G. Grondys. – Policja wezwała na miejsce zdarzenia pogotowie ratunkowe. Ratownicy zbadali mężczyznę, stwierdzili, że jest zdrowy, ale kompletnie pijany i zadzwonili po nas. I co my mamy z takim gościem zrobić? – pyta komendant.
- Nie posiadamy żadnych sił i środków, by zaopiekować się pijanym. Jeszcze pół biedy, gdy w czasie interwencji na tyle otrzeźwieje, że poda nam swój adres zamieszkania. Wówczas dowozimy go bądź odprowadzamy do domu.
Komendant Grondys przyznał, że w tym względzie panuje w Szczecinku tzw. spychologia. – Do szpitala nie zabiorą, bo zdrowy. Do Policyjnej Izby Zatrzymań też nie, bo nie ma podstaw. Izby Wytrzeźwień w Szczecinku nie mamy. Co ja mam zrobić z pijakiem? Do radiowozu bądź do garażu?
Jak nam powiedział szef szczecineckich strażników, problem narasta. – Jest pewna grupa osób, przede wszystkim bezdomnych, która nadużywa alkoholu. Oni mają już tak „nagrabione” w ośrodkach pomocy społecznej w okolicy, że żaden nie chce ich przyjmować. Niedługo dojdzie do tego, że pijany będzie tak długo „spoczywał” na chodniku, trawniku, itp., aż wytrzeźwieje bądź zamarznie. Dopiero wówczas będziemy mieli problem. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie